Piętnaście

3.6K 523 234
                                    

SETH

Czuję się dziwnie, gdy zdaję sobie sprawę z tego, że zeznania z trzech dni mojego życia już poszłu dalej i teraz ktoś próbuje określić przyczynę mojej bezsenności na podstawie nawyków życiowych, przyzwyczajeń, wyborów i tego, że jakiś skrzat deptał mi po piętach i drążył w moim wszystkim. W teraźniejszości, przeszłości, przyszłości. Odpowiadałem na te pytania, bo obiecałem Collinsowi. Nie mam na swoją obronę żadnych argumentów. 

Może to był błąd.

Może ten krasnal będzie chciał to wykorzystać przeciwko mnie. 

A jednak… przecież to Cade. Ona ma złote serce. Takie, którego nikt nigdy nie powinien zniszczyć. 

Dlatego właśnie zakładam, że jednak nie wykorzysta nic przeciwko mnie i będę nadal żył tak, jak żyłem, tylko z myślą, że ona wie już o mnie nieco zbyt dużo. Więcej, niż ktokolwiek inny, tak podejrzewam. Dobrze znają mnie tylko moi kumple i może Grace, i to by było na tyle. Rory’emu chyba powiedziałem najwięcej, bo miał nieprzyjemność spotkać moich rodziców kilka razy, więc wypadało mu wytłumaczyć chociaż mniej więcej, co się dzieje. 

Cade plasuje się teraz mniej więcej na równi z nimi wszystkimi, tak mi się wydaje. A ponadto wie, że największą kontuzję miałem piętnaście lat temu, i że na początku chciałem zostać tylko bramkarzem, i że sypiam zawsze w łóżku sam, i że moi kumple z klubu bokserskiego nie są zbyt fajni… 

Ona po prostu wie już o mnie sporo. 

I nie jestem pewien, jak się z tym czuję. 

Mam nadzieję, że zapomnimy o tym weekendzie. Że ona zapomni. 

Ja próbuję, ale cały czas mam w głowie jej głos, gdy krzyczała, żebym nie pił tego drinka w barze, bo ktoś go podmienił na alkoholowy. Nie ukrywam, że pewnie bym się sam zorientował po samym zapachu, ale i tak wystarczyła chwila nieuwagi. I w ogóle… ona po prostu się przejmuje. Wszystkimi. 

Tym, co dzieje się wokół niej. Innymi ludźmi. Ich emocjami i uczuciami. Daje swoją uwagę na prawo i lewo, a ludzie z tego korzystają. Rozmawiają z nią, biorą od niej uśmiechy i nasycają się nimi, i nie podoba mi się myśl, że miałaby być gdzieś, gdzie ktoś może to wykorzystać, dlatego też przyprowadzenie jej na trening boksu było dla mnie niekomfortowe. Lekko mówiąc. Ona po prostu tam nie pasuje, ale wcale nie w negatywnym sensie – na jej miejscu raczej byłbym z tego dumny. Jest zbyt pogodna, zbyt jasna, zbyt empatyczna, żeby zakolegować się z tamtymi ludźmi. Nawet ja nie mam z nimi bliższych relacji. 

Za to Rainer Rhodes pasuje do niej aż za dobrze. 

I nie mam pojęcia, co mi strzeliło do głowy – może to jakiś auto–sabotaż, przez który byłem zmuszony przerwać mu, zanim zaprosi ją na lodowisko. Przecież wiem, że Rain to spoko koleś, i chociaż jest świeżakiem, to nie kręci się wokół króliczków i w ogóle nie interesuje go ta cała otoczka bycia wielkim hokeistą w sportowym świecie rywalizacji, zawiści i seksu. On po prostu rozmawiał z Cade i na bank się nią zainteresował – ciężko tego nie zauważyć, choć ona pozostaje ślepa na jego niechlujne zaczepki. 

To wciąż hokeista. 

Młody. 

Dobry.

Porządny.

Czysty od tego brudu, od kłamstw, od wykorzystywania okazji i swojego statusu.

Wszystko może mu się zmienić. 

I nie jestem pewien, czy dobrze byłoby, gdyby Cade kręciła się obok jakiegokolwiek hokeisty, zwłaszcza z drużyny swojego wujka. 

Na szczęście gdy docieram na kolejne zajęcia z dzieciakami – drugie w tym miesiącu i raczej ostatnie, nie ma tam nikogo, oprócz mnie. To znaczy – żadnego innego zawodnika. Jest za to Casey, ten kolega z pracy Cade, i on też mi się teraz nie podoba. Każe jej się na chwilę odsunąć i odsapnąć, i sam przejmuje dzieciaki, które teraz jednak liczą tylko na mnie. Osiem par ciekawskich oczu świdruje mnie niczym rożka z czekoladą na dziecięcym festynie. 

For Our Future (Thin Ice Games #4)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz