☆ dziesięć

544 53 20
                                    

   Wrócił się. Chciał przeprosić Maddie. Jednak gdy tylko zatrzymał się przed furtką domu szatynki, zmienił swoje zdanie. Przypomniał sobie zachowanie ojca dziewczyny i jej wielokrotne prośby. Z ciężkim sercem cofnął się i skierował w stronę mieszkania. Gdyby wiedział, co się stanie, na pewno by zawrócił. Ale nie można go winić. Czy Calum mógłby pomyśleć, że tata Maddie zamierza zgwałcić własną córkę? Nie było możliwości, by coś tak karygodnego przyszło mu do głowy. Przecież ojcowie dbają o swoje córki...

   Maddie natomiast nie mogła wyzbyć się poczucia, że jest brudna i beznadziejna. Nie potrafiła wyjść spod prysznica. Przestała liczyć, który to już raz się myje. Szorowała swoje ciało, zdarła nawet skórę na ramieniu. Jednak najbardziej przejmowała się tym, że boli ją tam... Bała się i nie umiała na siebie patrzeć. Owinęła się ręcznikiem i usiadła na dywaniku. Wylewając kolejne łzy, kołysała się w przód i tył. Przestała myśleć. W tamtym momencie nic się nie liczyło, a jedyne, co miała ochotę zrobić... to się zabić. Obraz ojca pochylającego się nad nią nie chciał zniknąć, odejść, rozpłynąć się. Ciągle go widziała, jak sprawia jej ból, jak rani jej ciało.

   Mimo wszystko wiedziała, że nie może się zabić, bo musi zaczekać na mamę, aż ta wybudzi się ze śpiączki. Cokolwiek miałoby się zdarzyć potem... musiała zostać.

   Nie miała jednak pojęcia, jak długo wytrzyma z ojcem pod jednym dachem. Ma udawać, że nic się nie stało? Przecież dużo się stało! Została skrzywdzona i to przez osobę, która powinna ją przed tym chronić.

   Znienawidziła ojca. Nie był już jej ojcem.

   Łzy w końcu przestały spływać po policzkach. Maddie wstała, nie patrząc na swoje odbicie, wytarła się, zakleiła plastrem ranę na ramieniu i przebrała się. Przystawiła ucho do drzwi i odczekała chwilę, upewniwszy się, że taty nie ma na korytarzu. Przekręciła zamek i migiem pobiegła do swojego pokoju, zamykając się w nim. Dla pewności przystawiła do drzwi komodę, którą udało jej się przesunąć. Zatopiła się pod kołdrą, biorąc wcześniej także koc. Wydawać by się mogło, że Maddie powinno być ciepło, a wręcz gorąco. W rzeczywistości, dziewczyna cały czas się trzęsła, próbując zignorować nieprzyjemne uczucie, które odzywało się między nogami. Dalej to do niej nie docierało. Że tata to zrobił. Że odebrał jej ten pierwszy raz, który powinien być zarezerwowany dla ukochanego chłopaka. Im intensywniej myślała, tym mocniej ją to bolało, łzy ponownie dały o sobie znać.

   Maddie została z tym sama. Nie było mamy ani Caluma ani jakiejkolwiek innej osoby, która mogłaby pomóc. Gdy tak leżała, jedyne pytanie, jakie w kółko przewijało się w jej głowie brzmiało dlaczego? Dlaczego on to zrobił? Co myślał, gwałcąc mnie?

   Nie spała. Na chwilę co prawda udało jej się przymknąć oczy, ale zaraz pojawił się sen w roli głównej z Calumem i Maddie szybko ocknęła się, przestraszona. Na początku było dobrze - spotkali się, rozmawiali, ale potem... Cal próbował pocałować dziewczynę. Nachylił się w jej stronę, a wtedy Maddie doznała szoku, bo ujrzała twarz ojca. Złapał ją za ramiona i przymierzał się do tego samego.

   Wiedziała, że już się od tego nie uwolni.

○○○

   Nastała sobota. Z rana zaczęło padać. Pogoda za oknem idealnie współgrała z nastrojem, jaki towarzyszył nastolatce. Leżała nieruchomo w łóżku i wyglądała przez okno. Liczyła krople, a potem obserwowała strugi deszczu, które goniły się po szybie. Przez moment zapragnęła być jak one. Spaść z chmur, a potem rozpłynąć się.

   Nie spoglądała na zegarek, wolała nie wiedzieć, która godzina. Chciała spędzić w łóżku sobotę, a następnie niedzielę. Lepiej byłoby przestać żyć, ale obiecała, że tego nie zrobi. Tak więc pozostało jej zaszyć się w pokoju. Chociaż tam czuła się bezpiecznie, no i ojciec nie miał wstępu... A przynajmniej tak sądziła.

I znowu dostałam weny w toalecie... dziękuję za wszystko ♥

He. // c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz