<19>

96 12 27
                                    

Gdy tylko skryba znalazł się w salonie odrazu napotkało go badawcze spojrzenie czerwonych oczu.
- Kto to był?- Zapytał chłopak, krzyżując ręce na piersi. Owszem wiedział z kim rozmawiał skryba oraz o czym rozmawiali ale chciał sprawdzić co ten mu powie.
- Elwira? Emily?  A może jednak Lilly? Jak kolwiek jej tam było. Ta dziewczyna z którą rozmawiałem na bankiecie.- Sprostował, kierując się do ekspresu w celu zaparzenia kawy. Kątem oka spojrzał na blondyna, uśmiechając się pod nosem na widok czerwonego śladu ja jego szyi. Z wymalowaną na twarzy zazdrością, w przydużej koszulce, ze skrzyżowanymi rękoma, poczochranymi włosami i dwoma malinkami na szyi wyglądał naprawdę uroczo.
- Czego chciała ?- Ciągną swój wywiad.
- Zaprosiła mnie na kawę.- Odparł beztrosko, włączając ekspres. Ze zdziwieniem zauważył, że pojemnik na ziarna jest prawie opustoszały.- Ile ty kawy wypiłeś?- Zapytał z niedowierzaniem, spoglądając na chłopaka.
- I co jej odpowiedziałeś?- Czerwonooki zignorował jego pytanie.
- Że się zastanowię.- Wzruszył ramionami, zabierając kubek spod ekspresu.- Potem zamknąłem drzwi.- Dodał. W odpowiedzi dostał tylko mruknięcie.
- Jesteście blisko?- Zagadywał dalej.
- Niezbyt.- Skryba wyciągną składniki na kanapki, zabierając się za przyrządzanie śniadania.
- To znaczy?- Ciągną dalej niższy.
- Jak mówiłem ci wczoraj, poznaliśmy się dopiero na balu, a przynajmniej ja ją. Nic poza moim udzieleniem jej pomocy w zorganizowaniu spotkania z jednym ze skrybów nas nie łączy, przynajmniej tak mi się do dziś wydawało.- Westchną zabierając talerz z kanapkami i kierując się do salonu.
- Najwidoczniej ona ma inne plany.- Mrukną zirytowany blondyn. Skryba cicho się zaśmiał stawiając talerz z jedzeniem przed chłopakiem.
- Zamierzasz pójść z nią na tą kawę?- Zapytał jeszcze spoglądając na skrybę gdy ten usiadł koło niego.
- Nie. Nie musisz być zazdrosny.- Posłał mu uśmiech, wywołując na jego twarzy rumieniec.
- Nie jestem zazdrosny!- Fukną oburzony Kaveh.
- Tak, a ja jestem papieżem. Teraz zjedz śniadanie, musisz odżyć organizm. -
- Nie jestem głodny.- dostał w odpowiedzi.
- Mam cię nakarmić?- Spytał zielonooki, przysuwając   się go chłopaka.
- Nie! Zjem sam.- Szybko  odparł zawstydzony, biorąc kanapkę do ręki i odrazu ją ugryzł.
- Grzeczny chłopak.- Skryba pogładził go po udzie z uśmiechem.
- NIE MÓW TAK NA MNIE!- Oburzył się cały czerwony student. Z pełną buzią i obfitym rumieńcem wyglądał przeuroczo. Alhaitham nie mógł powstrzymać cichego śmiechu.
- Uroczo wyglądasz gdy się złościsz.- W odpowiedzi dostał oburzone burknięcie.
Reszta śniadania minęła im na przyjemnych rozmowach o wszystkim i o niczym.

Po posiłku oboje udali się do pokoi aby się wyszykować do wyjścia . Zanim blondyn jednak znikną w pokoju, zatrzymała go dłoń skryby.
Spojrzał na niego pytająco, odwracając się do niego przodem.
- Może lepiej abyś został dziś w domu? Dopiero wyszedłeś ze szpitala i lekarz kazał ci odpoczywać.- Blondyn nie krył zdziwienia na ten nagły przypływ troski od młodszego.
- Nic mi nie będzie.- Pokręcił głową, jednak chłopak dalej nie puścił jego dłoni.
- Kaveh proszę. Odpocznij dziś. Wiem ile pracujesz. Jeden dzień przerwy ci dobrze zrobi. Proszę.- czerwonooki nie mógł mu się już stawiać. Zrezygnowany przytakną, ku uldze skryby.
- Niech ci będzie. Zostanę w domu. - Uśmiechną się promiennie.
- Dziękuję.- Alhaitham odpowiedział tym samym po czym cmokną go w czoło i szybko odszedł w swoją stronę.

Co się właśnie wydarzyło?

Zaskoczony chłopak stał chwilę na korytarzu, po czym błyskawicznie zamkną się w pokoju, opierając się plecami o drzwi i chowając czerwoną twarz w dłoniach.
Przez złość na blondynkę na chwilę zapomniał o sytuacji z kuchni. Teraz to do niego wróciło. Zsuną się na podłogę.
- Kurwa.-
















***

Mimo niezbyt przyjemniej wizyty Lilly, Alhaitham miał bardzo dobry humor. Jego myśli zaprzątał pewien blondyn o rubinowych oczach. Uśmiechną się pod nosem na wspomnienie z dzisiejszego poranka w kuchni. Tak uroczo wyglądał gdy był zawstydzony. Gdyby tylko nie ta blondyna... skryba zamarł w półkroku. No właśnie. To co? Posunąłby się jeszcze dalej? Nie skończyłoby się tylko na całowaniu szyi? Skończyliby w łóżku.. albo zrobiliby TO na blacie? Jego twarz przybrała kolor purpury na myśl o tym jak sytuacja mogłaby się rozwinąć.
- Kurwa Alhaitham, ty zboczeńcu!- Strzelił się otwartą dłonią w czoło.- O czym ty to cholery myślisz!- Mamrocząc pod nosem podszedł do szafy. W jego głowie rozwinęła się kolejna myśl. Kaveh nie był mu obojętny. Był tego pewny. Sen z nocy oraz pieszczoty z rana były na to jasnym dowodem, a on nie zamierzał temu zaprzeczać. Na jakiego idiotę by wtedy wyszedł?! Ta konkluzja przypomniała mu o książce którą znalazł pod łóżkiem chłopaka. JAK MÓGŁ O NIEJ ZAPOMNIEĆ?!! Spojrzał na czarne tatuaże na swoich ramionach. Jego oczy rozszerzyły się a w głowie zapaliła żółta lampka. NO JASNE!!
Był pewny, że czuje coś do blondyna, nie do końca wiedział czy to miłość ale zwykłym zauroczeniem to raczej nie było. Za bardzo mu zależało na blondynie żeby to nazwać "przelotnym zauroczeniem". To, że Kaveh nie opierał mu się rano, a nawet sprawiał wrażenie jakby mu się to podobało, przecież gdyby było inaczej, odepchną by go, świadczyło o tym, że on również nie był mu obojętny, tylko najwidoczniej nie chce tego przed sobą przyznać. DLACZEGO WCZEŚNIEJ TEGO NIE ZAUWAŻYŁ?!
Jedyne co mu teraz pozostało, to sprawić, że czerwonooki wreszcie przyznał, że coś czuję do niego i zaakceptował jego uczucia. Wtedy klątwa zniknie i wszystko będzie pięknie! Musi dać jasno chłopakowi do zrozumienia, że darzy go głębszym uczuciem i pragnie czegoś więcej niż platonicznej relacji. Liczył, że w ten sposób rozwieje jego wątpliwości i chłopak przestanie wypierać się swoich uczuć. Pełny nowej motywacji wrócił do szykowania się. Ubrał zwykłą czarna koszule, do tego luźne  spodnie garniturowe  tego samego koloru I pasek. Staną przed lustrem podziwiając swoje dzieło. Poprawił jeszcze rękawy i rozpiął kilka górnych guzików koszuli, po czym popsikał się perfumami. Wychodząc wziął jeszcze kluczyki od samochodu oraz portfel. Nic nie było w stanie zepsuć mu dzisiejszego dnia, a przynajmniej tak myślał, dopóki nie zdał sobie sprawy, że nie ma pojęcia jak wdrożyć swój plan w życie. Z głębszych relacji i flirtu zrezygnował już jakiś czas temu na rzecz pracy. Do tej pory żadna kobieta nie była w stanie się mu oprzeć ale cóż, należy zważyć na fakt, że raz : dawno nie próbował nikogo poderwać i mógł wyjść z wprawy i dwa: Kav jest chłopakiem.
Przygryzł policzek w zamyśleniu. W takim wypadku potrzebuje rady, a jest  tylko jedna osoba która może mu pomóc. Wyciągną telefon aby poprosić przyjaciela o spotkanie , następnie odpalił silnik i z piskiem opon odjechał spod domu.

Dzień w pracy zaczął jak każdy inny. W samym progu przywitało go zrzędzenie Faruzan. Następnie trochę papierkowej roboty. ( przyznam się bez bicia, nie mam pojęcia co należy do obowiązków skryby. Możecie mnie poprawić ~ autorka )
Siedział właśnie przy biurku wypełniając rubryczki, mozolnie mu to jednak szło, ponieważ nie mógł się skupić. Sprawa z blondynem nie dawała mu spokoju.
W pomieszczeniu dało się słyszeć dźwięk otwieranych drzwi, który skutecznie wyrwał go z zamyślenia.

~~

Witam was moi drodzy!

Oto kolejny rozdział o naszych bohaterach.
Rozdział jest niesprawdzony( jak wszystkie inne hehe.. wybaczcie za moje lenistwo..)
Kolejny pewnie pojawi się za 5 dni lub tydzień.

Jak zwykle, pragnę podziękować wam z całego serca, za wszystkie komentarze, gwiazdki i wyświetlenia. Znaczy to dla mnie naprawdę dużo oraz niezwykle motywuje do dalszego pisania. <3

Do napisania!

xoxo 💋
~ autorka<3

Cure Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz