– Czy ciebie do reszty popierdoliło?! – unoszę się na widok, jaki zastałam w łazience. – Równie dobrze to Nora, twoja czteroletnia siostra mogła tu wejść.Chase odsuwa od siebie dziewczynę, która marudzi coś pod nosem z niezadowoleniem, a następnie ubiera się. Nie wiem, dlaczego tu jeszcze stoję, ale nie potrafię zmusić własnych nóg do odejścia, nie wylewając wcześniej swojego zniesmaczenia.
– Następnym razem, kiedy postanowisz sprawdzać głębokość czyjegoś gardła, zamknij, proszę, drzwi na klucz – rzucam zdegustowana, po czym odwracam się i wracam do oglądającej bajkę Nory.
To niedorzeczne. Trudno mi pojąć, że Chase jest jednym z tych chłopaków, którzy mają w zanadrzu jedynie zaliczyć laskę, aniżeli ją poznać. Choć sama nie wiem, czego się w ogóle spodziewałam, bo praktycznie go nie znam i już pierwszego dnia po przyjeździe pozwoliłam mu się przelecieć. Jestem sama sobie winna.
W salonie zastaję śpiącą na kanapie dziewczynkę. Całe szczęście, że udało mi się ją namówić na założenie piżamki jeszcze przed włączeniem bajki, dzięki czemu nie muszę jej teraz budzić. Ostrożnie podnoszę ją z kanapy i zanoszę do łóżka. W pokoju zapalam jej niewielką lampkę, zgodnie z tym, co polecili mi państwo Wilson, a także zostawiam lekko uchylone drzwi. Wracam do salonu, w międzyczasie sprawdzając w telefonie godzinę.
Dochodzi dziewiąta. Rodzice Nory powinni wrócić około dziesiątej, zatem mam jeszcze godzinę dla siebie. Sprzątam rozrzucone na dywanie zabawki, a wtedy słyszę czyjeś kroki na schodach. Nie spoglądam jednak w tamtym kierunku, skupiając się w stu procentach na wykonywanej czynności.
– Masz rację. To było bardzo nierozsądne. – Idealnie brzmiący głos Chase'a sprawia, że przymykam powieki. – Przepraszam.
Prycham pod nosem, wrzucając ostatnie klocki do pudełka.
– Mnie nie musisz przepraszać. Ciesz się, że to byłam ja, a nie Nora. Ciekawe, jak wytłumaczyłbyś czterolatce, dlaczego ta pani trzymała w ustach twojego penisa.
– Nie wiem.
Spoglądam na niego przelotnie, po czym podnoszę pudło i zanoszę w kąt.
– A ja w sumie mam pomysł. – Odwracam się twarzą do niego, po czym opieram dłonie na biodrach. – Mógłbyś jej wyznać, że jesteś niewyżytym seksualnie wokalistą, który wykorzystuje fanki do spełniania swoich obrzydliwych fantazji, dając im namiastkę tego, co mogłyby mieć, gdybyś nie był zapatrzonym w siebie egoistą.
Brązowe, intensywne spojrzenie chłopaka błądzi po mojej twarzy i nawet z odległości kilku metrów jest w stanie sprawić, że ciężko mi się oddycha. Bije od niego pewność siebie, którą napiera na mnie za każdym razem, ilekroć znajduje się w pobliżu.
– Nie jestem taki, Kenzie – mówi z takim opanowaniem, ze przechodzą mnie ciarki.
Przybieram jednak obronną postawę. Nie mogę pozwolić mu wygrać.
– Jesteś taki jak wszyscy.
– Jestem facetem.
Unoszę brwi, a następnie krzyżuję ręce na piersi.
– Czyli ruchasz wszystko, co się rusza?
– To nie tak.
– A jak? Może powiesz mi, że twój penis zupełnie przypadkiem znalazł się w jej buzi?
