Craeli'ah, 13 października 2454r. p.a
Szklana winda wznosiła się na wyższe piętra. Veena, z determinacją w oczach, patrzyła na drzwi.
- Veena, jesteś całkowicie pewna tego, o czym mówisz, tak? – zapytał Cassian, stojąc tuż obok niej – To, co twierdzisz, jest trochę...
- ... odważne? – dokończyła, nie przenosząc na niego wzroku – Cassian, w mojej naturze leży ostrożność. Nie robię nic, co by mnie mogło narazić, bez pewności.
- Jasne – Cassian kiwnął głową – Tylko...
- Na Adiris, Cassian, jeśli nie przestaniesz pytać, to przysięgam... - Veena urwała, kręcąc głową – Przepraszam. Jestem zdenerwowana.
- Nic nie szkodzi – powiedział Cassian.
- Nie. Nie powinnam się na tobie wyżywać – odpowiedziała – Przepraszam.
Cassian uśmiechnął się ciepło.
- Cóż, w takim razie... - zakołysał się na piętach i spojrzał w górę – Wybaczę ci. Może. Być może zdecyduję się na przebaczenie, gdy mnie oficjalnie przeprosisz wieczorem, w tej morskiej restauracji, w której ostatnio byliśmy...
- Oh, już dobrze, przestań ze mną pogrywać – Veena udawała obrażoną przez moment – To... kiedy jesteś wolny?
- W najbliższą sobotę?
- Może być.
Chwilę stali w ciszy. Cichy szum działania maszyny wybrzmiewał w środku.
- Co powiesz Zarządowi? – zapytał Cassian.
- Prawdę – odpowiedziała Veena.
- A jeśli ci nie uwierzą?
Veena zastanowiła się.
- Nie wiem – powiedziała szczerze – Będę musiała sama coś zdziałać. Złożyłam przysięgę. Mam chronić Craeli'ah. Coś wymyślę.
Winda się zatrzymała. Drzwi się przesunęły w bok, pozwalając im przejść. Drzwi do środkowej auli były już otwarte. Widząc znajomą ciemność, Veena wzięła głęboki wdech. Odrobinę komfortu i wsparcia dał jej Cassian, kładąc dłoń na jej ramieniu. Mały gest, lecz dla niej ważny.
Veena wkroczyła do środka. Rozglądając się po widocznych sylwetkach, naliczyła się kompletu. Cały Zarząd się pojawił. Dyrektor także.
- Veeno Phiques – zaczął głos z lewej – Nie posiadając jakiegokolwiek autorytetu zwołałaś naradę Zarządu i Dyrektora. Jesteś świadoma tej decyzji?
- Tak – potwierdziła Veena.
- Więc lepiej, byś nie zmarnowała naszego czasu.
- Nie zmarnuję – obiecała – Odkryłam na dzisiejszej misji coś bardzo niepokojącego.
- To coś było... związane z zawahaniem?
- Tak. Wierzę, że to było przyczyną – odpowiedziała Veena – Cassian Davies znalazł miejsce, w którym wykrył zbyt wysoki poziom magii. Postanowiłam udać się w tamto miejsce. To, co zobaczyłam, to świeże ślady magii. Ślady mogą mieć około trzech lub czterech tygodni – ciągnęła – Nie były to jednak ślady ogólnej pozytywnej lub negatywnej energii. Była to stężona magia Makhta.
Odpowiedziało jej kilka krótkich śmiechów.
- Sugerujesz – zaczął jeden członek Zarządu – Że Makht żyje?
- Nie sugeruję – odpowiedziała Veena – Twierdzę.
Więcej śmiechów. Tym razem trwały dłużej.
CZYTASZ
Cykl Przeklętych
FantasyPierwsza władczyni Craeli'ah - potężna Adiris, najsilniejsza ze znanych dotąd magów - za czasów swojego panowania pokonała największe zagrożenie krainy, eliminując jednocześnie jedyną istotę silniejszą od obydwu ras. Jedyne, co mogło ich zgubić, to...