Craeli'ah, 29 czerwca 2455r. p.a
Widząc „poprawę" stanu Veeny, Nadia pozwoliła jej wziąć na siebie więcej pracy. Veena nie musiała już również tłumaczyć się za każdym razem, gdy chciała gdzieś wyjść.
To wcale nie tak, że wcześniej musiała. Nadia była naiwna jeśli myślała, że zatrzyma ją w tych czterech ścianach. Wystarczyło tylko użyć odrobiny magii umysłu, namieszać w głowach strażników. Veena nie informowała jej o niczym tylko po to, by uniknąć kolejnych rozmów. Swoje wycieczki organizowała po cichu.
Nadia nic nie wiedziała o tabletkach. Nie musiała, to nie był jej interes – tak to sobie tłumaczyła Veena.
Mag chaosu usiadła nad dokumentami, by już przez nie przebrnąć i mieć je z głowy. Teraz, gdy już zdążyła poradzić sobie ze swoim słabym stanem emocjonalnym i względnie powstrzymywać przed kolejnym upadkiem na dno, wymęczająca praca była dla niej udręką.
Czując znikający efekt lekarstwa Veena sięgnęła do szuflady i wycisnęła kilka sztuk tabletek, szybko je łykając. Adiris pojawiła się za nią, w ciszy obserwując jej działania.
- Jesteś gotowa wrócić do działania? – zapytała ją mentorka.
- Tak – odpowiedziała Veena – Co mam robić? Wszystkie moje poprzednie plany zawiodły. Nie mam już żadnego, nie mam nic.
Była tylko jedna wskazówka, ale kompletnie bezużyteczna. List który otrzymał Makht – ale od kogo?
- Znowu przegrałam, dałam się zwieść...
I poniosła za to straszliwe konsekwencje.
Gorsze było co innego. Veena zmarszczyła brwi z bezsilności.
- Nie mam pojęcia, jak uratować Cassiana.
Adiris przeszła kilka kroków, by stanąć przed nią po drugiej stronie biurka.
- Cassian jest opętany niemal od roku – powiedziała – Szanse na to, że z powodzeniem uda ci się jakoś wyciągnąć z niego Makhta są... znikome. Nie chcę cię demotywować, ale sama rozumiesz, że musisz spojrzeć na to z racjonalnej strony. Veena, czy chcesz dalej próbować i wystawiać się na kolejne możliwe porażki?
Veena zastanowiła się.
Nie został jej nikt oprócz niego. Świat wydawał się pusty i pełny zarazem. Tyle rzeczy, które mogłaby odkryć, tyle informacji, których mogłaby się dowiedzieć – ale na co? By wrócić do swoich czterech ścian i ciszy? Ludzie się jej bali, magowie albo patrzyli na nią z góry traktując ją za część ludzkości bądź uważali za zagrożenie. Nie miała miejsca dla siebie ani na południu, ani na północy krainy.
Zasmakowała świata bez wsparcia i pomocy. Wiedziała co mogło ją czekać, gdyby zawiodła.
Zamierzała uniknąć tego za wszelką cenę. Tabletki były tylko jednym z wielu kroków.
- Zrobię wszystko, by go odzyskać – odpowiedziała Veena.
Adiris wydała z siebie cichy pomruk zadowolenia. Gdyby nie cisza panująca w gabinecie, ten szczegół pewnie umknąłby uwadze Veeny.
- Cóż, po mojej stronie nic się nie zmienia – powiedziała Adiris – Dalej będę nadzorować twoje nauki. Chciałabym abyś również wiedziała, że zawsze będziesz mogła na mnie liczyć, gdybyś spotkała się z jakimś problemem.
Veena uśmiechnęła się lekko.
- Dziękuję.
- Musisz odnaleźć w sobie tą determinację, którą kiedyś emanowałaś – kontynuowała starsza – Ułożyć plan działania... Ale najpierw wdrąż się z powrotem w bieżące sprawy społeczne.
CZYTASZ
Cykl Przeklętych
FantasyPierwsza władczyni Craeli'ah - potężna Adiris, najsilniejsza ze znanych dotąd magów - za czasów swojego panowania pokonała największe zagrożenie krainy, eliminując jednocześnie jedyną istotę silniejszą od obydwu ras. Jedyne, co mogło ich zgubić, to...