Ciasne wnętrze wozu stawało się coraz bardziej duszące i klaustrofobiczne. Eira siedziała w nim już od kilku godzin, wtulona w twarde drewniane ściany. Ciężkie powietrze wypełniało przestrzeń, a jedyne światło sączyło się przez małe okienko, przez które z trudem dostrzegała przemykające krajobrazy i sylwetkę jeźdźca podążającego tuż obok.
Początkowo zbyt mocno pogrążona we własnych obawach, nie zwracała na niego uwagi. Dopiero gdy wóz podskoczył gwałtownie na wyboju, a jeździec pochylił się w siodle, coś w jego postaci przykuło jej spojrzenie. Ten charakterystyczny odcień włosów...
- Haen? - przysunęła twarz bliżej okienka.
Dziewczyna odwróciła głowę, a jej usta wykrzywił chłodny uśmiech triumfu.
- Gdzie jest Willem? - zapytała Eira.
Haen wydała z siebie pogardliwe parsknięcie.
- Willem? - powtórzyła z wyraźną drwiną. - On ma teraz ważniejsze sprawy na głowie. Wiesz, misja i te sprawy.
- Co masz na myśli? - Eira starała się panować nad głosem, lecz niepokój w jej sercu rósł, grożąc przytłoczeniem.
Haen spojrzała na nią z kpiną, jakby patrzyła na naiwne dziecko, które dopiero poznaje okrutne zasady świata.
- Naprawdę sądziłaś, że dla Willema jesteś ważniejsza niż misja? - jej zimny śmiech zburzył mury pewności Eiry. - Dla niego zawsze liczyło się tylko odnalezienie Serca Talmhain i przywrócenie magii. Nawet jeśli po drodze musi porzucić tych, na których mu rzekomo zależy.
Eira poczuła, jak coś w niej pęka - niewidzialna tarcza, którą zbudowała wokół swoich uczuć. Słowa Haen raniły ją niczym ostrza.
- Kłamiesz - syknęła, choć jej głos stracił dawną pewność.
- Naprawdę? - Haen nachyliła się bliżej, a w jej oczach czaiła się czysta satysfakcja. - To gdzie on teraz jest? Dlaczego cię nie ratuje? Willem zawsze był mistrzem w zdobywaniu zaufania. To część jego uroku. Ale gdy przychodzi co do czego, misja jest dla niego wszystkim. Tak jak dla jego ojca.
Eira odsunęła się od okienka. Serce waliło jej w piersi, a do oczu napłynęły łzy. Słowa Haen wywołały w niej wszystkie najgłębsze lęki i zasiały wątpliwości, których nie potrafiła odpędzić.
Wspomnienia same zaczęły napływać - pierwsze spotkanie w Arden, chwile bliskości, szepty i pocałunki. Teraz wszystko wydawało się odległe i zamglone. Czy to możliwe, że to wszystko było kłamstwem? Częścią planu? Przecież dopiero co wyznał, że czuje do niej coś więcej...
Zamknęła oczy, próbując się uspokoić, ale wątpliwości nie dawały się uciszyć. Nie chciała w to wierzyć. Willem, którego znała, nie mógłby jej tak skrzywdzić. A może jednak?
- Dlaczego mi to mówisz? - zapytała w końcu, patrząc prosto na Haen.
Dziewczyna wzruszyła ramionami z kpiącym uśmiechem.
- Bo zasługujesz na prawdę. Poza tym... - dodała, a jej twarz stężała w lodowatym wyrazie - lubię patrzeć, jak rozpadają się naiwne marzenia.
Eira odwróciła wzrok, nie mogąc znieść dłużej tej rozmowy. W głowie kotłowały się gniew, smutek i dezorientacja. Czy mogła komukolwiek jeszcze ufać? Siedziała w ciszy, analizując każde słowo i wspomnienie związane z Willemem. Szukała czegoś, co mogłoby zadać kłam słowom Haen, ale znajdowała tylko kolejne wątpliwości.
Gdy wóz wjechał na brukowane ulice Helder, nawet przez strach i niepewność przebiło się zdumienie. Przez okienko obserwowała mijane kamienice o bogato zdobionych fasadach, błyszczące w popołudniowym słońcu. Miasto tętniło życiem, a przechodnie przystawali, by przyjrzeć się konwojowi. Czuła się jak skazaniec prowadzony na egzekucję, choć przecież nie zrobiła nic złego.
CZYTASZ
Córka Dawnego Świata [TOM I]
FantasyPrzed siedmioma wiekami potężny czarodziej Thalor podjął decyzję, która na zawsze odmieniła oblicze świata - zapieczętował magię w tajemniczym klejnocie znanym jako Serce Talmhain. Jego czyn sprawił, że cała magia zniknęła z powierzchni ziemi, pozos...