Poranne słońce przebijało się przez korony drzew, gdy Willem i Eira przekroczyli granicę między Narin a Talmhain. Seri, kroczyła pewnie, jakby też wyczuwała, że są już na bezpiecznym terenie. Stukot jej kopyt niósł się w porannej ciszy, a w powietrzu unosił się znajomy zapach sosnowego lasu.
Eira siedziała za Willemem, jej dłonie spoczywały luźno na jego talii, inaczej niż w poprzednich dniach, gdy kurczowo się go trzymała, gotowa do nagłej ucieczki przed patrolem Sainów. Teraz, na znajomym terenie, powoli się rozluźniała.
- Czujesz to? - zapytał Willem, nie odwracając głowy.
Eira wzięła głęboki wdech. Powietrze Talmhain naprawdę pachniało inaczej - świeżością sosen i wilgotną ziemią.
- Tak... - oparła policzek o jego plecy. - Nareszcie jesteśmy bezpieczni.
Przez kolejne dni trzymali się z dala od głównych dróg i większych skupisk ludzi. Gdy wreszcie dotarli do centrum Talmhain, na horyzoncie wyrosły wieże Helder. Miasto w popołudniowym słońcu przypominało odległy klejnot, a jego widok obudził w Eirze dawno uśpione wspomnienia.
Willem, jakby wyczuwając jej nastrój, zwolnił tempo. Spojrzał na zachód, gdzie rozpościerał się masyw górski otaczający stolicę.
- Tam... - wskazał ręką na odległe szczyty. - Tam jest Mudcairn.
Góry wydawały się jednocześnie bliskie i odległe, jak brama do kolejnego rozdziału ich wyprawy. Eira czuła ulgę, że zostawili niebezpieczeństwo za sobą, ale przyszłość wciąż budziła w niej niepokój.
***
Droga wiła się między stromymi zboczami, a Seri ostrożnie stawiała kopyta na śliskich kamieniach. Willem i Eira, zmęczeni podróżą, z ulgą zobaczyli rozległą dolinę przed sobą. Gdy dotarli na jej skraj, Eira zamarła na widok potężnej budowli.
Mudcairn, siedziba Szperaczy, wyrastała przed nimi z górskiego zbocza. Zamek zbudowany z szarego granitu wydawał się częścią samej góry. Jego masywne mury wspinały się ku niebu, porośnięte bluszczem i górskimi porostami, które zacierały granicę między tworem człowieka a dziką naturą.
W centrum twierdzy wznosiły się wieże o różnej wysokości. Najwyższa z nich, smukła i elegancka, sięgała nisko wiszących chmur. Mniejsze wieże, rozmieszczone wzdłuż murów, nie tylko służyły do obserwacji, ale też sprawiały wrażenie, że forteca jest nie do zdobycia.
Zachodzące słońce rozświetlało okna zamku złotym blaskiem. Pod murami rozciągał się dziedziniec otoczony niższymi budynkami - stajniami i warsztatami mieszkańców twierdzy.
Willem zatrzymał konia, by nacieszyć się widokiem. Na jego twarzy pojawił się nostalgiczny uśmiech.
- Witaj w domu - powiedział cicho, patrząc na zamek. - Nigdy wcześniej nie opuszczałem Mudcairn na tak długo.
Eira zauważyła, jak jego oczy błyszczą od emocji. Mudcairn było dla niego czymś więcej niż twierdzą - było miejscem, które go ukształtowało.
- Każdy kamień tych murów ma swoją historię - mówił z szacunkiem. - To tutaj stałem się tym, kim jestem. Nauczyłem się rozumieć magię i ją szanować.
Wskazał na jedną z mniejszych wież.
- Tam spędzałem noce nad księgami i mapami. A tam... - przeniósł wzrok na dziedziniec - trenowałem i uczyłem się, jak przetrwać.
Wyprostował się w siodle, jakby sam widok Mudcairn dodawał mu sił.
- To nie jest zwykła forteca - dodał poważnie. - To skarbiec wiedzy i sanktuarium dla tych, co wierzą w magię - spojrzał na Eirę z delikatnym uśmiechem. - Teraz i ty jesteś częścią tej historii.
![](https://img.wattpad.com/cover/372764137-288-k889441.jpg)
CZYTASZ
Córka Dawnego Świata [TOM I]
FantasyPrzed siedmioma wiekami potężny czarodziej Thalor podjął decyzję, która na zawsze odmieniła oblicze świata - zapieczętował magię w tajemniczym klejnocie znanym jako Serce Talmhain. Jego czyn sprawił, że cała magia zniknęła z powierzchni ziemi, pozos...