18. Mackenzie

1K 119 15
                                    

Już dziś pierwszy wielki koncert The Fuck!ng Liars, po którym chłopcy rozpoczną zupełnie nowy rozdział w swoim życiu.

Od samego początku ciekawiła mnie historia nazwy zespołu, lecz dzisiejszy wywiad dał mi odpowiedzi na dręczące mnie pytanie. To oczywiste, że przez cały dzień słucham radia, bo nie codziennie mam możliwość usłyszeć w nim głos własnego brata. Uśmiecham się za każdym razem, gdy tylko przypomnę sobie, jak daleko zaszedł. Cieszę się jego szczęściem i mocno mu kibicuję.

Dochodzi południe, więc wychodzę do pracy w hotelu. Chłopcy od samego rana mają próby przed dzisiejszym koncertem, a mnie niestety czeka jeszcze popołudniowa zmiana, która pomyślnie zakończy się niedługo przed zagraniem pierwszej piosenki. Mam ze sobą ubrania na zmianę, by nie tracić czasu na powrót do domu.

Po ostatnim incydencie z ojcem na szczęście nie próbował się ze mną skontaktować, ani nie nachodził mnie, lecz mimo to pozostaję czujna. Znam go nie od dziś i wiem, że tak łatwo nie odpuści i tylko czeka na okazję, by ponownie mnie zaskoczyć. Chase kilkukrotnie chciał ze mną o tym porozmawiać, ale za każdym razem go zbywałam. Jestem mu jednak wdzięczna, że zachował tamtą sytuację dla siebie i nadal nie wygadał się Hunterowi, przez co trochę mi głupio, że tak go ignoruję. Obiecałam sobie pogadać z nim jeszcze zanim wyruszą w trasę.

Po przybyciu na miejsce zastaję tłum ludzi. Przeciskam się, chcąc dostać się na zaplecze i móc przygotować do pracy. Przechodząc obok recepcji zerkam na siedzącą za biurkiem koleżankę, a ta posyła mi znaczące spojrzenie. Przyspieszam kroku. Wprawdzie wiedziałam, że mamy na dziś sporo rezerwacji z uwagi na dzisiejszy koncert TFL, ale nie sądziłam, że będzie tu aż taki młyn. W duchu jednak skaczę z radości, bo mogę sobie tylko wyobrazić to, co będzie się działo wieczorem.

– Dzień dobry, witamy w San Diego Apartments. W czym mogę panu pomóc? – powtarzam w kółko tę samą formułkę przez kilka następnych godzin, obsługując gości na miejscu, a także telefonicznie. Kiedy wybija godzina szesnasta, wszystkie pokoje są już zarezerwowane.

Robię sobie krótką przerwę, by coś przegryźć. Wyjmuję telefon, na którym czeka na mnie wiadomość od przyjaciela.

Landon: Zgarnąć cię po drodze na dzisiejszy koncert?

Kenzie: Nie trzeba. Jestem dziś w pracy i zapewne wyjdę na ostatnią chwilę. Lepiej zajmij nam najlepsze miejsca.

Wysyłam, po czym sprawdzam media społecznościowe. Chłopcy pochwalili się na nich przygotowaniami do pierwszego koncertu. Na opublikowanym zdjęciu wyglądają na szczęśliwych i spełnionych, co niemal natychmiast wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Postanawiam odezwać się do Chase'a.

Kenzie: Jak samopoczucie przed występem? Jest trema?

Odpowiedź przychodzi w niecałą minutę.

Chase: Już myślałam, że o mnie zapomniałaś.

Wpatruję się w słowa, nie wiedząc, jak mam je rozumieć. Po chwili nadchodzi kolejny sms.

Chase: Jesteśmy dobrze przygotowani, więc pójdzie świetnie.

Kenzie: Nie o to pytałam.

Chłopak nie odpowiada, przez co dochodzę do wniosku, że jest zbyt zajęty na wymienianie się ze mną wiadomościami i kiedy mam już wstać, mój telefon wibruje.

Chase: Czuję się szczęśliwy, choć lekko zdenerwowany. Na scenie będę szukał cię wzrokiem, żebyś mogła dodać mi otuchy. Zgoda?

Moje policzki pokrywa delikatna czerwień. Nie dopuszczam do siebie myśli, które insynuuje mi moje zdradzieckie serce. Gapię się na literki w telefonie i próbuję wyczytać z nich coś więcej, jednak zamyślenie przerywa mi ostre wtargnięcie na zaplecze:

Forget me notOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz