Rozdział 28

40 6 3
                                    

Eira zerwała się gwałtownie, a jej serce łomotało w piersi. Mrugając szybko, próbowała odegnać resztki snu - czy może wizji? Świat wirował wokół niej jak szalony, a w skroniach pulsował tępy ból. Pod powiekami wciąż migotały obrazy: twarze nieznajomych, strzępy rozmów i uczucia tak intensywne, że aż bolesne. Prawda uderzyła w nią jak grom z jasnego nieba.

Czy to był tylko sen? Nie... zbyt realny, zbyt szczegółowy. Ale jeśli nie sen, to co właściwie się wydarzyło?

- Wszystko dobrze? - znajomy głos przebił się przez mgłę dezorientacji. Willem klęczał przy niej z troską wymalowaną na twarzy. Widząc jej oszołomienie, delikatnie podtrzymał ją ręką, pomagając usiąść na zimnej ziemi. - Eira, słyszysz mnie?

Jego słowa docierały do niej jakby zza grubej szyby, przytłumione i niewyraźne. Wzrok błądził chaotycznie, nie mogąc zatrzymać się na niczym dłużej niż przez ułamek sekundy.

- Zachowuje się, jakby za dużo wypiła - odezwał się chłodny, kobiecy głos. Haen. Eira ledwo zarejestrowała jej obecność, pochłonięta walką z własnym ciałem i umysłem.

- Eira - Willem pstryknął palcami przed jej twarzą. - Popatrz na mnie. Skup się na moim głosie.

Lecz świat wokół niej przypominał wzburzone morze. Czuła się jak na pokładzie statku miotanego przez sztorm. Zawroty głowy narastały z każdą chwilą, aż mdłości stały się nie do zniesienia. Przechyliła się gwałtownie, wymiotując. W ustach pozostał gorzki posmak żółci.

Z pomocą Willema ostrożnie opadła na plecy. Zacisnęła powieki, próbując uciec przed wirującym światem. Oddychała ciężko, a na czole perlił się zimny pot.

- Odpoczywaj - szepnął chłopak, delikatnie gładząc jej włosy. Ten prosty gest dawał jej dziwne poczucie bezpieczeństwa. - Napij się wody, dobrze ci zrobi.

Wsunął ostrożnie dłoń pod jej ramiona i pomógł jej się unieść. Z wdzięcznością przyjęła wodę - chłodny płyn zwilżył jej spierzchnięte usta i gardło. Piła powoli, małymi łykami, obawiając się kolejnych mdłości.

Z każdą chwilą świat wokół niej nabierał ostrości. Kiedy w końcu otworzyła oczy, pierwszym wyraźnym obrazem była zatroskana twarz Willema pochylającego się nad nią.

- Co... co się stało? - wyszeptała ochrypłym głosem.

Willem zerknął przelotnie na Haen, zanim odpowiedział.

- Liczyliśmy, że ty nam to wyjaśnisz. Dotknęłaś klejnotu i... - zawahał się, jakby szukając właściwych słów. - Wydarzyło się coś, czego nie potrafię wytłumaczyć. A potem straciłaś przytomność.

Eira przełknęła ślinę, gdy wspomnienia zaczęły wracać falami. Klejnot. Thalor. Magia. Prawda, którą odkryła, była tak niepojęta, że wprawiała w przerażenie.

- Ja... - urwała, szukając słów. Jak opisać życie, które nie należało do niej, a które znała teraz tak dokładnie, jakby sama je przeżyła?

Z wysiłkiem przyjęła pozycję siedzącą. Mimo zawrotów głowy, zmusiła się do zachowania spokoju, desperacko próbując odzyskać kontrolę nad sytuacją.

- Gdzie jesteśmy? - zapytała drżącym głosem. Wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała wszystko wyjaśnić, ale potrzebowała chwili oddechu.

Zmrużyła oczy, rozglądając się po otoczeniu. Znaleźli schronienie w zniszczonej, drewnianej chacie. Przez dziury w częściowo zawalonym suficie sączyło się blade światło poranka. Ściany porastał mech i pleśń, a powietrze przesycał zapach wilgoci i zgnilizny. To miejsce nie przypominało ani jaskini, którą ostatnio pamiętała, ani posiadłości Arrela.

Córka Dawnego Świata [TOM I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz