Red
– Na pewno musisz iść dzisiaj do pracy? – zapytał kolejny raz Jackson, podczas gdy jedliśmy śniadanie, które przygotowałam.
Potaknęłam.
– A mogę cię zawieść?
– Nie – ucięłam krótko. Mężczyzna popatrzył na mnie zawiedziony. – Nie możemy aż tak ryzykować – doprecyzowałam.
Brunet na moment się zamyślił.
– To nie tak, że w urodziny ma się jedno życzenie, które trzeba spełnić?
– Czyżby? – wymamrotałam z łyżką w buzi. – Jakie jest twoje?
– Hmmm. – Udał zamyślonego. – Ty...
– Jack – upomniałam go. – Muszę jechać do siedziby i nawet twój urok osobisty nic tutaj nie pomoże.
– Wieczór? – negocjował. – Ty na moim biurku, najlepiej nago.
Poczułam jak robi mi się coraz bardziej gorąco. Czas na moment się zatrzymał, a ja jedyne co zrobiłam to uniosłam wzrok i wpatrywałam się prosto w pożądliwe spojrzenie Jackson' a.
– Zgoda – wydusiłam.
Nie wiedział, że chciałam tego tak bardzo jak on.
Gdy dotarłam do rezydencji, okazało się, że jestem już spóźniona do pracy. Z impetem wpadłam do środka, a następnie w popłochu szukałam wzrokiem pudła z napisem: UBRANIA, ALE TE NADAJĄCE NA WYJŚCIE SIĘ DO LUDZI.
– Co ty masz na sobie? – powiedziała Kate na mój widok. Złapała moją rękę, a następnie okręciła mnie wokół osi. – Chryste, czy to od projektanta?
Zaśmiałam się, wzruszając ramionami.
– Nie mam pojęcia – odrzekłam szczerze. – Przecież nie mogłam wrócić w sukience, więc Jack dał mi swoje dresy i bluzę.
– On nawet dresy musi mieć wartości mojej wypłaty? – wymamrotała, kręcąc głową. – W skali od jeden do dziesięć, jak bardzo podobała ci się wczorajsza randka?
Milczałam.
– Red?
Ani słowa.
– Wiedziałam! – wykrzyczała, widząc, że nie mogę pohamować uśmiechu. – Wiewióreczko! Jestem taka szczęśliwa, że w końcu dobrze trafiłaś!
– Dziękuję – odparłam w odpowiedzi. – Za randkę i za wszystko.
Rzuciła mi się na szyję, a nogi zaplotła wokół mojego pasa. Ledwo umiałam utrzymać równowagę, ale również przytuliłam ją do siebie.
Po chwili odstawiłam ją na ziemię, a ona zmierzyła mnie wzrokiem.
– Czy to oznacza, że możemy rozpakować te wstrętne kartony?
Pokiwałam delikatnie głową.
– Chyba tak – przyznałam, zaskakując samą siebie. Chwyciłam jeden z nich i zaczęłam przeglądać jego zawartość.
Sukienki, całe sterty sukienek i...
Koperta.
Czarna koperta, którą dostałam od mojej ciotki i której istnienie skutecznie wyparłam z pamięci.
Przejechałam palcem po złotych literach, które zebrane w całość tworzyły moje imię. Zorientowałam się, że nie byłam nawet ciekawa co jest w środku, bo tak jak moje życie wyglądało w obecnej chwili, zupełnie mi wystarczało.
![](https://img.wattpad.com/cover/368670336-288-k584681.jpg)
CZYTASZ
Just Red | #1 Brown Company | 16+
RomanceRed Brown po śmierci jej apodyktycznej matki dziedziczy nie tylko fortunę, ale też połowę udziałów w Brown Company, które nazywane jest rodzinnym imperium. Dziewczynę czeka przeprowadzka do Sint Paul w stanie Minnesota gdzie mieści się główna siedzi...