Eira powoli uniosła powieki, mrużąc oczy w porannym blasku słońca. W jej jeszcze zamglonej snem głowie zaczął rozwijać się obraz poprzedniego wieczoru. Uśmiechnęła się mimowolnie na wspomnienie Willema. Mimo że spała zaledwie kilka godzin, zamiast spodziewanego zmęczenia czuła dziwną świeżość i wewnętrzne ciepło.
Przypominała sobie, jak po tańcu usiedli w cichym zakątku, gdzie przytłumiona muzyka splatała się z delikatnym szumem wiatru. Zaczęli rozmawiać, a słowa płynęły, jakby znali się od lat. Willem, z oczami błyszczącymi w świetle gwiazd, opowiadał o swoim życiu w Mudcairn. Kiedy wspominał dzieciństwo, pełne tajemniczych opowieści i zaginionych przedmiotów, jego głos przepełniała nostalgia, która sprawiała, że Eira chłonęła każde słowo. Czuła, jakby zaglądała w inny świat, pełen przygód i niebezpieczeństw, o jakich dotąd mogła tylko marzyć.
W pamięci wciąż rozbrzmiewał jego cichy śmiech i ironiczne uwagi, które raz po raz wywoływały u niej salwy śmiechu. Jego poczucie humoru było wyjątkowe - błyskotliwe, czasem z nutą złośliwości, ale zawsze sprawiające, że czuła się przy nim swobodnie. Nigdy wcześniej nie spotkała kogoś, kto słuchałby jej z taką uwagą. Nawet gdy opowiadała o zwykłych drobiazgach, jak jej dziecięce zainteresowanie legendami o magii, nie odrywał od niej wzroku, jakby każde jej słowo było fascynującą zagadką.
Przewróciła się na bok, przytulając poduszkę do piersi. Wspomnienie ich rozmowy rozjaśniało jej myśli niczym poranny blask. Sama nie wiedziała, co sprawiło, że zapragnęła otworzyć przed nim serce. Opowiedziała mu o ojcu, byłym żołnierzu, który nauczył ją sztuki walki, i o matce nieustannie wspierającej jej marzenia. Mówiła o Selirii - miasteczku zamkniętym na wszystko, co wykraczało poza jego pragmatyczną rzeczywistość. Tylko ona jedna wciąż wierzyła w magię, choć czasem i w jej serce wkradały się wątpliwości.
Były jednak sprawy, które zachowała dla siebie. Gdy rozmowa zbliżała się do tematu Cedrica, zaręczyn i jej ucieczki, zręcznie zmieniła wątek. Ukłucie winy, że nie była z Willemem całkowicie szczera, na moment zmąciło jej radość, lecz wiedziała, że jeszcze nie pora na pełną prawdę. Może kiedyś opowie mu wszystko.
Tymczasem pozwoliła sobie zatopić się w ciepłych wspomnieniach minionego wieczoru. Na samą myśl o jego życzliwym spojrzeniu i słowach pełnych troski, kąciki jej ust mimowolnie się uniosły. Zatracili się w rozmowie tak głęboko, że nie zauważyli, jak gwiazdy bladły na niebie, a pierwsze promienie słońca musnęły horyzont. Dopiero poranny chór ptaków i jaśniejące niebo uświadomiły im, że przegadali całą noc. Eira pamiętała ich wspólne zaskoczenie, gdy podnieśli wzrok i zobaczyli, jak świt maluje niebo odcieniami różu i złota.
Schodząc na dół, Eira od razu wyczuła zapach świeżo pieczonego chleba i aromatycznych ziół. W kuchni zastała Fanitię, która krzątała się przy śniadaniu, a ciepło bijące od pieca wypełniało całe pomieszczenie.
- Dzień dobry, kochana - przywitała ją zielarka z matczynym uśmiechem. - Jak się spało?
- Krótko, ale dobrze - Eira zajęła miejsce przy masywnym, drewnianym stole. W tym domu było coś szczególnego. Jakieś nieuchwytne ciepło, które sprawiało, że czuła się jak u siebie.
Fanitia postawiła przed nią talerz pełen jedzenia i usiadła naprzeciwko, przez moment przyglądając się jej z troską.
- Mam dla ciebie wiadomość - zaczęła. - Znalazłam kogoś, kto mógłby cię zawieźć na wschód.
Serce Eiry zamarło. Więc to już? Będzie musiała opuścić Arden szybciej, niż przypuszczała... A przecież dopiero co zaczęła odkrywać to miejsce, dopiero co poczuła...
CZYTASZ
Córka Dawnego Świata [TOM I]
FantasyPrzed siedmioma wiekami potężny czarodziej Thalor podjął decyzję, która na zawsze odmieniła oblicze świata - zapieczętował magię w tajemniczym klejnocie znanym jako Serce Talmhain. Jego czyn sprawił, że cała magia zniknęła z powierzchni ziemi, pozos...