Pierwsze promienie słońca wpadły do pokoju Eiry, łagodnie muskając jej twarz i wyrywając ją z głębokiego snu. Powoli otworzyła oczy, zbierając myśli. Przez krótką chwilę nie była pewna, gdzie się znajduje. Wkrótce jednak wspomnienia z poprzedniego wieczoru wróciły do niej, jak ciepła fala otulająca umysł.
Pamiętała, jak Fanitia zaprowadziła ją po skrzypiących schodach na poddasze, otwierając drzwi do niewielkiego, przytulnego pokoju. W środku stało pojedyncze łóżko, przykryte narzutą w kwiatowe wzory, które przypominały letnie ogrody. W kącie znajdowała się prosta szafa, a po przeciwnej stronie niewielkie biurko z krzesłem. Wszystko to dopełniał puszysty i miękki dywan. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające majestatyczne góry, dzikie lasy i niekończące się morskie wybrzeża.
Fanitia zadbała o każdy szczegół. Po kąpieli w parującej balii, która zmyła z niej kurz podróży i ciężar ostatnich dni, znalazła na stole czystą koszulę nocną i wyczyszczoną zbroję, która teraz lśniła niemal jak nowa. W końcu poczuła spokój i bezpieczeństwo, którego nie doświadczyła od wielu dni.
Z tego błogiego wspomnienia wyrwał ją świergot ptaków za oknem. Podniosła się z łóżka i podeszła do okna, odsuwając lekką zasłonę. Centrum Arden było pełne życia, a z tej perspektywy wyglądało jak rozległa łąka, na której kolorowe kwiaty falowały na wietrze. Ludzie krzątali się na ulicach, przygotowując się na dzisiejsze święto.
Ciche pukanie do drzwi przywróciło ją do teraźniejszości.
- Proszę - zawołała, odwracając się od okna.
Gdy do pokoju weszła Fanitia, wstrzymała oddech. Zielarka miała na sobie szmaragdową suknię, której materiał falował przy każdym kroku. Złote nitki wplecione w tkaninę migotały niczym drobne gwiazdy. Suknia delikatnie podkreślała smukłą sylwetkę kobiety, dodając jej dostojności. Szyję i nadgarstki zdobiły rzemyki z kolorowymi kamieniami, te same, które miała na sobie poprzedniego dnia.
Jednak największą uwagę przyciągały jej włosy. Ogniście rude, rozpuszczone i skręcone w miękkie loki, niczym płomienie tańczące w kominku. Każdy ruch głowy ożywiał je jeszcze bardziej, nadając jej niemal nadnaturalny wygląd.
- Fanitio... - wyszeptała Eira z podziwem. - Wyglądasz przepięknie!
Zielarka uśmiechnęła się szeroko, a jej policzki zaróżowił delikatny rumieniec.
- Dziękuję ci bardzo, moja droga - odpowiedziała, po czym obróciła się wokół własnej osi, by Eira mogła podziwiać suknię w pełnej krasie. Materiał zawirował, tworząc zielono-złotą mgłę. - Dzisiaj jest wyjątkowy dzień, więc wszyscy staramy się wyglądać odświętnie.
Eira patrzyła na nią z zachwytem i lekką zazdrością, nagle uświadamiając sobie, że nie ma przy sobie nic pasującego do tej okazji. Jedyna suknia jaką zabrała w tę podróż została w jej bagażu w karczmie. Jakby czytając jej myśli, Fanitia uśmiechnęła się tajemniczo.
- Nie martw się, ty również będziesz wyglądać olśniewająco - uniosła materiał przewieszony przez ramię.
Dziewczyna wstrzymała oddech, gdy zielarka rozprostowała suknię w soczystym malinowym kolorze. Fanitia podała jej kreację i gestem zachęciła do przymierzenia, po czym wyszła dyskretnie z pokoju.
Eira przez chwilę stała w oszołomieniu, dotykając miękkiego materiału. W końcu otrząsnęła się i zabrała za poranną toaletę, a potem ostrożnie włożyła suknię. Materiał układał się na niej doskonale, podkreślając delikatnie jej sylwetkę i opływając ciało jak mgła.
Podeszła do lustra stojącego w rogu pokoju, a odbicie, które w nim ujrzała, sprawiło, że zaparło jej dech. Suknia była prawdziwym arcydziełem. Zwiewny materiał poruszał się lekko przy każdym ruchu, a subtelny dekolt w kształcie łódki delikatnie odsłaniał obojczyki. Cienkie ramiączka, wykonane z roślinnych plecionek, nadawały całości naturalnego uroku. Hafty, misternie tkane w odcieniach brązu i zieleni, układały się w wijące pnącza i kwiaty, jakby oplatał ją czarodziejski ogród.
CZYTASZ
Córka Dawnego Świata [TOM I]
FantasyPrzed siedmioma wiekami potężny czarodziej Thalor podjął decyzję, która na zawsze odmieniła oblicze świata - zapieczętował magię w tajemniczym klejnocie znanym jako Serce Talmhain. Jego czyn sprawił, że cała magia zniknęła z powierzchni ziemi, pozos...