20 | Przebaczenie od boga

81 8 8
                                    

Cassie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Cassie

Oglądałam dokładnie swoje ciało, próbując doszukać się jakichkolwiek pozostałości po siniakach. Niektóre były jeszcze delikatnie widoczne, miały żółte barwy i ciężko było je dostrzec z daleka. Wciąż faszerowałam się różnymi tabletkami na uspokojenie by jakkolwiek funkcjonować. Paranoja całkowicie mnie dopadła.

Dzisiejszej nocy Olivia już nie dała za wygraną i ubłagała mnie bym wybrała się z nią na imprezę, którą organizował Matteo. Czy miałam na nią ochotę? Absolutnie nie. A sama myśl, że najprawdopodobniej wpadnę tam na Aidena sprawiała mi, ucisk w żołądku. Pomimo, że nie dostawałam żadnych wiadomości od Charliego, bałam się, że on gdzieś tam jest. Skrywa się w ciemnościach doglądając każdego mojego kroku. I czeka na odpowiedni moment by ponownie mnie dopaść.

Zgarnęłam swoją torebkę i upewniłam się, ile minęło od momentu gdy Elias poinformował mnie, że zaraz będzie pod moim mieszkaniem. Starałam się nie spoglądać już w lustro, ale gdy minęłam te wiszące w przedpokoju przystanęłam na moment, poprawiłam swoją spódniczkę i  ostatni raz obejrzałam swoje ciało, udałam się do wyjścia kilkukrotnie sprawdziłam czy aby na pewno zamknęłam za sobą drzwi. Zbiegłam schodami na dół i opuściłam budynek. Tak jak się spodziewałam Elias czekał już w swoim samochodzie, szyby od strony kierowcy i pasażera były opuszczone a ze środka wydobywała się znajoma mi melodia. Ruszyłam przed siebie by zając miejsce pasażera, chłopak obdarzył mnie szczerym uśmiechem i obejrzał mnie uważnie.

- Gdzie się podziewałaś gdy cię nie było - zapytał ruszając z mojego osiedla. - już miałem rozwieszać plakaty ktokolwiek widział ktokolwiek wie.

- Dopadło mnie paskudne przeziębienie - odparłam.

- Mam nadzieję, że wypijemy dzisiaj wspólnie drinka, stęskniłem się.

Posłałam mu uśmiech próbując równocześnie ukryć tym moje zmartwienie, mieszanie tabletek na uspokojenie z alkoholem nie było dobrym pomysłem.

Droga minęła nam dość spokojnie, chłopak cały czas śpiewał radiowe kawałki namawiając mnie przy tym do tego samego. Zmierzaliśmy na sam koniec miasta, kiedyś bywałam w tych okolicach, były chłopak Liv mieszkał niedaleko. Wjechaliśmy do lasu i skręciliśmy w boczną uliczkę, na końcu drogi znajdowała się brama a za nią ciągnął się długi podjazd. Już samo to robiło wrażenie, Elias chwycił pilota z deski rozdzielczej i otworzył bramę.

Na końcu długiego podjazdu dostrzegłam posiadłość, była ogromna. O wiele większa niż ta Leona. Utrzymana w kolorach ciemnej zieleni. Chłopak zatrzymał się, nie mogłam oderwać wzroku od całego otoczenia.

- Mają rozmach skurwysyny - zachichotał wychodząc z pojazdu.

Podążyłam za nim, z wnętrza posiadłości słyszałam muzykę. Elias zaprowadził mnie do wejścia, otworzył przede mną drzwi. I tak jak się spodziewałam, wnętrze było niesamowite już od samego progu. przecisnęliśmy się między ludźmi i dotarliśmy do salonu, był większy niż całe moje mieszkanie. Dostrzegłam Matteo który polewał alkohol prosto do ust Liv. Elias już zdążył się ulotnić więc ja postanowiłam udać się do przyjaciółki.

The Darkest NightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz