Aiden
- kochanie proszę to tylko małe zadrapanie - po raz trzeci mówię Larze, która zszywa mi ranę.
- zostanie ci blizna - mówi kończąc szyć mój bok.
Bierze opatrunek, bandaż, i zaczyna opatrywać zszytą ranę.
- będę cię jeszcze pociągał z blizną - pytam pocierając jej policzek wierzchem dłoni.Larysa podnosi na mnie płomienne oczy i uśmiech się do mnie.
- niestety nie - obwiązuje mój brzuch bandażem.
- słucham - patrzę na nią z lekkim strachem a mój wilk zdaje się być spięty po jej słowach.- żartowała kochanie nawet z bliznami jesteś strasznie przystojny cholernie pociągający - szepcze mi do ucha zawiązując bandaż.
Całuje jej szyję, mój znak, który jej zostawiłem, lekko przesuwam materiał sukienki z jej ramienia, dalej całując jej jedwabistą skórę.
- Aiden dzieci tu są - moja partnerka przypomina mi o naszych urwiskach.
- dziś w nocy będę całować każdy centymetr twego ciała kochanie - szepcze jej do ucha.- dobrze kochanie byle byś się nie przemęczał i nie nadwyrężał - dotyka mojego policzka. W jej spojrzeniu widzę dużo troski i zmartwienia.
Wstaję z łóżka, Mija podbiega do mnie i przytula się.
Bliźniaki leżą w bujakach obserwując to i gaworząc.- wszystko dobrze córeczko - głaszcze jej włosy.
- to wszystko przeze mnie - łka.Z Larą zerkamy na siebie po czym kierujemy spojrzenia na naszą córkę.
- to nie jest twoja wina, nic co się dzieje nie jest twoją winą kochanie - całuje czubek jej głowy.Mia patrzy na mnie i uśmiecha się delikatnie.
Larysa przytula ją, bliźniaki zaczynają śmiać się w głos.Podchodzę i biorę je na ręce, wstając czuje ukłucie bólu w ranie.
- sss uu hmmm - prostuje się stękając.
- kochanie uważaj na ranę - Larysa podchodzi do mnie z bólem w oczach.
- wszystko dobrze - uspokajam ją i całuje w czoło.- czemu zawsze musisz zgrywać twardziela bez słabego punktu - pyta podchodząc do łóżka i sprzątająca rzeczy do pierwszej pomocy.
- jedynym moim słabym punktem jesteście wy, wasze bezpieczeństwo jest najważniejszą rzeczą dla mnie - krzyczę na nią.Moje nerwy przechodzą na dzieci, które zaczynają się kręcić i smucić.
- ciii maluchy wszystko jest dobrze, tak, moje skarby - uspokajam bliźniaki.
Mia przytula mnie a Larysa patrzy na nas, po chwili podchodzi i przytula się do nas.- nigdy więcej nie krzyczmy na siebie proszę - szepcze.
- dobrze -Dzieci zostają z moją mamą a my udaliśmy się na rozmowę do sprawców ataku.
Stajemy w celi gdzie jest pierwszy z trzech sprawców.
- czyli to jest ta suka, którą mamy sprzątnąć - dyszy z ustami pełnymi krwi.Próbuje zasłonić moją partnerkę, ale ta mi nie pozwala.
- kto was przysłał - pyta go podchodząc do mnie.Ufam jej że wie co robi i staram się nie przeszkadzać.
Mężczyzna splunął mojej partnerce pod nogi.Nieznacznie kiwnąłem głową a mój wojownik uderza go mocno w plecy kilku krotnie.
Skazany stęka, ani mnie ani Larę to nie ruszyło staliśmy tam niewzruszeni.- zadam pytanie inaczej - moja luna podchodzi pukając się w policzek palcem - to może tak, kto powiedział ci co masz zrobić -
Nadal nic, spoglądam na moją ukochaną jest zamyślona.
Patrzę na nią a mój wilk warczy we mnie gdy widzi jak podchodzi do mężczyzny Oskarżonego o atak na nas.Idioto zabierz ją od niego. Zack warczy we mnie gdy nasza partnerka zbliża się jeszcze bardziej do tego skurwiela.
Kiedy ten facet zaczyna obserwować moją partnerkę, podchodzę do niej w momencie gdy ten próbuje się na nią rzucić.
Odciągam Laryse i mocno obejmuje.
- wszystko w porządku - pytam.
- tak dziękuję - wtula się w moją pierś.
- chce wiedzieć kto nimi steruje - Larysa mówi dumnie do ochroniarza.- Alfo - zerka na mnie.
- słyszałeś polecenie Luny - mówię patrząc na niego.
- tak Alfa, Luno wybacz za to - przeprasza.
- nie mam ci co wybaczać rób wszystko żeby powiedział wszystko co wie - Larysa uśmiecha się do niego.Wychodzimy z celi, dwóch pozostałych zamachów też milczy.
Idziemy korytarzem trzymając się za ręce, każdy kto nas mija uśmiecha się patrząc na nas.- nad czym myślisz - staje i patrzę jej prosto w oczy.
- kochanie kto nas tak nienawidzi kto pomaga mojemu ojcu nas zniszczyć -Pocieram jej policzki stykając nasze czoła razem.
- nigdy nas nie skrzywdzą jesteśmy za silni dla nich - całuje jej czoło.Podchodzi do nas Raj z uśmiechem.
- mam trop -