#18 Jesteś totalną wariatką

581 48 2
                                    


Red

Czas w Minnesocie mijał mi nieubłaganie szybko. Głównie zajmowałam się wdrążeniem się w świat biznesu, ale chyba nie muszę mówić, że to nie była moja bajka. Lepiej wychodzi mi organizowanie akcji, które jak to powiedział James: zniszczą reputację całej firmy. Jak widać, budynek nadal stał, a dziennikarze nie mogli wyjść z zachwytu po moim ostatnim wydarzeniu, czyli nauce ekonomii w praktyce. Jak na razie odwiedziły nas tylko przedszkolaki, ale wszystko przed nami.

Gdy wróciłam w środę po lunchu do biura, miałam jakieś dziwne przeczucie. Nie wiedziałam do końca czy dotyczyło ono popołudniowego spotkania, czy czegoś zupełnie innego, ale moja intuicja podpowiadała mi, że coś się dzisiaj wydarzy. W sumie, jeżeli chodzi o moje życie to zupełnie nic nowego, ale o dziwo kilka ostatnich nocy spędziłam... Nie powiem: we własnym domu, ale coś na kształt tego.

– Hej, Britney. Jak ci mija dzień? – zagaiłam, podchodząc do recepcji.

Kobieta odwróciła się w moją stronę, a następnie rozciągnęła usta w szerokim uśmiechu.

– Witaj, Red. Wszystko dobrze, a jak u ciebie?

– Całkiem intensywnie, ponieważ zbliża się kolejne zebranie rady nadzorczej, na którym muszę przedstawić moją wizję na prowadzenie tego bałaganu.

– Z pewnością świetnie dasz sobie radę. Z tego co wiem, ostatnia akcja marketingowa wypadła wyśmienicie.

Uniosłam kącik ust.

– Dziękuję. Jesteś przemiła.

– To ja dziękuję. Dzięki tobie w końcu mamy ekspres do kawy na piętrze. Wcześniej składałam o to dokładnie, trzydzieści sześć wniosków.

– Czym byłby świat bez kawy? – odparłam żartobliwym tonem, a następnie ruszyłam do windy.

Czekając na jej przyjazd przeglądałam swój tablet, a konkretniej kalendarz na cały tydzień. Tyle właśnie zdążył zrobić Eric zanim złamał nogę na prostej drodze, a upadł dokładnie przy znaku: UWAGA! MOKRA PODŁOGA! Od tego incydentu muszę radzić sobie sama i szczerze? Wychodzi mi to lepiej niż znoszenie jego osoby.

– Puść mnie! – Do moich uszu dotarł krzyk. – Nie słyszysz co powiedziałam?! Ta torebka była naprawdę droga! To Gucci!

Zanim jeszcze zorientowałam się do kogo należy ten głos, to moje usta już zdążyły wygiąć się w szerokim uśmiechu, a serce zaczęło bić tak mocno, że omal nie wyskoczyło mi z piersi. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam wzrok w tamtą stronę. Nasze spojrzenia spotkały się dopiero po kilku sekundach, ale było to bez znaczenia.

– Red! – krzyknęła, wyrywając się wreszcie z objęć ochroniarza.

– Kitty?! – Chciałam odpowiedzieć tym samym tonem, ale głos utknął mi w gardle. W jednym momencie rzuciłam wszystkie swoje rzeczy kanapę nieopodal i również ruszyłam w jej kierunku. – Co ty tu robisz, wariatko?

Przytulałyśmy się tak mocno jakbyśmy obie bały się, że ta druga zaraz zniknie, a to wszystko okaże się tylko ulotnym snem.

– Niespodzianka – wydusiła z siebie. – Myliłam się, wiewióreczko. Nikt nie tańczy tak dobrze układów tanecznych, jak ty.

Parsknęłam śmiechem, a następnie odsunęłam blondynkę na długość moich ramion. Przyjrzałam się jej uważnie, tak aby móc jeszcze bardziej utwierdzić się w przekonaniu, że nie jest wytworem mojej wyobraźni.

Kate Megan naprawdę do mnie przyleciała.

A dodatkowo nie sama. Zabrała ze sobą swoją wielką walizkę, która ledwo dopinała się w szwach.

Just Red | #1 Brown Company | 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz