Słońce zawitało na niebie a Sayana wcześniej wstała, aby być jako pierwszą osobą w bibliotece i tak też było. Siedziała przed starym komputerem, aby wyszukać na mapie miasto, Onygrid.
Sayana: *Cicho* Onygrid to wielkie miasto w którym znajduje się wiele odmian gatunków żyjących w społeczeństwie. Bla. Bla. Bla. Ale jak wpiszę... Piris...Okej... Jestem tu... Szlag... Zaraz, co?! Ile kilometrów?! Ile nasz świat ma kilometrów w ogóle?!
?: Ciszej, bachorze.
Sayana: Sorka... *Wraca do ekranu komputera* Przecież to wiele dni, tygodni, czy też miesięcy podróży w tamtym kierunku. Ale chyba pociesza mnie fakt, że to co mam w pokoju, to ostatni tom. Więc mogę podejrzewać, że właśnie tam znajdę autorów a nawet osoby, które mogą mi pomóc.
Dziewczyna: Długo jeszcze będziesz przy tym siedzieć?
Sayana zerka w kierunku dziewczęcego głosu i widzi tam wastaja kota.
Sayana: Ty, ale wiesz, że jest tu wiele pustych komputerów?
Dziewczyna: Ale przy tym, mało kto zagląda.
Sayana: W sumie to skończyłam.
Myśli Sayany: Dobrze, że to na incognito przeglądałam, aby ktoś przypadkowo nie nakablował na mnie, że coś znowu kombinuje. Raczej historii połączeń z routera nie sprawdzają. Chyba.. Muszę liczyć zatem na swojego farta.
Zamyka ogólnie przeglądarkę, co tamta dziewczyna otwiera na nowo. Sayana opuszcza bibliotekę i wraca na świetlicę, gdzie tym razem ma miejsce na dworze. Sayana widziała, jak miejsce które miało ukrytą dziurę w ścianie, zostało załatane, co jej jedna z dróg ucieczki została odcięta. Jednakże była jeszcze jedna ścieżka, mianowicie to był system wentylacji i rusztowania na suficie w innym korytarzu. Może i zrobili coś z innym przejściem, ale tylko dlatego że było to skuteczne w ucieczce, chodź tylko jednej osobie. Będąc na zewnątrz, ogląda ona otoczenie, planując swoją drogę ucieczki. Jednakże zwraca uwagę na budynek, gdzie wcześniej nie doskoczyła kilka lat temu.
Myśli Sayany: Wcześniej byłam młodsza a przez ten czas nie odpuszczałam, jak chodzi o moją formę. Nawet z tym żelastwem dam radę wykonać skok, chodź przyda się lina z hakiem. Tak... To będzie dziś wieczorem. Moja ucieczka. Dam z siebie wszystko, aby tylko uciec z tego miejsca.
Rozgląda się ponownie, widząc wszędzie opiekunów, którzy tylko 'pilnują porządku'
Myśli Sayany: Teraz tylko pytanie gdzie trzymają moją własność. Hm?
Zauważa niedaleko siebie tą Panterzyce, wchodzącą do budynku, którego zazwyczaj nikt nie wchodzi. Podąża za nią do środka, widzi ją w towarzystwie swojej obstawy, które są na czatach.
Panterka: Jesteśmy sami?
Dziewczyna 1: Chyba tak.
Sayana tylko bardziej chowa się za ścianą, chodź znów ją zagląda na nie. Panterzyca otwiera drzwi za pomocą klucza, chodź Sayana nie zaprząta sobie głowy, skąd posiada ten klucz. Wszystkie wchodzą do środka, co Sayana sprawdza, czy ktoś ją obserwuje, ale nikogo nie widzi. Wchodzi za dziewczynami, co w środku okazuje się, to jako magazynek. Sayana chodzi w cieniu przy ścianie, co widzi jak one oglądają różne pudełka. Uwagę Sayany przyciąga owiniętą w szatę rzecz, którą poznaje, gdyż to jest miecz, który do niej należy. Podchodzi i lekko odkrywa, co ogląda rączkę z uśmiechem.
Sayana: *Cicho* Tu jesteś... Już cię zabieram i nikomu cię nie oddam.
Bierze ona miecz w szacie, co zakrada się do wyjścia. Wychodzi niezauważona z magazynku, co odkrywa go całkowicie. Wyciąga lekko z kabury, co widząc swoje odbicie,widzi jak jej ślad na policzku świeci i kryształ na mieczu.
CZYTASZ
Nigdy Sam
FanfictionMłoda dziewczyna która nie ma żadnego pojęcia o sobie. Pewne sytuacje, pokazują jej, jaki jest świat, jak działa. Pewny moment, daje jej znak i to jawny i postanawia zrobić coś w tym kierunku. Od razu ostrzeżenie, że mogą się pojawić dość brutalne n...