<25>

88 7 65
                                    

Po powrocie do domu, Kaveh odrazu uciekł do swojego pokoju. Takie zachowanie lekko zdziwiło wyższego. Owszem, blondyn często jak  tylko wszedł do domu zaszywał się w swoim pokoju, jednak zawsze poprzedzała to jakąś kłótnia lub sprzeczka, gdy takowej nie było rozmawiali do późna na tarasie. Teraz wydawało mu się, że chłopak nie miał powodów do focha na niego. Z zamyślenia wyrwał go dzwonek telefonu. Nie patrząc na numer, odebrał.

~ NO NARASZCIE! Nasłałeś na mnie swoich znajomych?! - Blondynka była ostatnia osobą, od której telefonu się spodziewał.

~ Co?- Zapytał, nie rozumiejąc co dziewczyna ma na myśli.

~ Jajco. Mniejsza o to, mamy problem.- Kobieta odrazu spoważniała. Na zmianę jej tonu, chłopak zmarszczył brwi.

~ O co chodzi?- Zapytał, zamykając drzwi do swojego pokoju.

***

~ ŻE KURWA CO POWIEDZIAŁ?!- Rykną. Po drugiej stronie dało się słyszeć syk blondynki. Jej uszy znacznie ucierpiały. Dziewczyna po krótce streściła mu co się wydarzyło, kiedy on już pojechał.

~ No mówię przecież, że chłopak- Jej wypowiedź została drastycznie przerwana.

~ Tak, tak wiem!.- Opadł z powrotem na fotel. Ani trochę mu się nie podobało co waśnie usłyszał. Szczerze liczył, że brunet da im spokój po tej akcji dzisiaj, najwidoczniej się mylił.

~ Co zamierzasz zrobić?- wyrwało go z zamyślenia.

~ Nie wiem ..- westchną zrezygnowany. Nie kłamał. Nie miał zielonego pojęcia co zrobić z nowo zdobytą wiedzą. Chociaż w sumie, co takiego mu zostało? Musi skupić się na przyszłej randce z chłopakiem a potem coś się wymyśli... a przynajmniej miał taką nadzieję.

***

Od czasu rozmowy z przyjaciółką miał grobowy nastrój. Nawet książka, którą własne czytał siedząc w fotelu w salonie przy kominku, nie poprawiała mu humoru. To, że blondyn zaszył się w pokoju i najwidoczniej nie miał zamiaru z niego wyjść, wcale nie pomagało. Westchną zrezygnowany, upijając łyk wina. Pora kolacji zdążyła już minąć, a on nadal nie widział żeby chłopak wyszedł z pokoju. Owszem przygotował jedzenie i powiadomił chłopaka, przez drzwi bo ten nie raczył mu otworzyć, że jedzenie czeka na stole, które swoją drogą zdążyło już wystygnąć, a ten nadal nawet mu nie odpowiedział. Powoli zaczynało go to irytować. On się stara, gotuje, próbuje zrobić dobry uczynek, A TEN NAWET NIE RACZY SIĘ ODEZWAĆ CZY OTWORZYĆ DRZWI DO JEBANEGO POKOJU, KTÓRY JEST W JEGO DOMU?! Nie. Zdecydowanie mu się to ani trochę nie podobało. Przez chwilę zastanawiał się czy chłopak w ogóle żyje.

W końcu złość wzięła górę.

Niezbyt delikatnie odłożył kieliszek na stolik, który lekko o niego stukną, zatrzasną książkę, rzucając ją koło szklanego naczynia i wstał z fotela.
Nie będzie się bawił w kotka i myszkę.
Gdy znalazł się pod drzwiami pokoju, zapukał. Cisza. Powtórzył czynność, raz, drugi, trzeci. Nadal nic.

- Kaveh kurwa! Jak nie otworzysz tych drzwi to sam wejdę!- Ostrzegł podniesionym głosem.

Cisza.

- Wiem, że tam jesteś! - Nadal zero odpowiedzi. Wziął głęboki wdech, próbując się uspokoić. Niewiele pomogło.

- Liczę do trzech. Raz... dwa... - Zaczą odliczać, opierając się o drewno. - Trzy. Kurwa! - Już miał wpaść do pokoju, kiedy drzwi się otworzyły. Przez chwilę stracił równowagę, gdy jego podpora zniknęła, jadnak szybko wrócił do pionu, opanowując zdziwienie. Założył ręce na piersi, przekładając ciężar ciała na jedną nogę i zmierzył chłopaka przed nim surowym spojrzeniem. Musiał wyglądać jak zirytowana matka, kiedy syn nie chce zjeść obiadu .

Cure Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz