☆ siedemnaście

282 30 9
                                    


   Dziadkowie przybyli punktualnie. Maddie bardzo się cieszyła, bo dawno się nie widzieli. Babcia z dziadkiem mieszkali daleko, w odwiedziny nie przyjeżdżali często, a jak mama zapadła w śpiączkę najczęściej zjawiali się u niej w szpitalu wtedy, gdy nie było tam Maddie czy jej ojca. Mijali się.

   Tak więc to było pierwsze spotkanie od wypadku.

- Alice, kochanie! – Wykrzyknęła od razu babcia, zostawiając torby i podbiegła, by przytulić córkę. Nie obyło się bez łez i długiego przytulania.

- Dobrze cię widzieć – odezwał się dziadek i również utulił mamę Maddie.

- Maddie, ależ wyrosłaś! Piękna już kobieta z ciebie jest. Chodź, niech cię przytulę.

- Nie przesadzaj babciu... Sto lat tak w ogóle! Jak się czujesz?

- Dziękuję. Nie najgorzej, coś tam tylko nogi odmawiają posłuszeństwa.

- Oj mamo, byłaś u lekarza...?

   Po serdecznym przywitaniu, wyściskaniu cała rodzina przeszła do salonu i usiadła przy dużym, zastawionym różnymi smakołykami stole.

- Nie musiałaś tyle robić Alice – powiedziała babcia, przyglądając się temu, co mama ugotowała. – Ja też wam trochę przywiozłam.

- Nie trzeba było mamo.

- Ależ tak, trzeba było. Domowe jedzenie, od babci jest najlepsze.

- Lepiej powiedz córeczko, jak się czujesz? Jak badania? Wszystko dobrze? – Wtrącił się dziadek.

- Tak, czuję się świetnie. Jutro mam wizytę u lekarza, ale po ostatniej dowiedziałam się, że jest wszystko dobrze.

- Bardzo się cieszymy. Nawet nie wiesz, jak się ucieszyliśmy, kiedy do nas zadzwoniłaś. Na początku nie dowierzaliśmy, że to ty dzwonisz – zaśmiała się babcia.

- A taki wam numer wywinęłam... - mama uśmiechnęła się dumnie.

- A co ty taki przygaszony John? – Odezwała się babcia po chwili ciszy. Tata uniósł głowę znad talerza i uśmiechnął się słabo.

- Zmęczony... po pracy.

- Tak trochę się wprosiliśmy chyba...

- Nie, mamo, nieprawda. Bardzo dobrze, że przyjechaliśmy. Długo się nie widzieliśmy – odpowiedział cicho, ale stanowczo. Maddie uważnie przyglądała się ojcu i widziała, że wcale nie jest zadowolony wizytą teściów. Zresztą... nigdy za sobą nie przepadali, szczególnie babcia z tatą.

- Jedzmy! – Wtrąciła ze śmiechem mama. – Tyle tego przygotowałam. Ktoś to musi zjeść, prawda?

- Ale mam nadzieję, że nie zrobiłaś deseru, bo ja przywiozłam pyszne ciasto.

- Wiedziałam, że coś upieczesz, więc ja nic nie zrobiłam.

- I bardzo dobrze! Maddie, słoneczko... opowiadaj, co u ciebie.

- Dobrze, teraz to nawet wspaniale, gdy mama jest z powrotem do domu.

- Tęskniło się, co? – Zapytał dziadek.

- Nawet nie wiesz jak bardzo.

- Oj kochanie – mama przytuliła dziewczynę do siebie i pocałowała w czoło.

- Jak tam w szkole?

- W porządku, dobrze się uczę.

- A jakiegoś chłopaka to ty masz? – Zapytała uśmiechnięta babcia.

- No właśnie? – Niespodziewanie wtrącił się tata. Maddie mocniej zabiło serce. Tata wciąż nie dawał za wygraną w tej kwestii. Nastolatka myślała, że oszaleje. Niby taki cichociemny, a jak wyłoniła się ta sprawa, to od razu się odezwał. Co za cham!

- Nie – odpowiedziała krótko. – Przepraszam, muszę do toalety.

Przechodząc do łazienki, szepnęła do taty:

- Nie twój interes.

   Reszta wieczoru minęła spokojnie, nie było już żadnych zawstydzających czy tym podobnych pytań. Rozmowa przebiegała bardzo dobrze.

- Pójdę po jeszcze kawałek twojego ciasta babciu. Pyszne – zakomunikowała Maddie. – Ktoś chce? – Kiedy nikt się nie odezwał ruszyła do kuchni. Tuż za nią poszedł jej tata.

- Czyli cały czas mnie okłamywałaś – szepnął stając obok niej.

- Nie. Jedynie dałam ci do zrozumienia, żebyś nie interesował się moim życiem.

- Mam do tego prawo, jesteś moją córką, a ja twoim ojcem.

- Gówno prawda. I wiesz, co ci powiem... Żałuję, że jesteś moim ojcem. Na to miano trzeba sobie zasłużyć – powiedziała wprost. Poczuła się pewnie i nie miała żadnych, nawet najmniejszych oporów, by to zrobić. Byli dziadkowie i mama, więc tata nie mógłby jej skrzywdzić.

- Maddie! – Zareagował, łapiąc dziewczynę za rękę. Szatynka spojrzała wprost w oczy ojca.

- Co tam debatujecie? – W kuchni zjawiła się mama. Tata puścił rękę córki, ale dalej patrzyli sobie w oczy. Choć ta chwila trwała zaledwie chwilę, Maddie miała wrażenie, jakby minęło znacznie więcej, kiedy tak wpatrywali się w siebie.

- Tata jednak skusił się na ciasto – odpowiedziała i dopiero odwróciła głowę, uśmiechając się szeroko do mamy.

- No proszę – kobieta zaśmiała się i podeszła do męża, tuląc się do jego ramienia.

   Przed 10 dziadkowie pożegnali się i wyszli z domu. Mama poszła z nimi, by ich odprowadzić. Maddie w tym czasie wróciła do siebie do pokoju. Przez okno dziewczyna słyszała, jak mama jeszcze rozmawia z babcią i dziadkiem. Widocznie nie mogli pożegnać się tak szybko.

   Maddie szykowała ubrania na jutro do szkoły, gdy do jej pokoju wszedł tata. A to nie zwiastowało niczego dobrego.

- To on cię tak zmienił? Nastawił przeciwko mnie?

- Nie rozumiem...

- No ten chłopak, do którego tak zaparcie nie chcesz się przyznać.

- To ty sam do tego doprowadziłeś.

- Ja cię zmieniłem? Gówniaro. Jestem twoim ojcem, dzięki mnie masz, gdzie mieszkać, co jeść i jeszcze tak się do mnie odzywasz? – Przybliżył się do dziewczyny i złapał ją za rękę, mocno szarpiąc. – Nie poznaję cię...

- A ja ciebie! Po tym, co mi zrobiłeś, masz jeszcze czelność mówić takie słowa?

- Co takiego zrobił ci tata? – Niespodziewanie w pokoju zjawiła się mama, mocno zaskoczona kłótnią między mężem a córką.


Proszę Was o komentarze. Do następnego xxx

He. // c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz