☆ osiemnaście

299 36 11
                                    

   W pokoju nastąpiła niezręczna cisza. Tata powoli puścił Maddie i odsunął się od niej.

- Tata... - zaczęła dziewczyna. – Zabronił mi się spotykać z pewnym chłopakiem i trochę się o to kłóciliśmy. Był zły.

- Dlaczego John? Przecież Maddie ma prawo się z kimś spotykać – kobieta podeszła do córki i przytuliła ją do siebie. – To ten chłopak, który tu był?

- Był tu?! – Tata się wściekł.

- Przestań. Pozwól im być razem.

- Zastanowię się – bąknął pod nosem i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

- Maddie, posłuchaj kochanie... - Alice stanęła naprzeciwko córki i odgarnęła z jej twarzy zaplątane kosmyki włosów. – Czy coś jeszcze działo się między wami, kiedy mnie nie było?

- Co masz na myśli mamo?

- No nie wiem... Zabronił ci czegoś, dał szlaban... uderzył?

- Nie, no coś ty! – Zaprzeczyła od razu i odwróciła się, zaciskając oczy. Było jej strasznie przykro, że musi okłamywać mamę. Najchętniej powiedziałaby wszystko... że tata ją zgwałcił, szarpał, zabraniał spotykać się z Calumem, nawet mówił, że mama się nie wybudzi ze śpiączki, ale nie była gotowa. I bała się. Jakie miała dowody na to? Tata zapewne zaprzeczyłby wszystkiemu, a potem Maddie miałaby poważne problemy, bo o tym powiedziała.

   Nastolatka była w rozterce. Czuła, że już dłużej nie utrzyma tego ciężaru na plecach. Ale musiała jakoś dać radę. Dla mamy.

   I nawet ucieszyła się, że ta nie drążyła dalej tego tematu. Zresztą... zawsze taka była. Nie lubiła się kłócić i wierzyła we wszystko, co kto powiedział. Chyba nie za bardzo udawało jej się wyczuć, kiedy ktoś kłamie. Maddie nie raz wiele na tym zyskiwała.

   Nagle poczuła silną chęć, by przytulić się do matki. Obróciła się i migiem znalazła w jej ramionach.

- Maddie...

- Nie masz się o co martwić. Przepraszam, że się kłóciliśmy.

- Nie. To tata powinien cię przeprosić. Mam wrażenie... że kiedyś mieliście ze sobą lepsze stosunki. Mam rację?

- No trochę. Wiesz... spędziłam tyle czasu z tatą, wystarczy. Teraz mam ciebie. Kocham cię.

- Ja ciebie też. Kładź się już spać, bo jutro nie wstaniesz do szkoły.

- Mamo... - jęknęła.

- Już, raz, dwa. Dobranoc! – Kobieta pożegnała się i wyszła. Maddie jednak wcale nie zamierzała iść spać. Odczekała trochę i kiedy była pewna, że rodzice już śpią, ubrała się i wymknęła z domu. Było chłodno i ciemno, ale dziewczynie to nie przeszkadzało. Długi, orzeźwiający spacer był idealną okazją do wielu przemyśleń. Chciała również zajść do Caluma, ale nie wiedziała, czy powinna. Kręciła się chwilę pod blokiem, gdzie mieszkał, aż w końcu weszła do klatki. Od razu zrobiło jej się cieplej, że aż zaryzykowała zapukać do Caluma. Bardzo szybko jej otworzył.

- Maddie, wow... - zaczął.

- Wiem, nie w porę, ale mogę wejść?

- Jak nie w porę? Wchodź! I tak jestem sam.

- Gdzie twoi rodzice? – Zapytała Maddie, zdejmując kurtkę.

- Zrobię nam herbaty, chodź do kuchni.

- Okay – dziewczyna udała się we wskazane miejsce i usiadła przy stole.

- Rodzice pojechali do siostry, jest w szpitalu.

- Ojej, co się stało? Ciepło tu u ciebie – powiedziała, zdejmując sweter, jednocześnie zasłaniając siniaka, który powstał po dzisiejszej kłótni z ojcem.

- Jest w ciąży i pojawiły się jakieś komplikacje. Rodzice pojechali do niej tym bardziej, że już niedługo ma rodzić.

- Chłopiec czy dziewczynka?

- Dziewczynka.

- Super, będziesz wujkiem – uśmiechnęła się. – Ale nie mówiłeś mi, że masz siostrę...

- A jakoś tak nie wyszło – wzruszył ramionami, siadając przed Maddie i podsuwając jej kubek z herbatą.

- A ja wiem nawet dlaczego. Przeze mnie. Ciągle byłam tylko ja i moje kłopoty – objęła dłońmi kubek i upiła pierwszy łyk.

- Nie mów tak. Na dowiedzenie się wszystkiego będziemy mieli dużo czasu – pochylił się bardziej do przodu i złapał dziewczynę za ręce.

- Czyli dalej chcesz być ze mną? – Zapytała nieśmiało.

- No pewnie, dlaczego miałoby być inaczej? Oj, Maddie – pokręcił głową z uśmiechem, ale momentalnie jego wyraz twarzy bardzo się zmienił. – Co to za siniak?

- A, to – schowała ręce pod stołem i zgarbiła się. – Uderzyłam się.

- Kiedy?

- Kilka dni temu... jakoś tak.

- Czemu tego nie zauważyłem?

- Czy to ważne? Wiesz... chyba będę się zbierać – sięgnęła po sweter i szybko go założyła, wstając. – Dziękuję za...

- Hej, nigdzie nie pójdziesz – również Calum się podniósł i złapał dziewczynę w talii. – Proszę Maddie... zostań.

- No dobrze – powiedziała bardzo cicho i nieśmiało przytuliła się do chłopaka, zamykając oczy. Od razu zrobiło jej się lepiej.

- Nie chcę pytać... - odezwał się po chwili Cal. – Ale to przez twojego ojca? Prawda?

- Nie uwierzysz mi, ale pokłóciliśmy się po prostu. Ścisnął mnie mocniej za rękę i stało się.

- Mam taką nadzieję, że było jak mówisz. Nie darowałbym sobie, jakby on ci coś zrobił.

- Przecież to mój ojciec, nie mógłby mnie skrzywdzić... - szepnęła. Nie chciała już o tym rozmawiać. Nie dość, że okłamywała Caluma, to jeszcze samą siebie. Czuła się z tym okropnie.

- Weź herbatę, pójdziemy do mojego pokoju, usiądziemy.

   I tak siedzieli, na łóżku chłopaka, oparci o ścianę, wtuleni w siebie, zakryci grubym i ciepłym kocem.

- Maddie, nie chcę psuć tej chwili... - zaczął Calum i wypuścił głośno powietrze. Dziewczyna uniosła głowę i popatrzyła na chłopaka.

- No to nie psuj – uśmiechnęła się.

- Ale muszę to wiedzieć. I odpowiedz mi szczerze, okay?

- W porządku.

- Bo przez to, że się spotykaliśmy miałaś problemy z ojcem. Czy on zrobił ci coś jeszcze?

- Mówiłam ci już – westchnęła, sięgając po herbatę. – Nie. Nie chcę o tym rozmawiać. Zostawmy to. Chcę teraz cieszyć się tobą, tym, że tutaj jesteśmy. Razem – spojrzała na niego i przyłożyła dłoń do jego policzka.

   Czuła się wyśmienicie w towarzystwie Caluma. Nie była skrępowana. Wiedziała, że on jej nie skrzywdzi. A ona nie chciała krzywdzić jego... wyjawiając mu bolesną prawdę o czynie jej ojca.

- Zależy mi na tobie – wyjawił, przysuwając się do Maddie jeszcze bliżej. Ich czoła i nosy stykały się ze sobą. Dziewczyna uśmiechając się pocałowała chłopaka.


Mam napisane kolejne rozdziały, od Waszej aktywności zależy, kiedy się pojawią :) I uwaga, rozkręcamy trochę akcję. 

Do następnego xxx

He. // c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz