☆ dwa

833 66 5
                                    

Po skończonych lekcjach, szczęśliwa, że nie było sprawdzianu z chemii, bo nauczycielka poszła na tygodniowe zwolnienie, udała się na parking i usiadła na murku. Wysłała SMS-a tacie, kiedy będzie, odpowiedział bardzo szybko, że za pięć, może siedem minut. Wsunęła telefon do torby i westchnęła, patrząc w przestrzeń. Jej myśli ponownie przejęła poranna sytuacja na korytarzu. Powiedziała sobie, że nie będzie się nim przejmowała, ale wiedziała, że tylko się oszukuje. Jak miała nie myśleć o tym chłopaku, skoro ciągle widziała go w śnie, a jeszcze teraz dowiedziała się, że on chodzi do tej samej szkoły? Maddie czuła ogromne pragnienie poznać go bliżej, mimo że ich pierwsze spotkanie nie przebiegło najlepiej.

- Calum - usłyszała nagle za sobą. Przestraszona, odwróciła się i zobaczyła osobę, o której właśnie rozmyślała. - Jestem Calum - wskoczył na murek, siadając obok niej. W jego ustach tkwił niezapalony papieros, włosy były w totalnym nieładzie, a sznurówka w lewym bucie zwisała niezawiązana. Serce Maddie zabiło mocniej. Nie miała pojęcia, jak się zachować. Z jednej strony dalej pamiętała, jak ją potraktował, ale no... tłumaczyła sobie tym, że był z kolegą, chciał się przed nim dobrze pokazać albo po prostu jest zwykłym dupkiem, z którym nie warto się zadawać. Maddie jednak, mimo wszystkiego chciała się z nim zaprzyjaźnić. Gdzieś w głębi serca wierzyła w to, że jest dobrym człowiekiem i że jeśli go pozna, dowie się także, dlaczego ciągle miewa takie same sny i nie może spać.

- Przepraszam za siebie... rano - dodał i spojrzał ukradkiem na dziewczynę.

- Nie szkodzi - odpowiedziała Maddie, poprawiając torbę na ramieniu. Wyjęła telefon. Jeszcze trzy minuty.

- Dlaczego chciałaś poznać moje imię? - Zapytał Calum, a dziewczynę zmroziło. Nie miała pojęcia, jak odpowiedzieć. Odchrząknęła i wzruszyła ramionami. Miała nadzieję, że chłopak odpuści i nie będzie więcej pytał. Tak też się stało. Cal wyciągnął zapalniczkę i podsunął ją do papierosa.

- Nie pal, ktoś cię przyłapie - zareagowała od razu Maddie, nie zastanawiając się nad słowami wypływającymi z jej ust. Dopiero, gdy Cal się zaśmiał i pokręcił głową jakby z politowaniem, zaciągając się papierosem, dziewczynie zrobiło się głupio.

- Spodziewałem się, że powiesz coś w stylu: to szkodzi twojemu zdrowiu, będziesz śmierdział, żadna laska cię nie pocałuje. Już nie raz byłem przyłapany - zmrużył oczy, wypuszczając dym przed siebie. Maddie zakaszlała i odsunęła się. Na parking wjechał jej tata, parkując kilkadziesiąt metrów dalej. Szatynka odetchnęła z ulgą i zeskoczyła na ziemię, poprawiając ponownie torbę. Odwróciła się jeszcze na chwilę i popatrzyła na Caluma.

- Tego nie musiałam mówić, bo każda z tych rzeczy już cię spotkała albo jest dopiero przed tobą - odpowiedziała mu i żwawym krokiem udała się do samochodu taty, wsiadając z przodu.

- Hej - przywitała się z ojcem, zapinając pasem.

- Witaj - kiwnął głową, patrząc ponad jej ramieniem. - Co to za chłopak? - Zapytał podejrzliwie.

- Nie wiem, przysiadł się, pytał, czy mam zapalniczkę - wymyśliła szybko, a następnie dodała: - Ale jak wiesz, nie palę, więc... - rozłożyła ręce, uśmiechając się.

- Grzeczna dziewczynka - skomentował tata, wyjeżdżając z parkingu. Maddie zaryzykowała spojrzeć na murek, ale Caluma już tam nie było. Przycisnęła głowę do szyby i wsłuchała się w muzykę płynącą z radia.

○○○

Dwadzieścia minut miejscu byli na miejscu. Pozostało znaleźć wolne miejsce na parkingu.

- Tam! - Krzyknęła Maddie, ale tata pojechał dalej. - No to klops.

- Za późno powiedziałaś - westchnął, rozglądając się uważnie dookoła. W końcu znalazł puste miejsce. - Mam iść z tobą?

- Nie, dzisiaj chcę sama - odpowiedziała Maddie, zostawiając torbę na tylnym siedzeniu.

- Poczekam tu na ciebie - tata uśmiechnął się, a dziewczyna wyskoczyła z samochodu i podążyła do szpitala. Tam w recepcji przywitała ją miłą, starsza pielęgniarka, pani Clanton. Maddie dobrze ją znała. Bardzo pomogła jej, gdy musiała zmierzyć się z ciężką sytuacją.

Wjechała windą na piąte piętro i udała się pod salę 216. Poprawszy ostatni raz niechlujnego kucyka, weszła do środka. Mama wyglądała bardzo dobrze, Maddie miała szczęście, że pielęgniarki w szpitalu dbały o nią.

- Hej mamuś - ucałowała jej policzek i usiadła na skraju łóżku, chwytając rodzicielkę za dłoń. - Pięknie dzisiaj wyglądasz, tak naprawdę to zawsze byłaś piękna. Dlatego nie lubiłam, jak mówisz, że jesteś brzydka i gruba. Co z tego, że masz trochę więcej ciała? Zawsze o siebie dbałaś, ćwiczyłaś, jadłaś zdrowe rzeczy. Myślę, że każda stukilogramowa albo i więcej ważąca kobieta może ci pozazdrościć ciała. A wiem, że tak się stanie, jak tylko się obudzisz. Kupimy sobie wystrzałowe kostiumy kąpielowe i pojedziemy nad morze...

Maddie mówiła dalej. Przychodziła do mamy kiedy tylko mogła. Zazwyczaj po szkole, ale czasem przed zajęciami, gdy szła na późniejszą godzinę. Lekarz powiedział jej, że mimo śpiączki warto, a nawet jest to wskazane rozmawiać z matką. Dziewczyna na początku czuła się bardzo dziwnie, nie wyobrażała sobie tego. Ale z czasem polubiła to. Żałowała tylko, że nie usłyszy odpowiedzi i przez to dużo płakała, gdy tata nie widział. Jednak cały czas żywiła nadzieję, że mama się obudzi i będzie, jak dawniej.

- I wiesz mamo? - Zagadnęła podekscytowana. - Opowiadałam ci o tym chłopaku, co mi się śni... Nie uwierzysz mi, ale on istnieje. Nawet chodzi do tej samej szkoły, co ja. Ma na imię Calum. Calum... Gdy tu szłam, cały czas powtarzałam jego imię w głowie. Sama nie wiem, czy powinnam się z nim zadawać. Pali - dodała ciszej, a potem kontynuowała: - Niby może przestać, ale czy zmieniłby się, gdybym mu to zaproponowała? Może mnie wyśmiać, bo niby jakim prawem żądam tego od niego? Ale on strasznie sobie szkodzi. Papierosy są okropne. Zresztą... pożyjemy, zobaczymy. Wszystko ci opowiem. I zaraz zmykam, jestem tu już dobre pół godziny. Tata czeka na dole, a ja mam lekcje do odrobienia. Kocham cię, bardzo mocno - wtuliła się w mamę, a potem zostawiła na jej czole pocałunek. - Niedługo znowu przyjedziemy.

Poprawiła jej złociste włosy i przygładziła kołdrę. Ostatni raz spojrzała na mamę i opuściła szybko szpital, czując jak w jej oczach gromadzi się coraz to więcej łez.


Wyszło dobrze, w następnym pojawi się Calum, poznamy bliżej ojca Maddie, mam już napisany kolejny, ale poczekam na jakieś komentarze :-) Buziaki!

He. // c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz