☆ sześć

712 58 5
                                    

   Ku jej ogromnemu zdziwieniu przespała całą noc. Nie obudziła się, jak zwykle dotąd. Ciągle się zastanawiała, jak to możliwe. Ale jej radość była nie do opisania. Umyła się, założyła dżinsy, jakiś sweter, zgarnęła plecak i ostrożnie zbiegła na dół. Bała się, że natrafi na ojca. I rzeczywiście zobaczyła go. Tyle że spał twardo na kanapie w salonie. Maddie podejrzewała, że gdyby krzyknęła głośno i tak by się nie ocknął. Nie chciała jednak próbować.

   Przyszykowała sobie śniadanie i wyszła z domu, zamykając drzwi na klucz. Ledwo podeszła do przystanku, przyjechał autobus.

   Lekcje minęły bardzo szybko. Dodatkowo klasa Maddie została zwolniona z ostatniej lekcji. Tradycyjnie, zasiadła na murku.

- No, nie pomyliłem się - usłyszała znajomy głos za sobą i nim się obejrzała Calum zasiadł obok niej.

- Skończyłeś już lekcje?

- Nie, ale pomyślałem, że będzie ci miło, jak dotrzymam ci towarzystwa - uśmiechnął się do dziewczyny, która kiwnęła lekko głową.

- Mimo wszystko nie powinieneś zawalać lekcji.

- WF. I tak miałem zwolnienie.

- Co ci dolega, hm? - Zapytała z uśmieszkiem.

- Problemy z sercem.

- Och. Naprawdę?

- Taka jedna dziewczyna zawróciła mi w głowie, a serce ciągle bije szybciej na jej widok - wyznał, obserwując uważnie wyraz twarzy Maddie, która zarumieniła się i odwróciła głowę, by ukryć zaczerwienione policzki. - Tylko nie wiem, co na to ta dziewczyna.

- A co jak ona ma podobnie? - Zaryzykowała spojrzenie na Caluma.

- Byłbym przeszczęśliwy.

- Jakoś nie widać - mruknęła Maddie, a Cal na zawołanie wyszczerzył się, a potem zeskoczył i zaczął przed dziewczyną wariować, skakać z radości, krzyczeć coś. Dziewczyna nie potrafiła powstrzymać się od śmiechu. Gdy Calum skończył, położył dłonie na udach Maddie i spojrzał jej w oczy.

- Dasz się zaprosić na spacer?

- Teraz?

- Teraz.

- Ale mój tata...

- Nie niszcz tej chwili - chłopak zacisnął oczy. - Zadzwoń do niego.

- I co mu powiem?

- Że musisz się pouczyć na jakiś tam sprawdzian. Proszę.

- Okay - uległa Calumowi i wyciągnęła telefon, który cały czas trzymała blisko siebie w kieszeni swetra. Tata odebrał po drugim sygnale.

- Hej - zaczęła niepewnie.

- Cześć, co jest? Nie powinnaś mieć teraz lekcji?

- Zwolnili nas, nauczyciel musiał pilnie wyjść ze szkoły.

- A, to ja...

- Słuchaj tato - westchnęła, a Cal ścisnął jej rękę. Poczuła się pewniej. - Mogłabym pójść do koleżanki, chcemy się pouczyć na jutro?

- Nie, powiedziałem ci coś wczoraj...

- Obiecuję, że będę miała telefon przy sobie i nie wrócę późno. Proszę cię.

- Jak ma na imię koleżanka?

- Ca... Camille - mało brakowało, a zdradziłaby imię chłopaka.

- Nie znam.

- Z równoległej klasy. Może jeszcze rozmiar stopy i nazwisko rodowe matki podać?

He. // c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz