4 Wyprawa po watahę

36 2 0
                                    

Aiden

Środek nocy, moja wataha, idę korytarzem domu watahy.
Zapach tej zdrajczyni prowadzi mnie do mojego pokoju na piętrze alfa.

Wchodzę do pokoju, który niegdyś dzieliliśmy, podchodzę do łóżka i z obrzydzeniem patrzę na tą zdzirę i jej fagasa.

Mój wilk jest obrzydzony tym co widzi.
"Trzeba wyrzucić wszystko z tego pokoju zanim wprowadzimy tu naszą ukochaną"

Przytaknąłem wyciągając srebrny sztylet i wbijając w pierś mojego byłego gamma, leżącego obok mojej ex partnerki.

Nawet się nie obudziła wbijam sztylet w jej pierś.
Nie czuję nic gdy uchodzi z niej życie, nic, oprócz spokoju.

Wychodzę na balkon w moim biurze i wyrzucam ich ciała za balkon.

Wojownicy Alfy Emila czekają na to w lesie jako znak do ataku.

Wszyscy sprzymierzeńcy tych drani zostaną ukarani dziś w nocy.
Wychodzę na zewnątrz Emil staje obok mnie.
- to wszyscy, którzy byli po ich stronie co z nimi zrobić - pyta

Cała rada i kilkunastu wojowników klęka na ziemi przytrzymywanie są przez wojowników Emila.
- za zdradę alfy czeka was śmierć - mówię patrząc na nich ze wstrętem.

Emil podnosi dłoń i wszyscy padają z podciętymi gardłami.
- rano wracamy do domu dwa tygodnie rozłąki to sporo czasu - Emil klepie mnie po ramieniu.

- muszę zostać i poukładać tu wszystko na przyjazd dziewczyn - patrzę na zniszczenia.
- rozumiem - odwraca się do swoich wojowników - zostańcie i pomóżcie Alfie Aiden'owi -
- tak jest Alfa - krzyczą.

- dziękuję Alfa jestem twoim dłużnikiem - podaje mu dłoń.
- jesteś moim szwagrem Aiden - łapie moją dłoń - chyba możemy przejść na ty -
- pewnie -

Miesiąc później

Idę z ostatnimi deskami do ostatniego domu.
- alfa bardzo dziękuję za pomoc mój dom jest jak nowy - starszy mężczyzna kłania mi się.
- nie kłaniaj się to mój obowiązek żeby zapewnić wam bezpieczeństwo i godne warunki do życia -

Mój wilk jest spragniony widoku naszej partnerki i ja zresztą też.
Rajmund podchodzę do mnie gdy patroluje jak to wszystko wygląda.

- twoje piętro jest gotowe poprzednie rzeczy wyrzuciliśmy i spaliliśmy tak jak kazałeś - mówi patrząc na mnie z uśmiechem.
- dziś jadę po moje dziewczyny bracie w końcu będą przy mnie - tryskam szczęściem.

- trzeba stworzyć nową radę i gammę czy mam to zrobić - pyta.
- zajmę się tym od razu żeby móc wieczorem wyjechać -

Wchodzimy do domu watahy i kierujemy się do sali obrad.

Larysa

Chodzę po pokoju myśląc o Aidenie i tym czy nic mu nie jest.
Od miesiąca nie mam żadnych wieści.

Na korytarzu słyszę głośne śmiechy, wychodzę z pokoju, Wanda idzie w moją stronę z Kasią.
- witaj La co u ciebie - Wanda partnerka mojego brata przytula mnie.

- dobrze ale martwię się o Aidena -
- mam wieści, które może poprawią ci humor - Kasia obejmuje mnie ramieniem.

Kasia dwa lata temu wprowadziła się do naszej watahy gdy poznała Jacksona swojego partnera od razu ją polubiłam.
Wanda wychowała się razem ze mną i Emilem, jej mama była przyjaciółką mojej po jej śmierci pomagała w naszym wychowaniu.

Jest dla mnie jak druga mama i jestem jej bardzo wdzięczna za opiekę.
- co to za wieści - pytam je.
- będziesz ciocią - Wanda kładzie dłonie na brzuchu.

- to wspaniała wiadomość czy Emil wie -
- tak jest bardzo szczęśliwy -

Wchodzimy do mojego pokoju gdzie Mia leży w łóżeczku bawiąc się swoimi nogami.
- cześć promyczku - biorę ją na ręce
- mam słabość do niej - Kasia bierze małą ode mnie.

Późnym wieczorem po kolacji spaceruje z małą po ogrodzie, babcia też postanowiła dołączyć do nas.

- piękny wieczór - uśmiecha się - oj tak pamiętam jak razem z twoim dziadkiem spacerowaliśmy tu co noc to był nasz rytuał kiedyś nawet specjalnie wyrwał się ze spotkania to było szalenie kochane - smutek wkrada się na jej twarz.

- dziadek był wspaniały zawsze mogłam na niego liczyć nawet gdy był zapracowany -
Babcia przytakuje cmokając mnie w czoło.
- idę spać dobranoc -
- dobranoc babciu -

Siadam na ławce obok dębu pamięci są tu umieszczane prochy poprzednich alf w kamiennej krypcie u podnóża drzewa.
- oh dziadku nawet nie wiesz jak bardzo bym cię chciała przytulić ale babcia jeszcze bardziej - dotyka drzewa to właśnie mój dziadek je zasadził i wyrosło na duże i silne.

- a może ja wystarczę -

Odwracam się w stronę głosu tak gwałtownie że tracę równowagę.
Przed upadkiem ratuje mnie para silnych ramion.
- uważaj bo zrobisz sobie krzywdę - sadza mnie na ławce delikatnie.
- Aiden tak bardzo za tobą tęskniłam i bałam się - klęka przede mną i całuje moją dłoń.

- musiałem zadbać o to by moja wataha była bezpieczna dla was i dla wszystkich pomogłem ją odbudować teraz możemy razem tam jechać jeśli chcesz - patrzy na mnie z nadzieją.

- oczywiście że chce ale może pojedźmy rano musisz odpocząć - przyłożyłam dłoń do jego twarzy.

Wróciliśmy do mojego pokoju, położyłam Mie spać i razem z moim partnerem położyliśmy się do łóżka.
Na początku byłam trochę zestresowana ale gdy mnie objął wszystko minęło i zapadła w głęboki sen.

Druga szansa dla Alfy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz