Larysa
Od godziny obserwuje Mię prowadzącą wózek z rodzeństwem po ogrodzie.
- kochanie bliźniaki na pewno śpią możesz już przestać je wozić - uśmiecham się do córki, która stawia wózek obok mnie i siada przy mnie na ławce.
- mamo bardzo ich kocham was też - kładzie się na moich kolanach.
- my też cię kochamy - głaszcze jej włosy - i jesteś wspaniałą starszą siostrą -
Mija po chwili zasypia, siedzę tak nie przestając głaskać jej włosów.Kocham moje dzieci i partnera, Mija cały czas stara się pomagać przy rodzeństwie, Aiden też w każdej wolnej chwili.
- kochanie tu jesteście - Aiden podszedł do nas i pocałował czule moje usta.
- czym sobie zasłużyłam na takie czułości - uśmiecham się do niego.Mój mąż siada obok i czule całuje swój znak na mojej szyi.
- po prostu cię kocham, moja wspaniała Luno - uśmiecha się do mnie.
- też cię kocham mój jedyny Alfo -Mia przeciera oczy wstając i patrząc na nas zaspanym wzrokiem.
- wygodnie się spało - Aiden głaszcze jej policzek.Nasza córka przytakuje kiwając głową, wstaję i podchodzi do wózka, zerka do środka na śpiące dzieci.
- wracajmy do środka - Aiden wstaję i podaje mi dłoń.
Przyjmuje ją i wstaję, Aiden zabiera wózek z bliźniętami a ja Mie za rękę i idziemy do domu.- w przeciągu kilku miesięcy będziemy mieć własny dom jak chcesz - mój ukochany znowu zaczyna gadkę o domu.
- powiedziałem ci już że z tobą i dziećmi mogę mieszkać nawet w szałasie -Wchodzimy do domu i kierujemy się do salonu gdzie jest dość tłoczno jak na czwartkowe popołudnie.
- czy wszystko dobrze - Aiden pyta patrząc na każdego po kolei.
- alfa to przyszło przed chwilą - gamma podchodzi z listem.Aiden otwiera go szybko a wręcz rozrywa kopertę.
- na ciesz się rodziną do puki możesz -
Głośne wycie wszystkich zagłusza moje myśli.
- kto uważa że może grozić mojej rodzinie - Aiden krzyczy patrząc po kolei na każdego.Nikt się nie odzywa po prostu cicho stoją ze spuszczonymi głową.
Mia patrzy na ojca zaskoczona, podchodzę do niego i łapie za rękę.Aiden bierze głęboki wdech i wydech gdy masuje mu dłoń.
Kochanie spokojnie. Próbuje go uspokoić przez więź.
- alfa na kamerach jest coś dziwnego - Kinga podchodzi do nas spokojnie.Zabieramy dzieci i idziemy do pokoju monitoringu gdzie możemy zobaczyć nagranie.
Na telewizorze widnieje wejście do domu watahy jedna z omeg rozgląda się i odchodzi z koszem prania.- pytaliśmy ją o to powiedziała że poczuła zapach czegoś starego i gorzkiego ale po chwili zniknął więc uznała że to jej się wydawało - Kinga mówi patrząc na monitor i przyśpieszając odtwarzanie.
Na ekranie pojawia się mój ex, i zostawia list.
- znajdźcie go żywego lub martwego - Aiden mówi prowadząc mnie i dzieci do wyjścia.Wchodzimy do naszego pokoju, maluchy obudziły się więc nadeszła pora na karmienie.
Podczas gdy ja karmię Aiden chodzi po pokoju warcząc pod nosem.
- idź po biegać -Aiden
- co - patrzę na moją ukochaną, którą nie patrząc na mnie karmi naszego synka.
- idź po biegać jesteś zdenerwowany a bieg ci pomoże - mówi podnosząc wzrok.Klękam obok niej i delikatnie dotykam dłoni mojej partnerki.
- nie zostawię was, jesteście dla mnie najważniejsi - mówię spokojnie.
- wiem ale, jesteśmy tu bezpieczni -Wstaję i patrzę na nią nie pewnie.
- już zapomniałaś jak porwali Mię - podnoszę głos.
- po pierwsze nie podnoś na mnie głosu po drugie dzieci są ze mną chyba ufasz mi że umiem zająć się naszymi dziećmi - podaje mi syna do odbicia.Kiedy zaczęła karmić Arię, Mia usiadła obok niej i patrzyła na mnie uważnie.
- oczywiście że ci ufam kochanie jak nikomu innemu - mówię patrząc na nią.
- więc idź pobiegać tylko chwilkę a my na ciebie poczekamy - zmartwienie jest wypisane na jej pięknej twarzy.Wzdycham gdy odkładam syna do łóżeczka.
- zgoda pójdę po biegać ale tylko chwilę - podkreślam.Larysa wstaję i podchodzi do mnie z naszą córką w ramionach.
- dobrze mój ty uparty Alfo tylko chwilę - cmoka mnie w usta.Wychodzę z domu watahy i kieruje się w stronę lasu.
Wypuszczam Zacka i oddaje mu część kontroli.Szybka przebieżka i do domu. Mówię mu po raz kolejny.
Dobrze musimy ochronić rodzinę. Zack mówi zdenerwowany.
![](https://img.wattpad.com/cover/369661051-288-k604995.jpg)