Aiden
Obserwuje córkę układającą puzzle przy stoliku w moim biurze.
- kochanie a skąd znasz logo hospicjum - pytam córkę.
- byłyśmy tam kiedyś z babcią Estela i zapamiętałam go - opowiada patrząc na mnie.Larysa wchodzi do środka w tym samym momencie co mój gamma.
- Alfa mamy informacje o porywaczu - spogląda na moją partnerkę i córką niepewnie.- mów -
- to twój ojciec luna kontaktował się z tym mężczyzną znaleźliśmy telefon komórkowy tam były wiadomości - podaje nam kilka kartek.Czytamy wydrukowane bilingi, z których wynika że ojciec Larysy chce zabić naszą córkę.
Larysa milczy w szoku, delikatnie przyciągam ją do siebie i obejmuje.
- nie mogę w to uwierzyć -Mija podbiega do nas i wspina się na moje kolana.
- tato boję się - owija swoje małe ramiona wokół mojej szyi gdy tylko ją podnoszę.
- obiecuje że nikt nie zrobi ci krzywdy kochanie - całuje jej policzek.Victor stoi przy drzwiach w ciszy patrząc na podłogę.
- czy znaleźliście coś jeszcze - pytam go spokojnie, nie chcąc wystraszyć moich dziewczyn.
- oprócz jest tylko zdjęcie Luny i Mii - podaje zdjęcie zrobione z ukrycia.Larysa obejmuje naszą córkę gdy widzi zdjęcie.
- kochanie może odpoczniecie w naszym pokoju a ja za chwilę do was przyjdę - Mia przecząco kręci głową.
- nie chce żebyś słuchała tego wszystkiego maluta - głaszcze jej włosy.
Kocham moją córkę i nie chce jej niepotrzebnie narażać ale ona jest taka sama jak mama, uparta.- chce być z tobą - jej głos jest lekko przestraszony.
- dobrze skarbie - głaszczę jej włosyLarysa milczy wpatrzona w zdjęcie, delikatnie zgarniam jej włosy za ucho.
Jej płomienne spojrzenie podnosi się na mnie.
- to zdjęcie zostało zrobione gdy byliśmy przy Dębie Pamięci podczas ostatniej wizyty u mojej rodziny - wyjaśnia prawie szeptem.- zadzwoń do Alfy Emila i powiadom go o wszystkim natychmiast - Victor natychmiast wybiega z pokoju.
Późnym wieczorem kiedy w końcu Mia zasypia w swoim łóżku wychodzę po cichu z jej pokoju.
Dwóch wojowników stoi przy drzwiach.
- alfa będziemy strzegli jej całą noc -
- dobrze - mówię idą w stronę mojego pokoju.Na końcu korytarza jest kolejnych dwóch wojowników.
Mijam ich i idę prosto do pokoju gdzie moja partnerka stoi przed oknem.
- powinnaś odpocząć - podchodzę do niej i całuje ramię.- nie mogę martwię się o nasze dzieci o ciebie a jeśli on coś wam zrobi - łapie jej dłonie i całuje je delikatnie.
Na każdym opuszku zostawiam pocałunki, moja partnerka uśmiecha się do mnie.
- nic nam nie będzie nie pozwolę na to -Kładziemy się spać, nagle z korytarza dobiega przerażony krzyk.
Wybiegamy z pokoju i szybko udajemy się w stronę hałasu.- co tu się dzieje - pytam widząc mężczyznę zatrzymanego przez dwóch wojowników i kobietę płaczącą na podłodze.
- alfa ja nie chciałam ale musiałam ratować partnera wybacz mi błagam - kobieta patrząc na mnie łka głośno.- co zrobiłaś mów - gniew mojej luny wystrzelił z niej natychmiast.
- oni kazali odurzyć twoją córkę nie miałam wyboru - łka patrząc na mnie.
- zamilcz - mężczyzna krzyczy na nią.- to on ratunku - Mia krzyczy chowając się za mamą.
Zabierz ją do naszego pokoju zaraz tam pójdę. Łączę się z moją partnerką.
Nie pewnie przytakuje i odchodzi z naszą córką.Kiedy obie znikają z moich oczu podchodzę do mężczyzny i wymierzam mocny pewny cios w brzuch powodując jego upadek na kolana.
- to za porwanie mojej córki - dostaje kopniaka - i za przestraszenie mojej rodziny - uderzenie w nos - a to na pamiątkę -
Mężczyzna leży na ziemi, ma ciężki oddech, krew tryska mu z nosa.
Podnosi na mnie wściekły wzrok.
- jesteście już martwi mój Alfa zwycięży -- zabrać go natychmiast bo go zabije -
warczę patrząc na niego - chce wiedzieć o nim wszystko jutro -Idę korytarzem, Zack jest nabuzowany gniewem i ciężko mi go trzymać w ryzach.
Powinniśmy go zabić za krzywdę jaką wyrządził naszej córeczce i żonie.
Warczy.Wchodzę do pokoju, na łóżku śpią moje piękne panie.
Ramiona Lary obejmują naszą córkę.
Obserwuje ten obrazek, Zack uspokaja się i zaczyna mruczeć we mnie.
Nie z kociej kolego. Drwię z niego.
Spokojnie jesteśmy alfa pamiętasz.
Pamiętam Zack ale czasami zaczynam się zastanawiać by to było gdybyśmy nim nie byli nasi najbliżsi byli by bezpieczniejsi. Wzdycham nie spuszczając wzrok z mojej partnerki i córki.Nie bezpieczeństwo nie patrzy na range a na ból i strach jaki zostawia.