Prolog

217 29 33
                                    


Ina przedzierała się przez ulewę, przeklinając w duchu każdą kroplę deszczu. Jej przemoczona suknia kleiła się do nóg, spowalniając każdy krok, a ciężka skórzana torba z eliksirami ciążyła na ramieniu jak worek kamieni.

Błyskawica rozdarła niebo, na moment rozświetlając wijącą się między drzewami ścieżkę. Dostrzegła znajomy zakręt - jeszcze tylko kilkaset kroków. Coś było jednak nie tak. Czuła to w powietrzu, w sposobie, w jaki magia wirowała wokół niej tej nocy, niepokojąca i nieobliczalna jak wzburzona rzeka.

- Wytrzymaj kochanie - szepnęła do siebie, przyspieszając kroku.

Drewniany dom na skraju lasu wyrósł przed nią jak zjawa z mgły i deszczu. Przez okna sączyło się ciepłe światło, a dym z komina walczył dzielnie z ulewą. Kobieta wspięła się po śliskich schodach i pchnęła drzwi, które otworzyły się z głośnym skrzypnięciem. Płomienie w kominku zakołysały się niebezpiecznie, tańcząc w podmuchach wiatru.

Trzy pary oczu zwróciły się w jej stronę. Elara stała przy łóżku, trzymając dłoń córki. Obok niej Mira i Talia z niepokojem wpatrywały się w nowo przybyłą. A na wąskim łóżku leżała Liana z twarzą wykrzywioną bólem, jej czoło lśniło od potu.

- Dobry wieczór, moje drogie - przywitała się Ina, starając się, by jej głos brzmiał pewnie i spokojnie, mimo że serce waliło jej jak młotem. - Słyszałam, że mamy tu nowego przybysza, który już nie może się doczekać, aby zawitać na nasz świat.

- Ina! Dzięki Talmhainowi! Myślałyśmy, że przez tę burzę nie zdołasz do nas dotrzeć. Rzeka wylewa, a mostek ledwo widać. Liana zaczęła rodzić godzinę temu, a ból jest coraz silniejszy... - odparła Elara nie kryjąc ulgi.

Ina podeszła do łóżka, odkładając torbę i klękając przy Lianie. Położyła dłoń na jej brzuchu, wyczuwając magiczne wibracje życia pod skórą.

- Spokojnie, drogie dziecko, zrobię wszystko, co w mojej mocy. Zaraz poczujesz trochę ciepła, które złagodzi twój ból.

Na dłoni czarodziejki pojawił się delikatny blask. Ciepłe światło popłynęło do ciała Liany, rozlewając się falą ulgi. Dziewczyna zamknęła oczy i odetchnęła, wyczuwając, jak napięcie i ból ustępują miejsca łagodnemu ciepłu.

Ina spojrzała na dwie młode kobiety przy łóżku.

- Talia, przynieś gorącą wodę i czyste płótna. Mira, potrzebuję więcej światła.

Siostry Liany natychmiast ruszyły do kuchni. Tymczasem Ina otworzyła swoją torbę, wyciągając małe ampułki z olejkami i tajemniczymi eliksirami, które połyskiwały w świetle kominka.

- Ina... - szepnęła Liana, czując ulgę, jakiej się nie spodziewała. - To naprawdę pomaga... Ale wciąż się boję... Dziecko przecież urodzi się...

- Ciii... - przerwała czarodziejka, ściskając jej dłoń z pokrzepiającym uśmiechem. - Wiem, kochanie. Musisz być silna. Przejdziemy przez to razem, zaufaj sobie i swojemu ciału. Ono wie, co robić.

Ina spojrzała na starszą kobietę stojącą obok. Elara z miłością ujęła dłoń córki, gładząc jej spocone czoło i odgarniając splątane kosmyki włosów.

W tym momencie Talia wróciła z miską gorącej wody i czystymi płótnami, Mira natomiast zapaliła dodatkowe świece i lampy, rozświetlając pomieszczenie ciepłym, przyjaznym światłem. Jedną z lamp postawiła obok łóżka, a drugą zawiesiła pod sufitem, rozpraszając resztki mroku.

- Wszystko jest gotowe - oznajmiła Talia, stawiając miskę na podłodze..

Ina skinęła głową i zanurzyła ręce w ciepłej wodzie, po czym wzięła małą ampułkę z olejkiem i delikatnie wmasowała go w brzuch Liany.

Córka Dawnego Świata [TOM I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz