ARES
Czułem, jak ktoś ściska moją dłoń. Był to promieniujący ból, ale nie wydobyłem z siebie żadnego dźwięku. Nie mogłem go z siebie wydać, bo coś mnie blokowało. Słyszałem czyjś głos, ale nie mogłem go rozpoznać. Był kobiecy, ale nie wiedziałem, do kogo mógł należeć. W pewnym momencie powoli zacząłem otwierać oczy.
-Ares. -dotarł do mnie znowu ten sam głos.
Otworzyłem oczy, mrugając kilka razy, by przyzwyczaić się do światła.
-Boże, skarbie ty żyjesz. -moja mama nagle pojawiał się przed moją twarzą.
Jęknąłem, gdy tylko dotknęła mojej twarzy.
-Przepraszam. -zabrała dłoń.
Rozejrzałem się dookoła i zmarszczyłem brwi. Byłem w pierdolonym szpitalu.
-Jest Vivian? -zapytałem z nadzieją.
-Tak, siedzi na korytarzu. -uśmiechnęła się.
Odetchnąłem z ulgą. Była tutaj, była tutaj, bo może jeszcze coś dla niej znaczę.
-Zawołam lekarza, a później wejdzie ona, dobrze? -zapytała, nachylając się nade mną.
-Dobrze. -wychrypiałem.
Dalej pamiętam ten wypadek. Nadal pamiętam ten promieniujący ból, gdy uderzyłem z dużą siłą o asfalt. Wszystko bolało mnie dwa razy bardziej, ponieważ byłem wtedy po treningu. Mój telefon leżał na małej szafce nocnej obok, był cały zbity. Sięgnąłem do niego dłonią i niemal wyszczerzyłem oczy. Od wypadku minęły cztery dni, cztery pieprzone dni.
-Firma. -jęknąłem.
Moja pierdolona firma. Nagle lekarz wszedł do środka, a ja przekręciłem oczami. Chce już, kurwa, do domu.
***
Kilka minut później lekarz wyszedł z pomieszczenia, a blondynka weszła do środka. Widziałem jej zmartwiony wzrok i niepewność.
-Cześć. -wyszeptała, siadając koło mnie na krześle.
-Cześć. -wychrypiałem.
Spuściła nagle wzrok, bawiąc się swoimi palcami u dłoni. Poruszyłem kilka razy palcami i powoli podniosłem dłoń do jej policzka. Przyprawiło mi to dużo bólu, jednak musiałem ją dotknąć. Gdy tylko moją dłoń weszła w kontakt z jej policzkiem, kobieta od razu podniosła głowę. Spojrzała w moje oczy i delikatnie się uśmiechnęła.
-Powinnam cię zabić za to, że narobiłeś nam stracha. -mruknęła, a ja dalej gładzikiem kciukiem jej policzek.
Nie mogłem się przed tym powstrzymać, by zjechać kciukiem na jej delikatnie rozchylone usta.
-Ares. -sapnęła, odsuwając moją dłoń.
Położyłem rękę z powrotem na łóżku i westchnąłem.
-Myślę, że ten cały wypadek był celowy. -jęknąłem, poprawiając się na szpitalnym łóżku.
Vivian zmarszczyła brwi i wpatrywała się we mnie intensywnie.
-Myślisz, że może mieć to powiązanie z tymi kartkami?
Spojrzałem w jej niebieskie oczy i pokiwałem głową.
-Myślę, że tak. Dziwny zbieg okoliczności. Zresztą. -prychnąłem. -Kto normalny przyspiesza, gdy widzi, że motor go wyprzedza. -prychnął. -Później nagle traci panowanie nad samochodem. Nie wydaje ci się to trochę dziwne?
CZYTASZ
God Of Darkness [+18] [ZAKOŃCZONE]
RomanceSpin-off dylogii układ ARES HERMAN Trzydziestosześcioletni Ares Herman poszedł w ślady ojca, Victora Hermana i założył własną firmę graficzną. Jego życie przepełniał, każdy odcień czerni. Jego firma rozwijała się dobrze, dopóki jego przyjaciel go ni...