Rozdział 2: Ku rozwoju
Nastaje nowy dzień, co Silver otwiera oczy i patrzy tylko na Sayane, która śpi na nim z uśmiechem na ustach. Silver bawi się kosmykiem jej włosów a po chwili pogłaskał jej policzek.
Silver: Mała, wstajemy, wstajemy.
Sayana: *Ziew* Dzień dobry...
Silver: I jak się czujesz?
Sayana: Dobrze... Naprawdę dobrze się z tym czuję.
Silver: Ale dobra, teraz trzeba wstać i śniadanie zrobić.
Sayana: Ale jest mi tak milutko... Możemy za godzinkę, dwie?
Silver: Ale ty zrobiłaś się leniwa i to z rana.
Sayana: Proszę~~
Silver: Nie rób tych oczu, proszę. Nie dość, że Loona tak robi, to jeszcze ty.
Sayana: A mogę pospać z godzinkę?
Silver: *Wzdycha* Okej, okej. Ale ani minutę, dłużej.
Sayana: *Wtula się w Silvera* Dobrze...
Silver: ..-_-.. Ale mnie możesz puścić.
Sayana: Sorka.
Gdy Silver w końcu mógł wstać, to udał się do kuchni i zaczyna on robić śniadanie. Po chwili widzi Azira, który wszedł do kuchnii i podnosi mocą kubek i daje go pod ekspres i nalała sobie kawy.
Silver: Chyba cię zapachy przyciągnęły.
Azir: Nie ukrywam. Jednak jak robisz, to ładnie pachnie a wręcz smakowicie.
Silver: Dzięki za komplement. Poza tym, to chyba masz wiedzę na temat, mocy.
Azir: *Lekko piję kawę* No tak... Lecz jak dotrzemy do akademii, to wtedy się zacznie. Domyślam się, że chcesz jak najszybciej zacząć naukę i sprawdzić twoje moce.
Silver: Trochę tego będzie. Mam wrażenie, że znam mało sztuczek.
Azir: Powiedz, jakie masz.
Silver: Hmm... Oprócz mojej popisowej super prędkości, to umiem użyć piór, władać ogniem, być niewidzialnym. Zrobić sobie ludzki kamuflaż.
Azir: Faktycznie mało, jak mam być szczerym. Lecz zapomniałeś o umiejętnościach miecza.
Silver: Fakt. *Drapie się za tył głowy* Chodź nie wiem, czym są. Używam ich jakoś intuicyjnie a wręcz losowo.
Azir: Twój miecz jest kompatybilny z tobą, masz możliwość używania różnych efektów, czy też umiejętności, które są silniejsze, szybsze.
Silver: Sporo tego jest?
Azir wyciągnął rękę w kierunku drzwi i po chwili przyleciała do niego księga.
Azir: Tutaj masz księgę o mieczach a konkretniej to z umiejętnościami mieczy.
Silver: Brzmi dobrze.
Lis użył swojej mocy, aby wręczyć Silverowi książkę, co po chwili przychodzi Blade, który trzyma się za głowę i zwraca ich uwagę.
Silver: A ty co? Napiłeś do oporu, czy co?
Blade: Jak szedłem, to mnie książka walnęła, gdy wyszedłem z pokoju.
Silver: Ciekawie. Ale dobra, pora dokończyć śniadanie.
Blade: I o to chodzi.
Silver: ..-_-..
CZYTASZ
Nigdy Sam
FanfictionMłoda dziewczyna która nie ma żadnego pojęcia o sobie. Pewne sytuacje, pokazują jej, jaki jest świat, jak działa. Pewny moment, daje jej znak i to jawny i postanawia zrobić coś w tym kierunku. Od razu ostrzeżenie, że mogą się pojawić dość brutalne n...