rozdział 2

1K 16 3
                                    

20 maja - poniedziałek

Kilka dni później, mój tata zabrał mnie na trening reprezentacji Polski, Oczywiście po lekcjach, jeszcze tylko miesiąc szkoły. Kiedy dojechaliśmy pod PGE Narodowego i weszliśmy do środka, zobaczyłam kilku piłkarzy, którzy od razu podeszli do nas i zaczęli mi się przedstawiać.

- Cześć, jestem Robert Lewandowski - powiedział pierwszy z nich, uśmiechając się serdecznie.

- Miło mi cię poznać, jestem Milena- odpowiedziałam, czując się trochę onieśmielona.

- Cześć, jestem Wojtek Szczęsny - przedstawił się następny.

- A ja jestem Piotr Zieliński - dodał kolejny piłkarz.

Wszyscy byli bardzo mili i otwarci, co sprawiło, że szybko poczułam się swobodnie. Tata pokazał mi całe zaplecze stadionu, a ja miałam okazję zobaczyć, jak piłkarze przygotowują się do treningu.

 - Co to za piękna dziewczyna? -  zapytał Urbański, nie przedstawił mi się ale przeczytałam to z koszulki

- To moja córka Milena - uśmiechnął się trener - Możesz usiąść na ławce rezerwowych i oglądać, jak trenują - zaproponował tata, wskazując na wygodne siedzenia tuż przy boisku.

Usiadłam z entuzjazmem, a trening rozpoczął się. Piłkarze biegali, ćwiczyli różne zagrania i strzały na bramkę, a ja z zachwytem obserwowałam ich profesjonalizm i zaangażowanie.  Będąc na stadionie, chłopcy zapytali mnie, czy zagram z nimi.

- Chciałabyś do nas dołączyć i pograć trochę - zapytał Szczęsny, uśmiechając się zachęcająco.

- Oczywiście - położyłam telefon na siedzeniu i podeszłam do chłopaków

- No to ja mogę być pierwszym kapitanem - wystąpił piłkarz z numerem 21

-  A ja drugim - wystąpił następny piłkarz, z numerem 10

*Urbański i Zalewski zagrali w kamień, papier, nożyce. Piłkarz z numerem 21 wygrał więc wybrał pierwszy*

- Wybieram Piotrka - powiedział Zalewski

- No to ja lewego - powiedział Urbański

*Wybieranie drużyny skończyło się tak, że w drużynie Zalewskiego był Piotrek, Skóraś, Piątek, Świderski, Bednarek, Dawidowicz, ja i na bramce Szczęsny. W drużynie przeciwnej był Lewandowski, Milik, bracia Szymańscy, Bereszyński, Salamon, Kiwior, a na bramce Skorupski*

*Stanęliśmy na boisku, a adrenalina zaczęła przepływać przez moje ciało. To było niesamowite uczucie grać z tymi wszystkimi zawodnikami. Każdy z nich był bardzo wspierający i pomagał mi w każdym kroku.*

*Gra zaczęła się od intensywnej wymiany podań. Lewandowski i Milik pokazali swoje umiejętności, ale nasza drużyna trzymała się mocno. Piotrek i Skóraś świetnie radzili sobie z podaniami, a Szczęsny na bramce bronił jak prawdziwy mistrz.*

*W pewnym momencie piłka trafiła do mnie. Serce zabiło mi mocniej, ale usłyszałam okrzyki zachęty od mojej drużyny. Przeprowadziłam piłkę kilka kroków, omijając przeciwników, a potem podałam ją do Świderskiego, który kontynuował akcję. Piłka wróciła do mnie, a ja oddałam strzał w kierunku bramki. Skorupski rzucił się, ale piłka przeleciała obok niego i wpadła do siatki.*

- Brawo! - krzyknęli wszyscy, a ja poczułam przypływ euforii. Moja drużyna podbiegła do mnie, gratulując mi.

- Świetny strzał! - pochwalił mnie Zalewski, klepiąc mnie po plecach.

*Gra toczyła się dalej, a ja czułam się coraz pewniej na boisku. Nawet gdy drużyna Urbańskiego zdobywała punkty, nie traciliśmy ducha. Każda chwila była pełna ekscytacji i zabawy.*

be mine - Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz