Mknęła jak wiatr wąskimi, krętymi ścieżkami Selirii. Wiatr igrał z jej włosami, rozrzucając kasztanowe kosmyki, które w słonecznym blasku lśniły jak miedziane nici. W oczach błękitnych jak letnie niebo, czaiła się ciekawość widoczna w każdym uważnym spojrzeniu, którym otaczała mijane zakątki.
Skórzane spodnie, idealnie skrojone, opinały jej nogi, a biała koszula z podwiniętymi rękawami odsłaniała smukłe przedramiona. Całość dopełniał skórzany pas zdobiony mosiężnymi klamrami, subtelnie grawerowanymi w finezyjne liście, a przeszywany czerwoną nicią gorset podkreślał talię, wnosząc nutę drapieżności, która harmonizowała z delikatnymi rysami jej twarzy. W rękach trzymała starannie oprawioną księgę, której złocona skóra lśniła w promieniach, ujawniając misternie wyryte symbole oraz szmaragdowe kamienie zdobiące rogi oprawy.
Stojące wzdłuż drogi domy, pokryte ciemnymi dachówkami, tworzyły malowniczy krajobraz Selirii. Ich fasady pokryte fioletowymi kaskadami glicynii wyglądały jak delikatne wodospady, które spływały w dół i wypełniały powietrze słodkim zapachem. Kamieniste ulice, wygładzone przez lata użytkowania, lśniły w słońcu, które przemykało przez splatające się wysoko gałęzie drzew. Naturalne sklepienie z liści tworzyło wytchnienie od promieni, zapewniając przechodniom przyjemny cień.
Kiedy dziewczyna dotarła na centralny plac, ujrzała widok jak z dawno zapomnianej opowieści. Otaczające go małe sklepy i warsztaty tętniły życiem, wypełnione dźwiękami stukających młotków, skrzypiących pił i brzęku metalu, które mieszały się z gwarem rozmów i śmiechem. W witrynach znajdowały się ręcznie robione meble, biżuteria o błyszczących detalach i kolorowe tkaniny, każda z nich wykonana z wyjątkową starannością.
Pośrodku placu wznosiła się altana z ciemnego, misternie rzeźbionego drewna, opleciona bluszczem, którego liście przybierały różne odcienie zieleni w zależności od kąta padania promieni słońca. Lampiony, zawieszone na dachu, drżały lekko na wietrze, a ciemne, glazurowane dachówki błyszczały jak łuski pradawnego smoka. Altana, miejsce festynów i ważnych zgromadzeń, była sercem Selirii. Miejscem utkanym ze wspomnień, które jak duchy unosiły się w powietrzu, przypominając o bogatej historii tego spokojnego miasteczka.
Gdy dziewczyna zbliżała się do altany, zauważyła grupkę dzieci, które czekały wyraźnie zniecierpliwione. Ich twarze rozjaśniały uśmiechy, a spojrzenia przepełniała ekscytacja. W momencie, gdy jej sylwetka pojawiła się na horyzoncie, dzieci pobiegły w jej stronę z radosnymi okrzykami. Tupot ich małych stóp, odbijający się od kamiennej nawierzchni, przypominał dudnienie bębnów.
Dziewczyna przycisnęła książkę do piersi, uśmiechając się szeroko do swoich młodych słuchaczy.
- Eira! Spóźniłaś się! - zawołała jedna z dziewczynek, stając z rękami na biodrach, a jej rude loki podskoczyły, kiedy tupnęła nogą z udawaną złością.
Zatrzymując się przed nimi, Eira oparła dłonie na kolanach i wzięła głęboki oddech.
- Przepraszam, kochani - powiedziała, prostując się i poprawiając książkę w ramionach. - Musiałam uratować kilka małych kotków przed wielkim, złośliwym psem!
Na te słowa dzieci wymieniły sceptyczne spojrzenia, a na twarzy dziewczyny pojawił się psotny uśmiech.
- A może... musiałam złapać uciekające kury z zagrody Margarety! - dodała, wymachując rękami, jakby właśnie goniła niewidzialne ptaki.
Dzieci zachichotały, ale wciąż patrzyły na nią wyczekująco. Eira pochyliła się ku nim, przybierając tajemniczy wyraz twarzy i zniżyła głos do szeptu.
- Albo... spotkałam gadającą wiewiórkę, która zgubiła orzecha i potrzebowała pomocy w poszukiwaniach.
Widząc ich zaskoczone miny, zaśmiała się serdecznie. Po chwili dzieci również wybuchły śmiechem, wyobrażając sobie te wszystkie zabawne sceny, które mogłyby być prawdziwe... albo i nie.
CZYTASZ
Córka Dawnego Świata [TOM I]
FantasyPrzed siedmioma wiekami potężny czarodziej Thalor podjął decyzję, która na zawsze odmieniła oblicze świata - zapieczętował magię w tajemniczym klejnocie znanym jako Serce Talmhain. Jego czyn sprawił, że cała magia zniknęła z powierzchni ziemi, pozos...