Jackson
Pieprzony James Brown musiał zatrzymać mnie akurat wtedy gdy miałem okazję porozmawiać z Red na osobności i to dodatkowo w windzie, z której nie miałaby drogi ucieczki. Chciał mi podziękować za moje zaangażowanie oraz inicjatywę, którą wykazałem się podczas zebrania. Choć byłem przekonany, że nie ma na myśli mojego spóźnienia, bo kto byłby za to wdzięczny, to i tak brnąłem w zaparte, że rozumiem o co mu chodziło. Może z racji podeszłego wieku pomylił fakty i zapomniał, że ta inicjatywa wprowadzenia Red w bieżące sprawy firmy wyniknęła tylko i wyłącznie z jego strony, a ja tylko na nią przystałem. Zrobiłem to z dwóch powodów. Po pierwsze, gdybym się nie zgodził, to jeszcze bardziej rozczarowałbym swoją osobą naszą rudą panią prezes, która i tak już wydawała się być mną zawiedziona, a po drugie wykorzystałem okazję aby spędzić z nią trochę czasu i poznać się bliżej. Jednak mam świadomość tego, że przebywanie z osobą, która nawet nie umie na ciebie spojrzeć, może być utrudnionym zdaniem.
Z osłupienia wyrwał mnie dźwięk informujący o nadchodzącej wiadomości. Nadal stałem jak debil na czterdziestym piętrze mając nadzieję, że Red poszła po lunch i zabierze go na wynos aby zjeść go w swoim gabinecie. Jednak tak się nie stało, bo gdyby wróciła, to z pewnością nie umknęłoby to mojej uwadze.
Wyciągnąłem telefon i zerknąłem na wyświetlacz.
Hektor Scott: Podejdź do mojego gabinetu.
Nawet żadnego proszę.
Co za roszczeniowy dupek.
Zrobiłem na szybko w głowie rachunek sumienia. Czy miałem kłopoty? Nie, raczej nie. Wykonywałem wszystko co należało do zakresu moich obowiązków, a często nawet dużo więcej niż to, czego ode mnie wymagali. To o co mu chodziło? Hektor nie był typem przełożonego, który wzywałby podwładnych do swojego gabinetu, a bardziej od razu leciałyby głowy. Chociaż jego zastępcą zostałem całkiem niedawno, to współpracujemy razem od początku mojej kariery w Brown Company. Startowaliśmy z podobnego szczebla, ale Hektor Scott okazał się być bardziej przebiegłym sukinsynem niż początkowo myślałem. Wiem, że na pierwszy rzut oka nie można o nim tego powiedzieć, ale uwierzcie mi, uprzejmość to część jego kreacji. On po prostu dobrze wie gdzie i koło kogo się zakręcić aby wyjść na tym jak najlepiej. Lubię go, bo pod pewnymi względami jesteśmy identyczni, ale w pracy jest kompletnie nie do wytrzymania. Zdecydowanie bardziej preferuję jego towarzystwo prywatnie, chociaż i tak zazwyczaj nie ma na to czasu.
Skierowałem się do windy, a gdy uzyskałem dostęp nacisnąłem piętro, na którym znajdował się gabinet zarówno mój, jak i mojego przełożonego. Po chwili wysiadłem kierując się bezpośrednio do Hektora. Wiedziałem, że cierpliwość nie jest jego mocną stroną, dlatego wolałem zminimalizować ryzyko do minimum. Na szczęście zdążyłem zanim wysłał po mnie ochronę. A uwierzcie mi, że on jest zdolny do wszystkiego.
Zapukałem do drzwi czekając aż udzieli mi dostępu. Po sekundzie na czytniku zapaliła się zielona lampka, a ja nacisnąłem klamkę. Gdy wszedłem do środka mężczyzna siedział za biurkiem, a nogi miał skrzyżowane w kostkach, położone wysoko na blacie. Przerzucał w swoich dłoniach piłeczkę, która służyła do tego żeby za jej pomocą się odstresować. Podniósł spojrzenie, a gdy tylko spotkało się z moim, wiedziałem, że jest wkurwiony. Nie byłem pewien jeszcze o co, ale odpowiedź przyszła szybciej niż zdążyłem się nad tym zastanowić.
– Dlaczego zgodziłeś się wprowadzić Red Brown w bieżące sprawy firmy? Nie muszę ci chyba mówić, że to nie należy do zakresu obowiązków członków rady nadzorczej. Jesteśmy tutaj aby nadzorować oraz wykrywać nieprawidłowości, które mogłyby wynikać z jej braku kompetencji. Będzie nam na rękę jeżeli nie będzie w temacie.
CZYTASZ
Just Red | #1 Brown Company | 16+
Storie d'amoreRed Brown po śmierci jej apodyktycznej matki dziedziczy nie tylko fortunę, ale też połowę udziałów w Brown Company, które nazywane jest rodzinnym imperium. Dziewczynę czeka przeprowadzka do Sint Paul w stanie Minnesota gdzie mieści się główna siedzi...