☆ osiem

614 56 9
                                    

Mimo że Maddie bardzo chciała spać nie zmrużyła ani na chwilę oka. Myślała cały czas o ojcu, zastanawiała się, dlaczego tak bardzo się zmienił. Odtwarzała w myślach czwartkowy wieczór. Czyżby to ona zawiniła? A może tata miał gorszy dzień?

No nie.

Nie miał prawa się tak zachować. Maddie nabierała coraz większego przekonania, że tata po prostu chce zamknąć ją pod kloszem i zabronić jakichkolwiek kontaktów z innymi. W każdej osobie widział potencjalnego wroga, który mógłby ją skrzywdzić.

Ale Maddie nie chciała tak żyć! Pragnęła jak inni spotykać się z ludźmi z klasy, chodzić do kina, na spacery, na zakupy. Co jednak najważniejsze, miała dość ciągłej kontroli ze strony ojca. Nie dość, że codziennie odbierał ją ze szkoły, niegdyś zabraniał gdziekolwiek wychodzić, to teraz jeszcze wydzwaniał co pewien czas, by wiedzieć, co Maddie robi.

Dziewczyna nie poznawała swojego taty. Bała się, że jeszcze trochę a całkowicie go znienawidzi.

Postanowiła nie iść do szkoły. I tak czuła się beznadziejnie. Była zmęczona, nie miała na nic ochoty. Tym bardziej na naukę i przebywanie wśród innych uczniów. Tata wyszedł do pracy, więc została sama. Przygotowała sobie śniadanie i zaszyła się w pokoju.

W jej głowie niespodziewanie pojawił się Calum. Nie chciała wiedzieć, co sobie pomyślał, gdy ojciec zjawił się wczoraj pod jego drzwiami. Maddie w ogóle nie mogła pojąć, że tata posunął się do czegoś takiego! Aż do tego stopnia jej nie ufał? Całe szczęście, że Cal nazmyślał coś, że jest bratem rzekomej Camille. Inaczej to byłby koniec.

Dla Maddie i tak był. Nie sądziła, że po tej akcji Calum będzie jeszcze chciał się z nią spotykać. Co prawda myliła się, ale jak ktoś coś sobie ubzdura, to potem ciężko się przestawić.

Postanowiła oderwać się od natłoku tych wszystkich myśli i uruchomiła komputer. Wybrała ulubione, wesołe piosenki i zaczęła ich słuchać. Humor nieco się jej polepszył. Zdecydowała się odwiedzić mamę, skoro wczoraj nie mogła tego zrobić. Ubrała się, zabrała torbę i ruszyła do szpitala. Idąc korytarzem natrafiła na panią Clanton.

- Witaj Maddie - kobieta uśmiechnęła się ciepło.

- Dzień dobry - odwzajemniła uśmiech, zdejmując płaszcz. - Dalej bez zmian, prawda?

- Prawda, ale nie poddajemy się. Mama się obudzi, zobaczysz - zapewniła pani Clanton, ściskając lekko dłoń dziewczyny.

- Wierzę w to ogromnie.

- A ty nie w szkole?

- A, no nie. Wycieczka do kina, a że oglądałam już film, na który mieliśmy pójść, stwierdziłam, że sobie odpuszczę - wyjaśniła spokojnie. Po raz kolejny była zaskoczona tym, jak łatwo i szybko skłamała. To nie było w porządku, ale czuła, że pani Clanton mogłaby kazać jej iść do szkoły, czego naprawdę nie chciała.

- Ach, rozumiem. No to leć do mamy, ja muszę iść. Do zobaczenia.

- Miłego dnia, do zobaczenia - pożegnała się grzecznie i poszła do mamy. Gdy tylko ją zobaczyła, przytuliła się do niej i mimo że nie chciała, zaczęła płakać.

- Mamo, ja tak strasznie cię proszę... Wróć do nas, do mnie, potrzebuję cię. Z tobą wszystko było prostsze, łatwiejsze. Tata bardzo się zmienił, nie jest już taki sam, jak kiedyś. Dlatego błagam... To zależy od ciebie, ale wiem, wiem mamo, że chcesz wrócić, więc po prostu to zrób. Gdybyś tu była... nie płakałabym teraz. Doradziłabyś mi co mam zrobić w związku z Calumem. Ale po prostu zgarnęłabyś mnie w ramiona, tuliła i głaskała po włosach. Brakuje mi cię mamo. Teraz tak strasznie to odczułam - powiedziała cichutko i ułożyła głowę na brzuchu rodzicielki. Nie wytrzymała jednak długo i wybiegła z sali, zalana łzami. Chciało jej się krzyczeć. Ale jedyne co mogła, to płakała...

He. // c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz