Larysa
Patrzę na deszcz za oknem, pada od dwóch godzin a impreza zaręczynowa mojej przybranej siostry z moi partnerem trwa w najlepsze.
"Ta suka zasługuje na karę" Irys moja wilczyca warczy we mnie.
"Uspokój się pamiętasz jak bez mrugnięcia okiem zgodził się nas odrzucić niech teraz razem cierpią"Prycham gdy ktoś puka do pokoju, za drzwiami zastaje moją babcię.
- kochanie moje jak się czujesz - pyta przytulając mnie delikatnie do siebie.
- dobrze babciu ale nie rozumiem dlaczego - wyznaje jej.Pamiętam dzień kiedy ojciec przyprowadził je do naszego domu dwa tygodnie po śmierci mojej mamy Cecylia była w ciąży, a kiedy urodziła się Megan zostałam odsunięta i to ona stała się gwiazdą.
Co zrobi Megan jaka jest Megan.Rzygam tym.
- martwię się o ciebie - babcia cmoka mnie w czoło.
- spokojnie jestem ponad to - uśmiecham się do niej.- powinnaś iść wypuścić swojego wilka - sugeruje z uśmiechem.
- to dobry pomysł dziękuję - cmokam ją.Wychodzę z domu i idę w stronę lasu.
Bieganie w deszczu zawsze było moim ulubionym zajęciem.
"Gotowa" pytam Iris.
Wilczyca wyje radośnie.Biegnę przez las chłonąc powietrze pachnące deszczem, Iris bez zastanowienia biegnie przed siebie aż zatrzymuje ją jakiś zapach.
To Krew.
Biegnę za zapachem dalej w las gdzie coraz bardziej wyczuwam krew.
"To wilcza krew" Iris warczy we mnie.Wbiegamy na granicę gdzie las przestaje być tak gęsty.
Obserwuje otoczenie ale nie zauważam nic podejrzanego.Idę dalej, dwóch strażników podąża za mną.
- ktoś tu krwawi nie czujecie - warczy Iris na nich.
- wasz ojciec zakazał nam nie ingerować w sprawy poza granicami watahy - mówi jeden z szacunkiem.Między drzewami znaleźliśmy rannego wilka.
Obok niego leży jakieś zawiniątko.
Zmieniam się i podnoszę zawiniątko.
- to niemowlę - mówię podnosząc je.Wilki też wracają do ludzkich form.
- zabierzcie ich do szpitala a ja rozmówię się z ojcem - warczę na nich.
- tak pani - kłaniają się.Powrót do domu zajmuje mi prawie o połowę krócej niż dotarcie do mężczyzny.
Wchodzę do sali przemieniając się w swoją ludzką postać.- Laryso co tu robisz - Cecylia pyta zimno.
- przyszłam do ojca nie do ciebie - krzyczę podchodząc do niego.
- Laryso co się dzieje to uroczystość twojej siostry - ojciec patrzy na mnie zły.
- po pierwsze to nie moja siostra po drugie przy granicy konał mężczyzna i niemowlę a straż nic nie robiła bo jej zakazałeś - krzyczę.Wszyscy patrzą na mnie z zaskoczeniem.
- oni mają strzec granic a nie robić za pielęgniarki - ojciec warczy.
- są w lecznicy zamierzam się nimi opiekować -Nie słuchając jego gadania, idąc prosto do szpitala.
Wchodzę do sali gdzie leży mężczyzna w bandażach a obok noworodek.
- musieliśmy go operować ale jest stabilny dziecko to zdrowa dziewczynka a na rączce miała to -Pielęgniarka podaje mi mały łańcuszek z zawieszką.
,,Delia,, grawer przedstawia wilka obok tego imienia.
- za duża jak dla noworodka - zauważam.Podchodzę do mężczyzny, wyciągam dłonie i kieruje swoją moc w jego stronę.
Próbuje odczytać kim jest i uleczyć go chociaż trochę.Niestety nie udaje mi się dowiedzieć kim jest ale trochę poprawiłam jego stan zdrowia.
Biorę jego córkę w ramiona i delikatnie kołysze.
- obiecuje że go uratujemy twój tata wróci do ciebie - szepcze.
- naprawdę zamierzasz się nim zajmować to włóczęga - Megan wchodzi do sali z uśmiechem triumfu.- czego chcesz bękarcie - pytam nawet na nią nie patrząc.
- porozmawiać -
- do rzeczy - prycham odkładając maleństwo.
- chce cię zaprosić mój ślub to będzie niezapomniane wydarzenie - mówi patrząc na mnie z uśmiechem.
- nie dzięki nie będę brała udział w tym przedstawieniu -Wychodzę na korytarz gdzie stoi dwóch strażników.
- wszystko co jest z nimi związane ma trafić do mnie jeśli ktoś będzie ich szukał odeślijcie go do mnie zrozumiano -
- tak pani powiadomimy resztę - mężczyzna o niewielkim zaroście kłania się i odchodzi.Mój brat podchodzi do mnie niepewnie i całuje czoło.
- jeśli czegoś potrzebujesz to mów - obejmują mnie.
- dziękuję potrzebuje rzeczy dla niemowlaka i łóżeczka czy umieścisz je w moim pokoju chce się nią osobiście zająć -Zabieram dziewczynkę i wracam do domu.
Kim wy jesteście.