Ojciec patrzy na mnie tak, jakby samym wzrokiem chciał urwać mi jaja. Choć jestem przekonany, że nie mogli widzieć, co właściwie robiliśmy, to zdaję sobie sprawę, że Noah Wilson nie jest głupi. Sam kiedyś był w moim wieku i z tego co mi wiadomo, razem z mamą też mają swoje za uszami.– Jak randka? – zagaja dziewczyna z czerwonymi jeszcze policzkami.
Mama natychmiast cała się rozpromienia. Siada na brzegu kanapy i spuszcza wzrok, jakby miała powód do wstydu. Jestem przekonany, że bawili się dziś znacznie lepiej niż my.
– Zapomniałam już, jak to jest gdzieś wyjść i nie musieć się martwić, że nie zdążę położyć Nory spać. A właśnie! – Uderza dłońmi w kolana, jakby nagle sobie o czymś przypomniała. – Poradziłyście sobie? Była grzeczna? Czasami wstępują w nią jakieś nienaturalny siły i w jednej chwili staje dużo gorsza niż obaj chłopcy razem wzięci.
Parskam pod nosem. To prawda. Nora jest oczkiem w głowie każdego z nas, przez co nieraz pozwalamy jej na dużo więcej niż powinniśmy i to są tego skutki.
– Tak, bardzo dobrze się razem bawiłyśmy i naprawdę polubiłam państwa córkę. Lubię dzieci i wiem, że każde z nich jest inne, dlatego do każdego trzeba obrać inne podejście. Myślę, że się dogadamy – mówi nieco poddenerwowana. – Oczywiście, jeśli zechcą państwo zaprosić mnie kolejny raz.
Nie wiem, czy stres wywołała w niej ta rozmowa, czy może moja obecność, ale Kenzie w jednej chwili jakby zesztywniała. Powodem tej nagłej zmiany może być też przenikliwy wzrok ojca, który od czasu wejścia do domu ani na sekundę nie zobojętniał.
– Na chwilę obecną nie mam ci nic do zarzucenia, więc z pewnością jeszcze się spotkamy. Prawda, skarbie?
Ojciec nadal ma ten sam surowy wyraz twarzy. Jest tak za każdym razem, kiedy w naszym domu pojawia się nowa opiekunka. Chwilami odnoszę wrażenie, że tym swoim groźnym sposobem bycia próbuje odstraszyć każdą z nich, albo po prostu sprawdza, czy nadaje się do tej roli.
– Przemyślimy to i na pewno damy ci odpowiedź.
Mama gromi go wzrokiem, a Mackenzie wydaje się odrobinę zakłopotana. Spogląda na godzinę, po czym zbiera swoje rzeczy ze stolika.
– Jeśli to wszystko, to pójdę już. Zrobiło się późno. – Powoli wycofuje się z salonu. –Dziękuję za dziś i mam nadzieję do zobaczenia.
– Odwiozę cię – rzucam niespodziewanie, czym zaskakuję samego siebie.
Dziewczyna posyła mi przerażone spojrzenie i niemal natychmiast kręci głową.
– Nie ma takiej potrzeby, naprawdę. Zadzwonię po taksówkę.
– Jest prawie środek nocy, a ty chcesz się tułać przez miasto z jakimś obcym typem?
– Chase ma rację – wtrąca mama, na co ojciec posyła jej zdziwione spojrzenie. – Lepiej nie kusić losu.
– J-ja... – jąka się. – Mogę zadzwonić po brata. Na pewno po mnie przyjedzie.
Mackenzie próbuje się wymigać, ale ja nie odpuszczę. Nie pozwolę jej ot tak sobie pójść. Nie po tym, co kilka minut temu miało miejsce.
– Po dzisiejszym występie twój brat został w klubie z jakąś dziewczyną i jestem przekonany, że jest na tyle zajęty, że nie usłyszy nawet jak do niego dzwonisz.