Jackson
Przerzucałem już chyba dziesiątą z rzędu skrzynkę z piwem, a to cholerstwo jak na złość okazało się wyjątkowo ciężkie. Ustawiałem jedną za drugą tworząc z nich wieżyczki na zapleczu baru. Pogoda dzisiaj rozpieszczała mieszkańców słonecznej Minnesoty, ale za to nie pomagała tym, którzy zaproponowali najlepszemu przyjacielowi pomóc w przygotowaniu jego biznesu tak, aby był przygotowany do wieczornej transmisji meczu.
Pieprzeni hokeiści muszą grać nawet poza sezonem.
Chwyciłem ostatnią i odstawiłem ją na miejsce. Wróciłem na zewnątrz aby zamknąć bagażnik, a następnie całe zaplecze. Gdy pojawiłem się z powrotem na sali zauważyłem, że Marcus skończył wycierać stoliki i rozkładać krzesła. Teraz zajmował się najnudniejszym w tej całej robocie zajęciem, czyli polerowaniem szklanek. Zerknąłem zegarek. Miałem jeszcze jakieś dwie godziny do spotkania. Chwyciłem ścierkę, która leżała na blacie i dołączyłem do niego. Nie musiałem tego robić, ale nie miałem serca go tak zostawiać. Wiedziałem, że ledwo wiązał koniec z końcem, więc nie było go stać na zatrudnienie pracowników, a kochał ten bar na tyle, że nie umiałby go zamknąć i zostawić w cholerę. To dlatego zostaje zawsze do ostatniego klienta oraz robi wszystko żeby jego goście byli zadowoleni.
– Jak wczorajszy utarg? – zagadałem.
– Nie chcę zapeszać, ale zadziwiająco dobrze.
Ze zdziwienia brwi automatycznie powędrowały mi do góry. Mówiąc szczerze, nie takiej odpowiedzi się spodziewałem. Tym bardziej, że wczoraj był czwartek, czyli mało dochodowy dzień. Jeżeli ktoś już w ogóle zapuszczał się w tę okolicę, to były dwie opcje. Pierwsza to taka, że jest weekend, a wszystkie inne puby są pełne, a druga to, że nasza drużyna, w jakiejkolwiek dyscyplinie sportowej, gra mecz wyjazdowy i ludzie muszą go gdzieś obejrzeć.
– Mówisz, że turyści już opanowali miasto?
– Właściwie to turystka.
Nie odpowiadałem dając mu znać żeby kontynuował, bo nie ukrywam, że skubany wiedział jak mnie zainteresować. Ale żeby było jasne, to nie tak, że jestem kobieciarzem. Owszem lubię ich towarzystwo, ale z naszej dwójki, to Marcus bardziej zasługiwał na ten tytuł. Chociaż kobiety sprowadzał tutaj tylko w jednym celu.
– Nie wspominałem ci chyba, ale oszust mieszkaniowy powrócił.
Taki pseudonim zyskał gościu hurtowo wynajmujący ludziom pokoje w hostelu, który tak naprawdę nie istniał. Aplikacja przez którą to robił, bez weryfikacji przekazywała mu pieniądze, a gdy zainteresowany przyjeżdżał pod wskazany adres okazywało się, że zostawał na lodzie. To niestety bardzo znany i dochodowy tutaj biznes. Miejscowi wiedzą, że nie istnieje coś takiego jak tani nocleg w Minnesocie, ale właśnie turyści bardzo często się na to łapią.
– I akurat padło na adres twojego baru? – dopytywałem chcąc wrócić do tematu tej tajemniczej turystki.
– Właściwie to budynku naprzeciwko, ale tak. Dziewczyna, która wynajęła od niego pokój przyleciała późno w nocy, a dodatkowo rozładował jej się telefon i nie miała co ze sobą zrobić. Wstąpiła do mnie kiedy już w sobie zamykałem...
– Chwila, chwila – przerwałem mu. – Przyleciała w nocy, tak?
Z tego co mi wiadomo tej nocy odbywały się tylko prywatne loty rady nadzorczej Brown Company w związku ze śmiercią Emory, ale także objęciem przez jej córkę nowego stanowiska.
– No przecież mówię! – Zirytował się i o mało co nie upuścił szklanki na ziemię. – Poprosiła o coś mocnego do picia. Nalałem jej najdroższą whisky, ale nie dlatego żeby ją naciągnąć na kasę, ale sam w sumie też miałem na nią ochotę. Na koniec i tak chciałem jej powiedzieć, że to na mój koszt, bo spodobał mi się toast, który wznieśliśmy.
CZYTASZ
Just Red | #1 Brown Company | 16+
RomanceRed Brown po śmierci jej apodyktycznej matki dziedziczy nie tylko fortunę, ale też połowę udziałów w Brown Company, które nazywane jest rodzinnym imperium. Dziewczynę czeka przeprowadzka do Sint Paul w stanie Minnesota gdzie mieści się główna siedzi...