Aiden
Wchodzę do mojego biura, bliźniaki leżą na sofie a Mia siedzi przy nich.
- zawsze będę was kochać i zajmować będę też was broniła przed złem - mówi głaszcząc ich rączki.
Siadam obok nich na podłodze.
- kochanie czemu jesteś tu sama z rodzeństwem w moim biurze - pytam cmokając ją w policzek.- mama śpi nie chciałam jej budzić i nikomu przeszkadzać więc przyszłam z nimi tu - mówi dumnie.
- zawsze bądźcie tam gdzie są ludzie jesteś wtedy bezpieczniejsza - proszę ją.
- dobrze tatusiu -
- lepiej wróćmy do mamy zanim zacznie się martwić - stukam ją w nos.Biorę Arie a Mia Aidena i idziemy do mojej sypialni.
Larysa jeszcze śpi więc cicho siadamy obok niej.Kładziemy maluchy na łóżku, rozglądam się po pokoju na szafce nocnej stoją dwie butelki po mleku.
- dałaś im mleko - pytam córkę.
- tak wiele razy widziałam jak je robicie - wzrusza ramionami.Sadzam ją na kolanie i całuje w głowę.
- kochanie posłuchaj opiekowanie się karmienie zmiana pampersów dbanie o bezpieczeństwo to zadanie moje i mamy oczywiście możesz pomagać ale nie zapominaj o sobie jesteś dzieckiem baw się poznawaj świat twoje rodzeństwo będzie cię kochać nawet jeśli zostawisz je na chwilę żeby się pobawić - tłumacze mojej córce.Mija patrzy na mnie z nieczytelnym wyrazem twarzy.
Nagle zaczyna ziewać i przecierać oczy.
- jesteś śpiąca królewno - uśmiecha się przytakując.
- troszeczkę - pokazuje małą szparę między palcem wskazującym a kciukiem.Delikatnie kładę ją na łóżku, zdejmuje kapcie i przykrywam kocem.
Mia złapała mnie za dłoń i zasnęła.Aria i Aiden patrzą na mnie ssąc swoje dłonie.
- co tam maluchy - uśmiecham się do nich.
Wesołe gaworzenie jest takie urocze.Bliźniaki po woli zasypiają a ja razem z nimi.
Chodzę po ogrodzie, nie jest to nasz ogród przy domu stada jest bardziej bajkowy.
Przemierzam ścieżki między bujnymi krzewami.- tatusiu gdzie jesteś - głos Mii dochodzi z każdej strony.
- już biegnę skarbie - krzyczę biegnąc na wprost.Biegam tam i z powrotem szukając córki.
Gaworzenie Ari i Aidena dochodzi do moich uszu.
Wyje i zmieniam się w wilka.
Jesteśmy przerażeni gdzie są moje dzieci.- kochanie tutaj jestem - głos Larysy prowadzi mnie przez kolejne zakręty.
Wbiegam na szeroką drogę na końcu jest duża polana a na jej środku jest moja rodzina cała i zdrowa.Pod biegam do nich wracając do ludzkiej postaci i przytulam ich.
- tak się bałem o was -
- nic nam nie jest tatusiu - Mia uśmiecha się do mnie.Larysa
Wychodzę z łazienki, na łóżku śpi mój ukochany a na nim nasze pociechy.
Z uśmiechem idę do garderoby, wybieram lnianą bluzkę i jeansy beżowe.Siadam na łóżku i obserwuje jak spokojnie śpią.
Zostawiam kartkę i wychodzę z pokoju.Idę do biura Kingi, jest późny ranek, więc po drodze wchodzę do kuchni po kawę.
Pukam do drzwi, po paru minutach otwiera je Kinga w bardzo złym stanie.
- spałaś - pytam.
- nie mogliśmy -Zdezorientowana patrzę na nią, wchodzę do pokoju a tam beta i gamma w podobnym stanie.
- natychmiast spać bez dyskusji - pokazuje na drzwi.
- Luno wybacz ale to ważna sprawa - Victor mówi biorąc kubek kawy.Zabieram mu go.
- nic nie jest ważniejsze od waszego zdrowia a zarywanie nocy jest bardzo złym pomysłem - odkładam kubki na biurko i krzyżuje ręce na piersi.Kinga patrzy na chłopków podchodząc bliżej.
- teraz wiem jak się czuje dziecko gdy dostaje reprymendę - Raj mruczy pod nosem ale i tak go słyszę- Luna -
- idźcie spać a o porannym i popołudniowym treningu dziś zapomnijcie - mówię pokazując drzwi.Kiedy opuścili biuro zamknęłam drzwi.
- tu jesteś - Aiden podchodzi do mnie z naszym małym dżentelmenem.
- gdzie dziewczynki - pytam łaskocząc syna po brzuchu.
- jeszcze śpią - cmoka mnie w czoło.
- Rajmund, Kinga i Viktor dziś są chwilowo nie dyspozycyjni - uśmiecham się do niego.Aiden zerka na zamknięte drzwi i z powrotem na mnie.
- co się dzieje - pyta mnie w końcu.
- odprawiłam ich spać bo nie spali całą noc bo jak twierdzą to jest ważna sprawa - wyznaje obejmując go.- będę musiał porozmawiać z nimi o zdrowiu - obejmuje mnie.
- byłam dla nich okropna podniosłam trochę głos -
- kochanie spokojnie ważne że podziałało martwisz się o nich to normalne są naszą rodziną a rodzina to siła -