<27>

97 11 27
                                    

Dochodziło południe, czyli umówiona godzina spotkania skryby z Lilly. Siedział właśnie w salonie na kanapie, se schowaną twarzą w dłoniach. Rano nie widział się z blondynem i szczerze żałował, że zachował się jak ostatni tchórz. Teraz był jeszcze bardziej zestresowany ba nawet przestraszony. Już miał pisać do blondynki, że odwołuję tą cholerną randkę, kiedy w domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Z westchnieniem podniósł się z kanapy, zanim jednak zdążył wejść do holu, do salonu wparowała blondynka.

- Ja pierdolę tych kierowców autobusów! Musiałam z buta zapierdalać, bo chuj nie poczekał sekundy! Zamkną mi drzwi przed mordą i odjechał!- Krzykała, gestykulując  przy tym rękoma.

-  Tak cześć.- Odpowiedział jej z westchnieniem.
Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem.

- A TY CZEGO NIE GOTOWY JESZCZE!- Złapała się za głowę kiedy zauważyła, że skryba dalej był w dresie. - WIESZ KTÓRA JEST GODZINA?! MUSIMY JESZCZE KWIATY KUPIĆ I JAKIŚ PREZENT!- Dodała zdenerwowana.

- Wiesz Lilly, nie wiem czy to wypali. Nawet nie widziałem się z nim rano i- Nie zdążył dokończyć.

- JAK TO NIE WIDZIAŁEŚ! Miałeś go, kurwa, przeprosić. Ja pierdolę, Alhaitham!- Strzeliła sobie ręka w czoło.

- No bo.- Znowu mu przerwano.

- Dobra kurwa już się zamknij. Nie mamy czasu!- Złapała go za rękę i zawlokła do pokoju zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, czy też zaprotestować.

Gdy w końcu wpadła do pokoju skryby, po drodze otwierając praktycznie wszystkie drzwi, bo nie miała pojęcia gdzie jest jego pokój, posadziła go na łóżku i zabrała się za przeglądanie jego szafy.

- Lilly, jesteś pewna, że to wyjdzie?- Zapytał.

- Tak. - Odpowiedziała, ze zmarszczonymi brwiami oglądając jakąś koszulę. - Przecież zgodził się, że go odbierzesz, nie?- Zapytała, odkładając ubranie i sięgając po inne.

- Właściwie to nie wiem.- Odpowiedział, drapiąc się po głowie.

Blondynka odwróciła się do niego, z uniesionymi braciami. Prześwietliła  go wzrokiem, po czym otworzyła szerzej oczy rozumiejąc co się święci.

- JA PIERNICZE! - Schowała twarz w dłoniach.- Dawaj.kurwa. Ten. Jebany. Telefon.- Wycedziła przez zaciśnięte zęby.

Chłopak nie śmiał nawet protestować tylko rzucił jej odblokowane urządzenie. Złotooka szybko weszła w wiadomości, energicznie stukając w klawiaturę, po czym wysłała wiadomość. Odpowiedź dostała po chwili. Uśmiechnęła się szeroko.

- Załatwione.- Odpadła, rzucając urządzenie na łóżko i wrzuciła do grzebania w szafie.

Po długich namysłach wybrała w końcu czarny golf, do tego ciemno zieloną kamizelkę garniturową, czarne spodnie garniturowe i tego samego koloru pasek oraz równie czarny płaszcz. Jako dodatek wzięła naszyjnik z zielonym kamieniem i dwa złote sygnety na palce. Zadowolona z siebie podała strój zielonookiemu i kazała mu się przebrać.
Chłopak poszedł do łazienki aby się odświeżyć po czym wyszedł ubrany w to co dostał, poprawiając rękawy.

⬇️

⬇️

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Cure Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz