Rozdział trzydziesty pierwszy

5 3 0
                                    

Craeli'ah, pierwszy dzień odliczania czasu

W środku świątyni panował absolutny spokój. Światło słońca przedzierało się do środka przez okrągły otwór w suficie, padając na centralną część sali. Ptak przeleciał nad otworem, wydając z siebie dźwięczny odgłos.

Nagle spokój został przerwany – tuż obok wykutego głazu na podeście otworzył się portal. Kolorowe smugi energii chaotycznie krążyły wokół skumulowanej w wirze mocy, która utrzymywała portal w miejscu. Chwilę później z kuli wypadła młoda kobieta. Padła kolanami na nierówną kamienistą podłogę, w ostatnim momencie wyciągając przed siebie dłonie, by nie uderzyć twarzą w posadzkę. Dała sobie moment, by odsapnąć i uspokoić oddech, a dopiero później rozejrzała się wokół. Najpierw sprawdziła, czy jej torba znajdowała się w bliskim zasięgu. Złapała za uchwyt i przysunęła ją bliżej, następnie usiadła i spojrzała na swoje boki. Na twarzy kobiety pojawiła się złość i desperacja, poprzedzona zaskoczeniem.

Nie tak miało być. Miała znaleźć się w nowej, innej krainie. To tam portal miał ją zaprowadzić.

Z ust kobiety wydarł się krzyk przepełniony złością. Uderzyła mocno pięścią w ziemię, od razu tego żałując przez ból ręki, ale to nie na tym się skupiła.

Nic się nie zmieniło. Nie było pięknych łąk, kwiecistych polan, mroźnych gór, ani lasów deszczowych. Nie było rwących rzek i rozległych mórz. Nie było nowego świata, niezagrożonym unicestwieniem przez żądne krwi i chaosu demony, przeklęte przez śmierć duchy zmarłych.

- To miało zadziałać! – krzyknęła głośno – Kłamstwa... same kłamstwa!

Mówiąc to, ściskała w dłoni podłużny kryształ, wyglądający zupełnie jakby ktoś wypełnił go farbami o dwóch kolorach, czarny i biały, ale do końca ich nie wymieszał. Tkwiły tak, dotykając się nawzajem, przeplatając między sobą.

Kobieta wzięła głęboki wdech i wytarła pojedynczą łzę frustracji.

Jako córka naukowca, ambitnego badacza i konstruktora, powinna być przygotowana na taką możliwość. Znała w końcu proces działania, wszystkie procedury i naturę odkrywania. Zajmuje to miesiące, jak nie i lata. Zbadanie danej rzeczy, eksperymentowanie, tworzenie teorii i sprawdzanie, czy działają w rzeczywistości. Wiedziała o tym, a jednak jak głupia zaufała ślepo temu, co udało jej się przeczytać.

Cóż, mówi się trudno. Pomysł nie zadziałał, jej ostatnia nadzieja przepadła. Jedyne, co jej pozostało, to spróbować wrócić do domu i czekać na swój koniec. Nie wiadomo, co tam znajdzie – może demony znalazły już jej chatkę i zniszczyły ją do już i tak kruszących się fundamentów? Może znajdą ją po drodze, będą czerpać przyjemność z jej cierpienia aż w końcu umrze? Pierwsza Kraina została skazana na zniszczenie od śmierci ostatniego maga, od momentu gdy już nikt nie mógł jakkolwiek przywrócić równowagi krainie, złagodzić skutków zawahań.

Przy odrobinie szczęścia, kobieta dotrze do domu i zamknie się w bunkrze pod ziemią. Miała tam znakomity system wentylacji, farmę zdolną do wykarmienia trzech osób... nie wspominając o wszelkich materiałach. Wystarczy tylko tam dotrzeć i zatrzasnąć za sobą drzwi, następnie w samotności czekać i żyć...

Portal wydał z siebie niezidentyfikowany dźwięk. Kobieta gwałtownie zwróciła się w jego kierunku, ale nic tam nie zobaczyła. Włosy stanęły jej na karku, umysł podpowiadał, że ktoś mógł tam się znajdować, że ktoś na nią patrzy. Minęło kilka sekund. Kobieta nie odważyła się nawet drgnąć.

Nic się nie wydarzyło. Smugi energii zdawały się powoli wracać do źródła portalu. Kobieta powstała z ziemi i otrzepała się, gdy jej poczucie zagrożenia minęło.

Cykl PrzeklętychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz