☆ dwadzieścia dwa

144 19 20
                                    

   Piątek ósmego listopada Maddie zaczęła w bardzo złym stanie. Przede wszystkim nie mogła zasnąć, nadmiar nie myśli nie pozwalał jej odpocząć. Kiedy się obudziła, poczuła, że jest jej bardzo gorąco. Wstała i poszła do łazienki. Przeraziła się, widząc swoje odbicie w lustrze. Zaspane oczy, czerwone policzki. Dotknęła dłonią czoła. Gorące. Wróciła do pokoju i opatuliła się swetrem.

- Cześć Maddie – do drzwi zapukała mama.

- Wejdź proszę.

- Ale ty marnie wyglądasz, dziecko.

- Chyba się przeziębiłam.

- Wskakuj do łóżka, zaraz przyniosę jakieś lekarstwa i gorącą herbatę.

- Nie... Sama pójdę.

- Kładź się.

- Ale...

- Maddie, proszę. Zrozumiałam coś. Przez tą sprawę z tatą zapomniałam kompletnie o tobie, że muszę się tobą zająć, zaopiekować i że ty też w jakiś sposób to przeżywasz. Dlatego muszę się zrehabilitować i zacznę od tego. Połóż się. Mierzyłaś temperaturę?

- Jeszcze nie.

- Okay, zaraz to zrobisz.

   Szatynka ułożyła się wygodnie w łóżku i zamknęła na chwilę oczy. Kwadrans później przyszła mama, z termometrem, lekarstwami i jedzeniem.

- Zmierz temperaturę. Tutaj masz lekarstwa i herbatę. Prześpij się potem. Ja muszę na godzinkę wyskoczyć na miasto.

- Tylko wracaj szybko.

- Dobrze – mama uśmiechnęła się. Tego u niej brakowało.

   Maddie zjadła ile mogła, wypiła herbatę, połknęła co trzeba i położyła się na boku z nadzieją, że zaśnie. Chwyciła jeszcze telefon, by zobaczyć, czy nie dostała jakiś wiadomości.

✉ Od Calum, godz. 07:54 Piszę już nie wiem którą wiadomość, a Ty tak po prostu mnie olewasz. To nie jest miłe. Wiem, co się stało wczoraj, ale chyba możesz mi cokolwiek odpisać.

✉ Do Calum, godz. 07:56 Przepraszam. Jestem chora, nie będzie mnie dziś w szkole.

   Wyłączyła telefon i go odłożyła. Zasnęła. Przebudziła się przerażona, kiedy śnił się jej Calum. Tym razem bezskutecznie próbowała go dogonić, ale jego sylwetka ciągle się oddalała aż w końcu zniknęła w powietrzu. Potem nastała ciemność
i dziewczyna ocknęła się.

- Maddie, wszystko w porządku? – Spytała mama, siedząca na skraju łóżka.

- O mamo, wróciłaś.

- Tak. Właśnie miałam cię obudzić byś zjadła i wzięła lekarstwa. Coś ci się śniło, mam rację?

- Już nawet nie pamiętam co dokładnie – skłamała. - Która godzina?

- Dochodzi pierwsza.

- Ojej, tak długo spałam? – Maddie przełożyła się na plecy, a jej mama jeszcze bardziej przykryła ją kołdrą.

- Ale to dobrze, musisz odpoczywać. Zjesz coś?

- Tak, jestem głodna.

- No i świetnie. Zaraz wracam.

   Szatynka zjadła, łyknęła tabletki i chwyciła książkę do poczytania.

- Posłuchaj Maddie... - mama zatrzymała się przy drzwiach. – Idę jutro zobaczyć się z tatą. Pójdziesz ze mną?

He. // c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz