Rozdział dwudziesty - Meksykańska rodzina.

2.3K 107 66
                                    


Nessa p.o.v.s

- Idziemy? - zapytała mnie czarnowłosa, a ja dalej się nie ruszyłam z miejsca.

Nie wiem dlaczego?

Może to przez stres, który opanował całe moje ciało?

Albo może wcale nie chce się dowiadywać prawdy?

- Nie... wiem. - powiedział z przerwą i zakryłam swoją twarz dłońmi.

Pogoda była dosyć zimna, ale nie było nigdzie śniegu.

- Co się dzieje? - zapytała mnie Evie, a ja poczułam wilgoć pod powiekami.

- Ja.... Ja nie dam rady.

- Hej spokojnie, jeśli nie chcesz i nie czujesz się na to gotowa to oczywiście że nie musisz tam iść. - powiedziała i mnie przytuliła co mi dodało otuchy. Mimo tego że znałam ją jakieś kilka godzin to czułam się jakbym znała ją całe życie.

Sprawdziłam godzinę.

Była 1:37.

Dziwię się że ci ludzie jeszcze nie śpią.

Napisałabym do Ashera by po mnie przyjechał, ale przypomniała mi się jego wiadomość.

Noi co ja mam teraz zrobić?

- Isabel? - usłyszałam przed sobą. Automatycznie Evie odsunęła się ode mnie, a ja wpatrywałam się w kobiecą sylwetkę, która stała w drzwiach od domu.

Było dosyć ciemno, więc nie mogłam jej się dokładnie przyjrzeć.

- Nie proszę pani, nazywam się Nessa. - powiedziałam i przełknęłam ślinę, choć w moim gardle gościła pustynia.

- Nessa? - zapytała jakby nie dowierzała słowom.

To była moja matka?

Bałam się podjeść, albo za długo jej się przyglądać, dlatego mój wzrok spoczął na czarnowłosej, która chyba nic nie ogarniała.

- Tak? W czymś mogę pomóc? - mój głos brzmiał jak dziesięcioletniego dziecka.

Kobieta nie odpowiedziała tylko zaczęła niebezpieczni blisko się zbliżać. Przerwało jej jednak szczekanie jakiś psów, które po chwili chciały wybiec z domu. Nawet nie zdążyłam zobaczyć jakie to były psiaki, bo zamknęła drzwi i znowu jej wzrok spoczął na mnie.

- Isabel. - znowu powtórzyła i nagle zaczęła na mnie biec. Lekko wystraszona takim obrotem spraw również chciałam uciec, ale nie zdążyłam kiedy kobieta mocno mnie do siebie przytuliła.

Była w moim wzroście, a jej czekoladowe włosy pachniały truskawkami.

Nie oddałam ucisku, bo był to dla mnie za duży szok.

Evie tylko patrzyła na to z boku uśmiechając się. Poczułam wibracje telefon w mojej prawej kieszeni, więc to był mój pretekst żeby się odsunąć.

- Przepraszam muszę odebrać. - powiedziałam jedynie i odeszłam kilka kroków dalej, kobieta jedynie pokiwała głową i zaczęła żywą rozmowę z czarnowłosą.

Poison#2 | 18 + ( BĘDZIE POPRAWIANE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz