Rozdział 2

4.2K 105 11
                                    


Otworzyłam powoli oczy, odczuwając delikatny ból głowy, który z niechęcią przypominał mi, że sen się skończył. Przeciągnęłam się leniwie, podnosząc się powoli z wyjątkowo wygodnego łóżka. Promienie porannego słońca delikatnie przenikały przez zasłonięte okno, rozjaśniając wnętrze pokoju. Zerknęłam na zegarek na nocnym stoliku – ledwo ósma. Mimo krótkiej nocy czułam się wypoczęta, gotowa na nowy dzień.

Kiedy otworzyłam drzwi sypialni, moim oczom ukazała się przestronna łazienka. Wyszłam spod prysznica, czując się odświeżona i pełna energii. Owinęłam się w miękki ręcznik, a spojrzawszy do komody, zauważyłam kilka męskich ubrań. Bez wahania sięgnęłam po luźną koszulę, która opadała mi za biodra oraz spodenki, których pas musiałam mocno zawiązać, by się nie zsunęły.

Zebrałam moje rzeczy i zeszłam na dół, cichutko odkładając je w korytarzu, który w porannym świetle wyglądał jeszcze bardziej przytulnie, otoczony ciszą snującą się po całym domu. Kierując się do kuchni, poczułam apetyt na śniadanie – nie tylko dla siebie, ale także z myślą o pozostałych domownikach, zwłaszcza o Gabrielu, którego rzadko można było zachwycić.

Na blat w kuchni wyciągnęłam jajka, bekon i składniki na ciasto na naleśniki. W międzyczasie zaparzyłam kawę, delektując się jej aromatem, i wycisnęłam świeży sok. Smażyłam naleśniki na rozgrzanym patelni, czując, jak aromatyczne zapachy wypełniają przestrzeń. Gotową jajecznicę i chrupiący bekon ułożyłam starannie na dużym stole, a obok dokroiłam warzywa.

Gdy usłyszałam głos Gabriela, serce zabiło mi mocniej. Stał w progu kuchni, ubrany tylko w szare dresy, a jego obecność sprawiła, że poczułam się nieco skrępowana. Wpatrywałam sie w jego nagą klatkę piersiową pokrytą tatuażami, przełknęłam ślinę odwracając wzrok. 

- Nie musiałaś robić nam śniadania - powiedział spokojnie, sięgając po talerz.

Spojrzałam na niego, nerwowo przekładając nogę na nogę. 

- Nie chciałam, żeby Pan był na mnie zły. Wczoraj nie zaprezentowałam się zbyt dobrze i chcę jeszcze raz przeprosić -  tłumaczyłam, siadając przy stole.

- Niezbyt dobrze? Lily, nie masz za co przepraszać. Dziękuję za śniadanie - odpowiedział, nakładając sobie jajecznicę.

Kiwnęłam głową, kiedy dołączyła do nas zaspana Chloe, z rozczochranymi włosami, ubraną w męską koszulkę.

- Cześć Lily. Zrobiłaś śniadanie? - zapytała, przytulając mnie. - Wiesz, że cię kocham?-  dodała, puszczając mnie gdy podeszłam do kuchenki, by dokończyć smażenie naleśników.

Odwrocona, usłyszałam nagle dźwięk, jakby ktoś się krztusił. Spojrzałam na Gabriela, który wycierał usta i brodę z resztek kawy. Chloe również patrzyła na mnie z równie dużym zdziwieniem co mężczyźni, marszcząc brwi.

- Lily, skąd masz tę koszulkę? -  zapytała Chloe.

Spojrzałam w dół na koszulkę, a potem na przyjaciółkę. - Znalazłam ją w komodzie. Nie miałam co założyć. Jutro oddam Ci ją wypraną -  obiecałam, lekko zakłopotana.

Chloe roześmiała się, patrząc na swojego ojca. - Nie mam z tym problemu. A ty tato? - zwróciła się do niego.

Patrzyłam na nich niezrozumiale, nie mając pojęcia, o co im chodzi.

- To koszulka mojego ojca z liceum. Z tyłu jest nazwisko Blackwood - wyjaśniła mi Chloe.

- Jeśli to problem, mogę ją zdjąć, a Chloe pożyczy mi coś swojego -  powiedziałam w jego stronę, czując przerażenie.

- Nie musisz. Jeśli chcesz, możesz ją sobie zostawić na wypadek gdybyś nie miała w czym spać następnym razem -  odpowiedział spokojnie, koncentrując się znowu na posiłku.

Hidden EmotionsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz