#12 Kto by się tym przejmował?

575 48 5
                                    

Jackson

Z kilku telefonów zrobiło się kilkadziesiąt, a poklikam coś w laptopie i będzie po sprawie zamieniło się w ponad godzinną batalię przed monitorem. Chociaż mogło się wydawać, że toczyłem tę walkę jak równy z równym, to zdawałem sobie z tego sprawę, że tak naprawdę przegrywałem. I nie chodzi tutaj o cokolwiek związanego z pracą, bo błędne zestawienie finansowe podane do informacji publicznej nie interesowało mnie aż tak bardzo, jak cholerna Red Brown krzątająca się po mojej kuchni.

Jakby ktoś chociażby tydzień temu powiedział mi, że tak właśnie będzie wyglądać moja rzeczywistość, to zaśmiałbym mu się prosto w twarz. Nie chodzi nawet o to, że w tym domu od dawna nie urzędowała jakakolwiek kobieta, ale o fakt, że de facto jest to moja przełożona... Albo inaczej. Osoba, z którą za żadne skarby nie mogę pokazywać się publicznie. A już na pewno nie, jak będzie wychodziła z mojego mieszkania w nieformalnym stroju, o dość później godzinie. Wiem jednak jedno.

Jestem skończony.

Do moich nozdrzy dochodził tak obłędy zapach, przez który mam ochotę klęknąć na prawe kolano i oświadczyć się kobiecie, z którą spędziłem dzisiejszy wieczór. I mówiąc obłędny wcale nie przesadzam. Biorąc pod uwagę, że w lodówce świeciło się jedynie światło, a w szafkach wcale nie było lepiej, to zaczynam się zastanawiać co wyczarowała. Najchętniej już w tym momencie poszedłbym to sprawdzić, ale niestety mój telefon znowu zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Gabriela. Wziąłem głęboki wdech buzią, a następnie wypuściłem powietrze nosem.

Jeszcze jedna zła wiadomość tego wieczoru i wezmę udział w zawodach pod tytułem: Rzut telefonem na odległość.

– Nie osiągnęliśmy bankructwa, więc nie mam pojęcia po co do mnie dzwonisz i to do tego w piątkowy wieczór – odparłem na przywitanie.

– Mocne słowa, kolego. – Zaśmiał się. – Bankructwa może nie, ale jesteśmy blisko pierwszego dużego skandalu po śmierci Emory Brown.

Na jego słowa natychmiast wyprostowałem się na krześle. Przymknąłem powieki próbując skupić myśli oraz chcąc się przygotować na to co powie dalej. Chociaż w sumie łatwo było się domyślić o co chodzi.

– Odpaliłem sobie do snu portal W Świecie Biznesu i pojawiły się na nim twoje nowe zdjęcia. Nie zgadniesz z kim.

Zgadłem nawet zanim zadał tę beznadziejną zagadkę.

– Musisz to natychmiast ściągnąć – warknąłem zaciskając palce na telefonie. – Mówię poważnie.

– Mam wiele zalet, ale niestety to wychodzi po zakres moich umiejętności – parsknął. – Jack, muszę przyznać, że naprawdę masz urok osobisty. Wystarczył jeden dzień, a nasza nowa pani prezes już chadza sobie z tobą po barach. Jak ty to robisz?

Wdech ustami, wydech nosem i tak w kółko.

– Wydaję mi się, że to nie twój interes kto i z kim oraz gdzie sobie chadza. – Oddychanie nie pomaga. – Spieprzaj i natychmiast to odkręć. Zadzwoń do prawników, hakerów, a nawet papieża. Naprawdę mnie to nie obchodzi. Te zdjęcia muszą zniknąć zanim Red i James się o tym dowiedzą.

– Jeżeli nic się nie zmieniło, to wydaję mi się, że nie jestem twoim asystentem, a po za tym skandal, który może z tego wybuchnąć jest w interesie...

Rozłączyłem się zanim zdążył dokończyć. Doskonale wiedziałem co chciał powiedzieć. Usłyszałem to samo z ust Hektora dzisiejszego popołudnia, ale nie chciałem dopuścić do siebie myśli żeby specjalnie pakować rudowłosą w takie bagno. Nie dość, że przeżyła śmierć matki, to jeszcze miała wziąć udział w zaplanowanym przez radę nadzorczą spisku aby wymusić na Brown Company wypłatę odszkodowania akcjonariuszom? Nie. Nie umiałbym po czymś takim spojrzeć na siebie w lustro przez długi czas, a może nawet nigdy więcej bym tego nie zrobił.

Just Red | #1 Brown Company | 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz