W samochodzie panowała cisza. Alhaitham poczuł jak rozpętuje się w nim wewnętrzna panika, miał ochotę wstać i spierdolić jak najdalej skąd, jednak pozostał na swoim miejscu nie przestając się delikatnie uśmiechać.
Blondyn spojrzał na kwiaty, potem na czekoladki aż w końcu na skrybę. Zamrugał kilka razy zdając sobie sprawę, że to wcale nie jest sen a on siedzi z otwartą buzią jak ryba wyciągnięta z wody. Szybko zamkną usta, przełykając ślinę. Popatrzył skrybie w oczy doszukując się w nich żartu, jadnak niczego takiego nie dostał. Powoli szok zaczął w niego zachodzić, dopiero teraz zauważył jak mocno skryba zaciska, ozdobione sygnetami, palce na kierownicy, dotarło do niego, że przez ten cały czas milczał, sprawiając, że ten niemiłosiernie zacza się stresować. Strzelił sobie w myślach w czoło. Oczyścił gardło, po czym cicho żekł.
- Dobrze.- zagryzł wargę, odwracając wzrok. Na jego policzkach zawidniał obfity rumieniec.
Zielonki uśmiechną się jedynie szerzej, wewnętrznie wykonując taniec zwycięstwa, i ruszył z podjazdu w kierunku restauracji gdzie Lilly zarezerwowała stolik.
Podróż mijała im w ciszy. Blondyn patrzył za okno, ściskając w dłoniach kwiaty. Stresował się, sam nawet nie wiedział czemu. Skryba włączył radio do którego miał Bluetooth'em podłączony telefon. Włączył utworzoną przez CynoNari playlistę, którą stworzyli specjalnie na tą okazję i niemalże zmusili go aby ją koniecznie pościł.
Z głośników zaczęło cicho lecieć „The Night We Met" Lorda Hurona . ( proszę nie bijcie mnie za to, jak źle odmieniałam wykonawcę ~ autorka)Alhaitham uśmiechnął się pod nosem, delikatnie stukając w kierownicę w rytm muzyki.
Gdy dotarli na miejsce zaczynało robić się ciemno, ze względu na pochmurną pogodę.
Skryba zaparkował pod restauracją, wyłączając silnik.- Kwiaty możesz zostawić na tylnym siedzeniu.- Rzucił zanim wysiadł aby otworzyć towarzyszowi drzwi.
Artysta odłożył prezenty i wyszedł z pojazdu. Gdy skryba zamkną za nim drzwi rozejrzał się po okolicy.
Stali na parkingu pod jakaś restauracją. Budynek przykryty był fioletowym , specyficznym dachem, klasycznym dla Inazumy. Ściany były białe z drewnianymi elementami. Przy budynku rosły na różowo kwitnące drzewka Sakury, był zdziwiony, że jeszcze kwitną, ich sezon powinien już minąć. Do wejścia prowadziły wykonane z ciemnego drewna, szerokie schody, za którymi była niewielka weranda, okryta niewielkim daszkiem, podpartym na okrągłych, drewnianych kolumnach , pod którym z obu stron zawieszone były lampiony po obu stronach.
( musicie się zdać na waszą wyobraźnię, bo nie mam żadnego zdjęcia.~ dop. Autorka)Ruszyli do wejścia, w którym przywitała ich kobieta ubrana w biało- czerwone kimono. Z boku głowy miała przypiętą w takich samych barwach lisią maskę.
Ukłoniła się na powitanie i zaprowadziła ich do zarezerwowanego wcześniej stolika.Wnętrze było równie piękne co zewnątrz. Na drewnianej podłodze stały stoliki przykryte białym obrusem ze wzorkiem płatków wiśni na końcach. Na każdym stoliku były również zestawy sztućców i talerze oraz złoty , zdobny świecznik na którym paliła się świeczka, obok niego stał wazonik z kwitnącej gałązka wiśni. Ściany były również białe z drewnianymi elementami, miejscami był na nich namalowane kwitnące na różowo gałązki. W niektórych miejscach stał też posąg przedstawiający lisa. Pod sufitem wisiały lampiony z takim samym wzorem co obrusy. Na przeciwko stała drewniana lada, za którą stała ,również ubrana w kimono, kobieta. W tle cicho grała muzyka. Klientów nie było dużo, a ci co byli rozmawiali po cichu, w ten sposób restauracja zachowywała spokojny klimat i można było się zrelaksować.
CZYTASZ
Cure
FanfictionKlątwa Sakuranochi to śmiertelna choroba zwana również „klątwą krwi kwiatu wiśni ". Jej charakterystycznym objawem są pokazujące się na ciele, wyglądające jak tatuaże, wzory w kształcie gałązek z kwitnącymi kwiatami wiśni . Nieleczona może prowad...