To było... mocne. I cholernie dobre. Jestem w ogromnym szoku, ile emocji udało mu się przekazać w tej jednej piosence, która momentami przyprawiała mnie o gęsią skórkę. Spodziewałam się, że chłopak z jego wyglądem bad boya wybierze całkiem inny repertuar, ale to naprawdę do niego pasuje. Mam wrażenie, że Chase obnażył się przed nami, racząc nas wachlarzem różnorodnych emocji, które starannie ukrył w słowach piosenki. Już sobie wyobrażam tę atmosferę, kiedy chłopcy znajdują się na prawdziwej scenie z porządnym nagłośnieniem, a napalone fanki skandują jego imię.Muszę się czegoś napić. Wprawdzie spodziewałam się, że są dobrzy, ale w życiu nie myślałam się, że aż tak. Chociaż nie wiem, skąd moje zdziwienie, skoro podpisali jakiś porządny kontrakt z wytwórnią i za niedługo rozpoczynają swoją pierwszą trasę koncertową.
Zespół gra jeszcze kilka kawałków, ale ja uciekam do kuchni, gdzie napełniam plastikowy kubek tequilą. Wychylam całą jego zawartość na raz i mimo że się krzywię na ostry smak alkoholu, ponownie go uzupełniam.
– Nigdy wcześniej cię tutaj nie widziałem.
U wejścia do kuchni znajduje się młody, przystojny chłopak. Nonszalancko opiera się o futrynę, a ja bezwstydnie przesuwam po nim wzrokiem.
– Bo dopiero dziś się tutaj przeniosłam.
– I tak od razu udało ci się dostać na domówkę chłopaków? – pyta wyraźnie zaintrygowany.
Napełniam kubeczek gazowanym napojem, po czym biorę łyk.
– Mam znajomości. A ty? Jak się tutaj dostałeś?
Wnioskuję, że trzeba mieć jakieś specjalne zaproszenie, aby móc się tutaj pojawić, czego kompletnie nie rozumiem. Chłopak odpycha się od ściany, a następnie stawia kilka kroków w moją stronę i zatrzymuje się na tyle blisko mnie, że czuję na sobie jego ciepły oddech.
– Tak się składa, że też mam znajomości. Jestem Dave.
– Mackenzie.
– Mackenzie – mówi rozmarzonym głosem, a następnie dotyka mojego nagiego ramienia. – Masz piękne imię, Mac.
Uśmiecham się. Dave przygląda mi się uważnie i po chwili jego palce dotykają mojego policzka. Przez mój kręgosłup przebiega przyjemny dreszcz, co sprawia, że mam ochotę go pocałować, lecz kiedy przymykam oczy, jego dotyk zanika.
– Łapy przy sobie, Johnson – syczy Chase, stając obok mnie.
Potrzebuję kilku sekund, by mój umysł zrozumiał, co się właśnie stało.
– Co ty wyprawiasz?!
– Nie wolno ci się z nim zadawać.
– Bo co?
– Bo twojemu bratu się to nie spodoba.
– Mam gdzieś, co myśli mój brat.
– Temu pajacowi chodzi tylko o jedno.
Unoszę brwi.
– Tak jak wszystkim tu obecnym. Łącznie z tobą, moim bratem i ze mną.
– Hunter się wścieknie, jak pójdziesz do łóżka z którymś jego kumplem.
Zeruję drinka, nie spuszczając z niego wzroku. Alkohol powoli zaczyna krążyć w moich żyłach. Na usta wkrada mi się chytry uśmieszek.
– No to patrz – rzucam, a następnie mijam go i kieruję się do salonu, który służy teraz jako parkiet.
Na szczęście Chase za mną nie idzie, dzięki czemu mogę odetchnąć z ulgą. Nie wiem, czy to był pomysł mojego brata, ale naprawdę nie potrzebuję żadnej opiekunki. Potrafię sama o siebie zadbać, tak jak udawało mi się to przez ostatnie lata. Wreszcie wyrwałam się z tego chorego domu i nie pozwolę kolejnemu facetowi mną rządzić. Jestem dorosła i mogę robić, co mi się żywnie podoba.
