Rozdział trzydziesty

5 3 0
                                    

Craeli'ah, 25 maja 2455r. p.a

Armie obu sił ruchu oporu skumulowały się w głównych bazach wokół doliny, w której znajdowały się zgliszcze miasta Craellium. Kilka godzin przed atakiem wszyscy dowódcy potwierdzali swoje zadania, jeszcze raz powtarzano plan. Veena pojawiła się w jednym pokoju z przywódcami Przymierza Magów wraz z Willem u jego boku.

On również zasługiwał na to, żeby wszystko wiedzieć. W końcu działali wspólnie. Mieli swój cel – nieco odmienny od tego należącego do wszystkich wokół.

- Magowie powietrza będą utrzymywać nad miastem bezchmurną pogodę – powiedziała Viera – Co pomoże magom ognia w pobieraniu energii ze słońca.

W trakcie wielu rozmów z magami Veena dowiedziała się wielu interesujących rzeczy. To, że magowie materii – czyli ci kontrolujący na przykład wodę, ziemię – nie mogli tak po prostu czegoś stworzyć. Magowie wody mogli zmienić jej położenie, wygląd, podobnie jak magowie ziemi. Magowie powietrza mogli kontrolować przepływ powietrza. Niemalże wszyscy pozytywni magowie musieli mieć kontakt z materią, którą kontrolowali.

Poza swoim terytorium magowie ognia spotykali się z wielkim trudem, ponieważ nie mogli tak po prostu wytworzyć płomień z niczego. Veena zastanawiała się, jak oni będąc większą częścią armii wysyłanej do stolicy mieli walczyć. Szybko się okazało, że będąc w pełnym słońcu i mając pod ręką niewielki płomyczek, magowie ognia są w stanie powiększyć jego rozmiar, rozdzielać i tworzyć jego kopie. Wymagało to stałego dopływu energii i siły. Idąc na spotkanie z przywódcami Veena miała szansę ujrzeć grupę na ostatnich ćwiczeniach. Znając ten szczegół ich natury, Veena była pod wrażeniem.

- W taki sposób zapewnimy wam stały dopływ energii – dodała Viera, kierując te słowa do Nishana – Magowie powietrza i ziemi nie będą mieli większych problemów. Z tego co wiemy, w Craellium dalej pod ziemią znajdują się kanały wypełnione wodą, ale na wszelki wypadek zabraliśmy beczki z wodą. Każdy mag wody będzie miał pod ręką przynajmniej jeden litr.

Niestety z uwagi na niesprzyjającą porę roku, Ireneos i jego magowie musieli zrezygnować z udziału w walce. Temperatura w maju była zbyt wysoka na to, by lód był skuteczną bronią.

Żeby kontynuować swoje przedstawienie, Veena dopilnowała, żeby każdy mag ognia miał pod ręką zapalniczkę. W taki sposób mogli lepiej walczyć, zamiast na moment schodzić na bok, by wytworzyć z czegoś płomień. Veena chciała zdobyć w ten sposób przychylność Nishana i nie wzbudzać niczyich podejrzeń co do jej celów. Była świadoma tego, że Viera stale ją obserwowała, nawet jeśli miała do tego ograniczone pole.

Wszystko szło po jej myśli. Przywódcy już wcześniej zgodzili się na to, żeby Veena ze swoimi ludźmi wkroczyła do miasta jako pierwsza, około dwie lub półtorej godziny przed wschodem słońca. Magowie mieli przybyć równo ze wschodem.

Oficjalnie najniższe poziomy w mieście – licząc piętrami w blokach od trzech nawet do czternastu pięter – przetrwały bombardowanie dzięki czemukolwiek, co uczynił Makht. Przywódcy zgadywali, że było to jakieś zaklęcie ochronne. Wszyscy byli zdziwieni, że Makht mógł w taki sposób używać magii.

Nikt poza Veeną i Willem nie znał prawdy. Nikt nie wiedział, że Makht nie mógł używać swojej mocy do czegokolwiek innego niż opętywanie i transformacja żywych, niemagicznych zwierząt. Nie musieli tego wiedzieć, przynajmniej w jej opinii.

Dzięki technologii należącej do ludzi wszyscy dowiedzieli się, że kanały również były w większości całe. Co prawda gruzy wielu budynków odcięły kilka tras do bunkra Akademii, lecz dalej cztery lub pięć ścieżek było dostępnych, a przynajmniej tak wynikało z badań. Gdy Veena ruszyła z Pradawnymi i kilkoma grupami szpiegów w stronę miasta, nie wiedziała, czy to była prawda.

Cykl PrzeklętychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz