26

2.6K 153 42
                                    

VIVIAN

Przytuliłam go do swojej piersi, by się uspokoił. Nie chciałabym, żeby nagle coś rozwalił. Czułam, że jestem mu winna właśnie taką opiekę. To on przez ten cały czas był przy mnie, gdy tego potrzebowałam. Chociaż go o to nie prosiłam, on po prostu tutaj był. Był zawsze przy mnie.

-Dzień dobry. - usłyszałam nagle głos lekarza.

Herman odsunął się ode mnie i przeprosił na chwilę, wychodząc na zewnątrz. Martwiłam się o niego, ponieważ wiedziałam, że to może być coś naprawdę poważnego. Kto był tak głupi i włamał się do jego firmy?

-Chciałabym dostać dzisiaj wypis na własne żądanie. - mruknęłam.

***

Dwie godziny później Ares pomagał mi się ubierać do wyjścia. Bolało mnie całe ciało, przez które ciosy zadał mi mój ojciec. Brunet zaoferował mi pomoc przy ubieraniu, na co przytaknęłam.

-Podnieś nogę. - mruknął Herman, łaskocząc mnie delikatnie w łydkę.

Podniosłam nogę do góry, co przyniosło mi wiele bólu. Miałam siniaki na każdej części swojego ciała. To tak cholernie bolało.

-Ostrożnie Vivian. - mruknął poważnie, gdy tylko usłyszał mój syk.

Zakładał mi właśnie dresy w kapibary, które mi kupił. Nie wiem, gdzie dorwał takie cudeńko, ale uwielbiałam go za to. Gdy ja próbowałam znaleźć jakieś śmieszne spodnie do spania z tym zwierzątkiem, zawsze moje poszukiwania kończyły się klęską. Jednak on znalazł dla mnie cały dres i kapcie!

-Jesteś na mnie zły? - zapytałam, gdy zauważyłam jego zaciśniętą szczękę.

Wcześniej odwracał ode mnie wzrok, jęcząc, że musi go odwrócić, by nie patrzeć na moje nagie ciało. Było to w jakimś stopniu urocze. Jednak na początku w mojej głowie zapaliła się lampka, że może nie chce na mnie patrzeć, przez to, że wyglądam okropnie. Jednak mężczyzna uciszył mnie wtedy pocałunkami w usta, mówiąc, że w żadnym stopniu nie jest to prawdą. Trochę się po tym uspokoiłam.

-Nie na ciebie. - podniósł się z podłogi, naciągając na moją pupę spodnie.

Przytrzymałem się jego ramion, a mężczyzna objął mnie delikatnie w talii.

-Muszę zjawić się w firmie, jak tylko wrócimy. Poinformowałem Scarlett, by się tobą zajęła. - mruknął, patrząc mi w oczy. - Nie chce cię teraz opuszczać, ale sprawa jest naprawdę poważna. Mój ojciec nawet do mnie dzwonił. - westchnął.

Patrzyłam w jego zmęczone oczy. Ares był już naprawdę tym wszystkim wykończony. Było to po nim widać, jednak nie chciał się do tego przyznać. Nie chciał rozmawiać, jednak wiedziałam, że rozmowa może być po prostu dla niego ciężka.

-Pamiętaj, że jeśli potrzebujesz rozmowy, zawsze tutaj jestem. - przejechałam dłonią po jego miękkich włosach.

Brunet mruknął coś w moją szyję, bardziej się do mnie przytulając. Jego zapach robił mi sieczkę z mózgu.

-Dziękuję. - pocałował mnie delikatnie w szyję i się odsunął.

Posłałam mu szczery uśmiech, po czym wyszliśmy powoli z łazienki szpitalnej.

-Chodź, wezmę cię na ręce. - powiedział, gdy zauważył, że strasznie kulałam.

Mężczyzna zgarnął w dłonie torby po zakupach i wrzucił je do śmietnika.

-Nie trzeba, dam radę.

Ares przewrócił oczami i podwinął rękawy swojej koszuli do łokci, eksponując swoje tatuaże. Podszedł do mnie i delikatnie podniósł mnie do góry. Westchnęłam i zarzuciłam mu dłonie na kark.

God Of Darkness [+18] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz