rozdział 23

159 4 0
                                    

*Po dwóch godzinach atmosfera w salonie wciąż była pełna radości i beztroski. Skóraś w końcu zdołał wygrać jedną z rozgrywek, co wywołało głośne owacje i żarty ze strony reszty grupy.*

*Ja i Nico siedzieliśmy blisko siebie, ciesząc się każdą chwilą. Komentarze pod naszym wspólnym postem wciąż napływały, a ja raz po raz zerkałam na telefon, uśmiechając się do ekraniku.*

- Kto by pomyślał, że spędzimy cały wieczór na Fifie? – zaśmiał się Lewy, zerkając na zegar. - Ale wiecie co? To był świetny sposób na relaks.

- Zgadzam się – odpowiedział Piątek, przeciągając się. - Jutro czeka nas ciężki trening, więc lepiej powoli kończyć.

- Masz rację – dodał Frankowski. - Lepiej się wyspać, żeby nie zawalić treningu.

Nico spojrzał na ciebie z uśmiechem. - Może czas się położyć? Jutro rano mamy trening o dziesiątej, a nie chcę, żebyś była zmęczona.

Pokiwałam głową, czując się ciepło i bezpiecznie w jego ramionach. - Masz rację, Nico. Czas na sen.

*Grupa zaczęła się rozchodzić, każdy kierując się do swoich pokoi. Atmosfera w salonie powoli wyciszała się, a wy wszyscy czuliście satysfakcję po wspólnie spędzonym wieczorze.*

- Dobranoc, wszystkim– powiedział Skóraś, machając ręką na pożegnanie. - Do zobaczenia rano!

- Dobranoc – odpowiedzieli wszyscy niemal jednogłośnie, z uśmiechami na twarzach.

Kiedy wychodziłam z salonu, Nico objął mnie mocniej, patrząc na mnie z czułością. - dzięki za dzisiaj. To był naprawdę fajny wieczór.

- Dzięki tobie, Nico – odpowiedziałam, spoglądając mu w oczy. - Kocham cię.

- Ja ciebie też – odpowiedział, po czym delikatnie cię pocałował.

*Wspólnie ruszyliśmy do  pokoju , gotowi na nowy dzień pełen wyzwań i przygód, ale przede wszystkim, z poczuciem, że mamy siebie nawzajem i przyjaciół, którzy zawsze są blisko.*

***

*Obudziłam się około 3 nad ranem z koszmarem, serce bijące jak szalone, a pot zalewający moje ciało. Niepokojące obrazy zmarły w pamięci, ale uczucie lęku wciąż tkwiło głęboko. W tej chwili leżałam w łóżku obok Nico, który spokojnie oddychał. Promienie księżyca świeciły przez okno, rzucając delikatne światło na jego twarz, która wyglądała spokojnie.*

*Nie chcąc go budzić, starałam się uspokoić oddech, przypominając sobie, że to tylko sen. Spoglądałam na Nico, ciesząc się, że jesteśmy tu razem, a jego obecność dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Po chwili zdecydowałam się wrócić do snu, nadal trzymając się jego ciepła.*

*Nicola był dla mnie źródłem wsparcia i pocieszenia w trudnych momentach, i choć nocna zmora mnie przestraszyła, teraz czułam, że znów jestem gotowa na powrót do snu, wiedząc, że jest obok mnie ukochana osoba.*

***

*Rano obudziłam się w końcu w pełni wypoczęta, po nocnym koszmarze. Spojrzałam na Nicolę, który spał obok mnie, spokojnie oddychając. Promienie porannego światła wpadały przez okno, rozświetlając pokój delikatnym blaskiem. Czułam się uspokojona jego obecnością obok mnie.*

- Dobrze się czujesz? – zapytałam cicho, chcąc nie budzić go zbyt gwałtownie.

Nico otworzył powieki, uśmiechając się do mnie sennie. - Tak, a ty?

- Tak, teraz już lepiej – odpowiedziałam, uspokajając się jego obecnością.

*Oboje wstaliśmy z łóżka, gotowi na nowy dzień. Wspólnie zjedliśmy śniadanie, planując dzień przed nami. Choć nocny koszmar trochę mnie zaniepokoił, czułam się silna mając Nicolę u boku.*

be mine - Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz