<23>

80 7 37
                                    

Dzień skryby również nie zapowiadał się obiecująco. Miał wrażenie, że spieprzył coś podczas rozmowy z blondynem rano. Chociaż nie wie czy rozmową to nazwać można było, raczej szybka wymiana słów bardziej pasuje. W głębi duszy liczył na przyjemny poranek. Niestety nadzieja matką głupich.

Panującą za oknem pogoda idealnie odzwierciedlała jego nastrój - Chujowy.

Faruzan klasycznie zrobiła mu problem o nic, robiąc z igły widły. Dziś zwyczajnie nie miał na to siły, w sumie to nigdy nie miał siły na dramatyzowanie niebieskowłosej, lecz dziś wyjątkowo zamiast olać sprawę i zachować uszczypliwe komentarze dla siebie, pokłócił się z kobietą, dosyć mocno. Dziękował, że byli w zamkniętym pomieszczeniu, a uczniowie byli w trakcie lekcji bo ich krzyki na pewno dało się słyszeć na korytarzu.

Już myślał, że dzień gorszy być nie może, kiedy nagle tuż przed nim z ziemi wyrosła niska blondynka. Z automatu pożałował, że tak pomyślał.

- Część Alhaitham! Co tam u ciebie?- Zaświergotała, podchodząc bliżej i niemal włażąc na chłopaka, Złapała go pod ramię. Najwidoczniej nie ma w swoim słowniku słowa takiego jak "przestrzeń osobista".

- Miałem dosyć nieprzyjemną rozmowę.- Burkną jej w odpowiedzi. Wiedział, że próby odtrącenia dziewczyny pójdą na marne bo ta przyczepiła się do niego jak rzep do kociego ogona, i nie wyglądała jakby miała mu dać spokój w najbliższym czasie.  

- Oj... przykro mi to słyszeć.- Uśmiechnęła się do niego współczująco.

- Masz do mnie jakąś sprawę?- Zapytał bez ogródek.

- Ano, wczoraj piekłam ciasteczka, i pomyślałam o tobie. - Powiedziała, rumieniąc się i odwracając wzrok. Teraz zauważył pudełeczko w rękach dziewczyny, które podstawiała mu właśnie pod nos.

- Oh. Dziękuję?- Mrukną, przyjmując prezent. Nie miło będzie odmówić zwłaszcza, że są na środku korytarza. Nie chciał ośmieszać dziewczyny.
Wtedy jego wzrok napotkał czerwone tęczówki. Chłopak stał w drzwiach od gabinetu lekarskiego i wyglądał jakby zobaczył zjawę. Szybko odsuną się od dziewczyny, uwalniając rękę z jej objęć i już miał podejść do blondyna, kiedy z gabinetu wyszedł wysoki mężczyzna, jak z filmu wzięty i zadał mu jakieś pytanie, z troską kładąc rękę na jego ramieniu.
Poczuł jak wnętrzności się w nim gotują, krew nabiera wysokiej temperatury a serce znacznie przyspiesza. Zacisną pięści, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, został brutalnie pociągnięty przez dziewczynę która rzuciła tylko, że musi mu coś pokazać i zawlokła go gdzieś korytarzem.

Kątem oka tylko zauważył, jak chłopak z uśmiechem odpowiada mężczyźnie, odwracając do niego głowę. Zdecydowanie mu się ten widok nie podobał.

Lilly nie odseparowała go dziś na krok, zasypując go setką pytań i wodospadem radosnej paplaniny. Nie ważne jak bardzo próbował jej uniknąć, i tak szybko go odnajdywała i wszystko zataczało błędne koło.

Siedzieli właśnie w bibliotece. Powoli kończył swoją pracę i był za to wyjątkowo wdzięczny. Dziewczyna siedziała na jego biurku świergocząc o jakimś serialu, który oglądała z przyjaciółką. On w tym czasie udając że słucha pochłonięty był pisaniem i własnymi myślami.

- Hej, słuchasz mnie ty w ogóle?- Wyrwany z zamyślenia spojrzał w kierunku dziewczyny. Stała przed nim machając mu ręką przed twarzą.

- Wybacz, zamyśliłem się.- Odpowiedział. Miodowe oczy kobiety skanowały w skupieniu jego twarz. Po chwili westchnęła.

- Masz jakiś spór z pielęgniarzem? - Zapytała po chwili.

- Nie.- Wrócił wzrokiem do kartek leczących przed nim.

Cure Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz