19

2.7K 137 67
                                    

*DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ*

VIVIAN

Minęły dwa tygodnie, odkąd przespałam się z Aresem. Przez ten czas trochę zdystansowałam się od niego. Rano, gdy obudziłam się po ciężkiej nocy, jego nie było koło mnie. Pojechał do Alexa omówić wszystko związane z rozprawą, z Ethanem oraz ustalić coś na temat tajemniczych mężczyzn. Herman, gdy wrócił, powiedział, że nic nowego nie ustalili. Przez te dwa tygodnie między nami nie doszło do zbliżenia. Przez pierwszy tydzień miałam okres, a przez drugi trzymałam go z dala od siebie. Ares trochę się boczył i chciał się do mnie zbliżyć, jednak go odpychałam. Było to dla mnie dziwne, że jakiś mężczyzna zainteresował się mną i chciał popchnąć to dalej. Ares nadal gdzieś znikał, mówić, że idzie z Calebem na spotkanie biznesowe. Kiwałam na to głową i go zbywałam. Teraz był ten czas, gdzie szykowałam się na bal charytatywny w firmie Aresa. Strasznie się stresowałam, ponieważ miałam wygłosić mowę razem z Hermanem. Mówiłam, że nie chce tego robić, jednak Ares mówił, że muszę się do tego przyzwyczaić. Że to jest czas, gdzie powinnam wyjść z cienia i się pokazać. Zgodziłam się na to, chociaż byłam sceptycznie do tego nastawiona. Siedziałam właśnie w swoim pokoju i oglądałam coś na telewizorze. Serial był naprawdę nudny, więc wstałam i powoli ruszyłam w stronę garderoby. Miałam trzy godziny do rozpoczęcia balu, a nie miałam nawet wybranej kreacji. Herman stwierdził, że zajmie się wszystkim w firmie, żebym ja mogła odpocząć. Przez te dwa tygodnie naprawdę mało spałam. Cały czas załatwiałam kateringi, wystroje, stoły i inne rzeczy, by tylko ten bal był naprawdę dobry. Stałam przed garderobą, gdy nagle usłyszałam dźwięk skrzypiących paneli. Scarlett miała dzisiaj przyjechać później, więc jedynie, kto mógł to być to Ares albo Caleb.

-Ares, to ty? - zawołałam, ale nikt mi nie odpowiedział. - Caleb? - znowu zapytałam, lecz nie dostałam odpowiedzi.

Wyszłam powoli z pokoju i rozejrzałam się po piętrze, jednak nic nie zauważyłam. Strach dotarł do mojego organizmu i powoli go przejmował. Zeszłam powoli na dół, by zobaczyć, czy na pewno kogoś nie ma. Rozejrzałam się po salonie i łazience, jednak nikogo nie zastałam. Odetchnęłam z ulgą.

-Musiało mi się coś przesłyszeć. - szepnęłam sama do siebie z ulgą.

Weszłam do kuchni i spojrzałam na wyspę kuchenną. Zmarszczyłam brwi, ponieważ na blacie leżała kartka. Kartka, której tu wcześniej nie było. Na drżących nogach podeszłam bliżej niej. Dłonie zaczęły mi się trząść, a obraz zamazywać. Spojrzałam na kartkę i zamarłam.

"Przyjdę w nocy, tak jak zawsze to robiłem."

Twój kochany, tata.

Niemal osunęłam się na podłogę. On tutaj był, był tutaj i zostawił tę kartkę. Rozejrzałam się wokoło, jednak niczego nie zauważyłam. Jednak, gdy spojrzałam w las, miałam ochotę krzyczeć. W ciemnym lesie, stało dwóch na czarno ubranych mężczyzn. Wtedy część zagadki zaczęła się składać w całość. Tych dwóch mężczyzn włamało się wtedy do domu, mężczyzna, który mnie dotykał był... Był moim ojcem. Tym potworem. Od razu pobiegłam do drzwi i je zamknęłam. Wyjęłam telefon i wybrałam numer Aresa, do póki mogłam jeszcze rozmawiać.

-Tak Vivian? Mam urwanie głowy, nie mogę zbytnio rozmawiać. - powiedział zachrypniętym głosem.

Nie odezwałam się nic, tylko szybki dyszałam do telefonu. Nie mogłam wydać z siebie głosu, bo do mojej głowy powróciły wszystkie te czasy. Całe moje dzieciństwo. To, jak ojciec mnie bił, katował, mówił te wszystkie obrzydliwe rzeczy, to jak wmawiał mi, że zabiłam ją, że to moja wina. Nie mogłam wydostać z siebie nic, bo strach całkowicie odebrał mi zdolność mowy. Zdolność poruszania się i racjonalnego myślenia. Byłam wrakiem człowieka.

God Of Darkness [+18] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz