24. Chase

915 112 10
                                    


Próba przed jutrzejszym koncertem tak bardzo mnie pochłania, że nawet nie wiem, kiedy dobiega końca. Dźwiękowcy kombinowali co nieco z dźwiękiem, dzięki czemu występ powinien być jeszcze lepszy. Mimo że mam już za sobą dziesiątki koncertów, to trochę się stresuję, bo to pierwszy raz, kiedy będzie on emitowany w telewizji. Chociaż powinniśmy mieć teraz tydzień przerwy to zgodziliśmy się zagrać charytatywnie.

Liczba samobójstw w Stanach jednego roku wyniosła prawie pięćdziesiąt tysięcy. To niewyobrażalne, jak duża liczba osób odbiera sobie życie. W okresie świątecznym ludzie są bardziej chętni do pomocy, dlatego też zgodziliśmy się wystąpić, a zyski ze sprzedaży biletów przeznaczyć na organizację pomagającą niedoszłym samobójcom i walczącą z utrzymaniem zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży.

Na początku próby kompletnie nie mogłem się skupić. Myliłem tekst piosenki, wchodziłem nie w tym momencie, co powinienem, co zwróciło uwagę menadżera. Tłumaczyłem się zmęczeniem, ale nie wiem, czy mi uwierzył. Kumple również zaczęli się martwić i zarzucać pytaniami. Nie mogłem się przecież przyznać, że powodem mojego kiepskiego stanu była siostra przyjaciela, która wczoraj niemal błagała mnie o mojego kutasa, a ja ledwo utrzymałem go w spodniach. Wypiłem butelkę zimnej, wręcz lodowatej wody, co na szczęście trochę ostudziło mój stan i pozwoliło dokończyć próbę.

Kwadrans temu wróciłem do apartamentu, wykąpałem się i przebrałem w czyste ciuchy. W porze obiadowej Mackenzie wysłała nam wiadomości, że o godzinie ósmej wieczorem wszyscy mamy się stawić w apartamencie Huntera. Nikt z nas nie wiedział, o co może chodzić, ale zgodnie postanowiliśmy się tam spotkać. Gdy zegar wybija odpowiednią godzinę, opuszczam mieszkanie i kieruję się we wskazanym kierunku. Po drodze spotykam Jasona.

– Co z tobą, stary?

Patrzę na niego zdziwiony. Nie wiem, o co mu chodzi.

– Ostatnio jesteś jakiś inny – dorzuca.

– Po prostu jestem zmęczony. Od kilku miesięcy żyjemy na walizkach.

– Kiedyś nawet zmęczony nie potrafiłeś odmówić dziewczynie seksu. A teraz?

Klnę w myślach. Tamta dziewczyna musiała mu powiedzieć, że do niczego między nami nie doszło, chociaż prosiłem ją i nawet zapłaciłem, by tego nie robiła. Zatrzymujemy się przed wejściem do apartamentu Huntera.

– Dziękuję za twoją troskę, ale nie musisz opłacać mi dziwek – rzucam zniesmaczony. – Jak będę chciał poruchać to sam znajdę sobie dziewczynę, która przede wszystkim nie będzie tego robiła za kasę. Aż tak nisko nie upadłem.

Jason unosi ręce w geście poddania.

– Chciałem dobrze.

Wchodzimy do środka, gdzie czeka na nas już cała reszta. Jest nawet Peter, którego zupełnie się tutaj nie spodziewałem.

– Siadajcie! Jesteśmy już wszyscy – wykrzykuje rozentuzjazmowana Mackenzie.

W salonie walają się różnego rozmiaru pudła, kartony i torby. Pozostali wyglądają na równie zdezorientowanych jak ja, więc nie martwię się na zapas i czekam na rozwój wydarzeń. Patrząc na radość w oczach Kenzie jestem skłonny zrobić wszystko, co sobie wymyśliła.

Zajmuję miejsce obok Huntera na kanapie. Dziewczyna obejmuje nas wzrokiem, po czym z zadowoleniem klaszcze w dłonie.

– Pomyślałam, że skoro nie możecie pojechać na święta do własnych domów i spędzić tego czasu z bliskimi, to zrobimy to tutaj. Wspólnie. – Jej oczy błyszczą, a ja nie mogę przestać na nie patrzeć. – Udało mi się kupić na wyprzedaży choinkę i ozdoby świąteczne. Mam też dla każdego z was mały prezent.

Forget me notOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz